kaniagostyn *UKS Kania Gostyń
. Szydło to konie ustawione w zaprzęgu jeden za drugim. Random to trzy konie zaprzęgane w szpic, tandem to dwa konie - jeden za drugim.
Wagonette to wieloosobowy pojazd konny kryty składaną budą lub otwarty, 4 kołowy, 2-4 konny, konstrukcji sworzniowej, kozłem dla stangreta i długim nadwoziem z wejściem od tyłu; 2 wzdłużne ławki niekiedy tapicerowane, skrzynia zwykle drewniana. ZAKOŃCZENIE-ROMANÓWEK-DUET 16.10.10. Piękna ekipa, aż miło popatrzeć ale bedzie malowanie, juz sie nie moge doczekac.
Jesli chodzi o kulki, HP, akcesoria to bedzie na Romanówku Web ze swoim sprzetem, to nie bedzie problemu z niczym. Osoby które grają na HP pamietajcie żeby mieć 10 złociszy ze sobą dla Weba (tak ostatnio było w Zaganiu i bylo ok) nie bedzie problemu że "wiatru" zabraknie a bedzie nas ponad 30 osób
Mam do was pytanko. Czy ma ktos z was moze lub moze załatwic takie ławki i stoły jakie bywaja na festynach??? (blat drewniany a nogi metalowe składane). Jesli macie to dajcie znac, bedziemy mieli busa na sobote to przewieziemy. : Katowice nie chcą tramwajów. W Krakowie Ikarusy przestały jeździć po remoncie linii tramwajowej na ul. Jana Pawła 2, wcześniej jeździły przy robocie szybkiego tramwaju na Krowodrzę Górkę (i chyba 2 lata temu ostatni został przemalowany w barwy w jakich przybył do Krakowa i zachowany jako zabytek), a co do remontów to każdy przed 10 laty dostał całkowicie nowe wnętrze i część wyświetlacze (bo z tego co wiem na śląsku jeszcze jeżdżą z plastikowymi siedzeniami). Tramwajem z drewnianą ławką w Krakowie nie jechałem chyba ze 2 lata, z tego co wiem jest kilka składów z takowymi atrakcjami, które zostały przeznaczone jako zabytkowe (kursują obecnie po Nowej Hucie bo mniej w nich można zniszczyć). W Gdańsku pojawiły się chyba 3 lata temu lub mniej składane w Krakowie Bombardiery, które w Krakowie jeżdżą od 2000 roku. Chcę mieszkać na stełe w kamperze, proszę o rady. Być może jestem upierdliwy, być może nie kumam, ale...jeśli dobrze zrozumiałem
- kolega chce zmienić styl swojego życia. Przeprowadzić się do kampera. Dysponuje niewielką kasą ale wielkim sercem i jest zdecydowany na kapitalne zmiany.
Musi więc mieć solidny, niedrogi dom bez zbędnych wygód i image'u. Tak pisze.
Moje przemyślenia:
- silnik: Tylko wolnossący diesel "starego typu". Żadne nowe wynalazki typu turbodoładownie, komputer czy inne bajery. Ma chodzić na każdej ropie. Dobrej, złej, "chrzczonej" czy z najwyższej półki. Absolutnie odpada stary benzyniak (nawet po kapitalce) w myśl powiedzenia...jak nie cewka, to panewka.
Żywotność silników diesla jest nieporównywalnie większa niż benzyniaków. Nie wspominam o instalacji gazowej, która w tym przypadku byłaby jedną wielka pomyłką. Co innego weekendowo-wakacyjne wyjazdy a co innego regularne użytkowanie dzień w dzień.
Tu stawiam więc na stare, sprawdzone wolnossące silniki Mercedesa czy Volkswagena z niewyobrażalnymi przebiegami międzyremontowymi.
- Skorupa: Tylko typu "bus" a więc całkowicie blaszana. Żadnych drewniano-sklejkowo-dyktowo-aluminiowych ścian i elementów. Bez alkowy i zbędnych szyberdachów. Bus wszędzie się zmieści, zaparkuje gdzie popadnie a i na prom wjedzie jak osobówka.
- Zawieszenie i koła: Tył resory, przód kolumny. Jak największe obręcze kół (opory toczenia), wielosezonowe opony i żadne... "bliźniaki" (opłaty na autostradach itp.)
- Hamulce: Tył bębny, przód tarcze
- Wyposażenie kempingowe: łazienka z prysznicem (choćby malutka ale być musi), aneks kuchenny, składany stolik i boczna ławka do siedzenia lub spania. Kibelek opróżniany z zewnątrz, zbiorniki na czysta i brudną wodę, intalacja 230V, 12V i gaz, prostownik, lodówka i choćby jedno uchylne okno.
Miałem kiedyś podobnego kampera. Volkswagen LT-35. Za remont kapitalny silnika wraz z głowicą, regeneracją alternatora, rozrusznika i pompy wtryskowej (czyli wszystko co pod maską) zapłaciłem ok. 3500 zł. Gdyby nie to, że zgniła mi drewniana buda byłbym cieszył się nim dłuuugie, dłuuugie lata. Silniczek chodził jak nowy, skrzynia biegów, przeniesienie napędu cichutko i solidnie. Tylko... na łeb się lało i nijak nie dało się tego naprawić.
Gdyby był to blaszany "bus" nie skończył by na złomie (koszty naprawy części kempingowej). Teraz wiem dlatego polecam.
Moja rada: albo kamper z niemieckim dieselem typu "bus" (marka nie ważna) albo wygodny amerykański benzyniak.
Dom to dom. Szkłem tyłka nie da się utrzeć (jak mawiał mój dziadek).
Pozdrawiam serdecznie i życzę spełnienia marzeń.
Kazek Domek Afkowa. #Dom był prostym, amerykańskim projektem, który zazwyczaj spełnia wszystkie kryteria normalnej rodziny: dwa piętra, dwie łazienki, piwnica, duży salon, garaż na dwa samochody, altanka za domkiem oraz brukowy podjazd - który od wjazdowej, drewnianej bramy pomiędzy dwoma ceglanymi słupkami zataczał łuk do garażu. Cała posesja, wraz z niewielkim ogródkiem z tyłu była otoczona najzwyklejszą, metalową siatką. Brama otwierała się na pilot lub hasło wstukiwane w klawiaturkę wmurowaną w ceglany słupek. Wysypana czarnymi kamyczkami ścieżynka prowadziła do masywnych drzwi domu, na których środku znajdowała się mosiężna klamra, pełniąca rolę dzwonka.
Pierwszym pomieszczeniem był malutki wiatrołap o powierzchni w kształcie kwadratu. Na jego lewej ścianie zawieszone było długie lustro, a naprzeciw niego stała ławeczka ze stojakiem na buty. Na przedpokój prowadziły małe drzwiczki, o standardowych rozmiarach i matowym okienku na wysokości oczu. Stamtąd bardzo łatwo można było dojść do kuchni, gdyż wystarczyło iść prosto. W międzyczasie mijało się po obu stronach różne wejścia, z prawej strony, kolejno do: gabinetu, małego pokoiku oraz łazienki znajdującej się przy samej kuchni. Natomiast po lewej stronie nie było ściany, a jedynie masywne kolumny. Za nimi znajdował się salon z dużym telewizorem, kominkiem, skórzaną kanapą oraz dwoma fotelami. Na środku, pomiędzy wypoczynkiem postawiono stolik, na którym wardały się programy telewizyjne oraz inne gazety. Kuchnia, będąca zarazem jadalnią, urządzona była nowocześnie: nowa kuchnia elektryczna, stojąca lodówka z zamrażarką, automat do kawy oraz kuchnia mikrofalowa. Wszystko wkomponowane było w zabudowę meblową, składaną na zamówienie, koloru ciemnej dębiny. Stół jadalny był w kształcie prostokąta z czterema krzesłami porozstawianymi po bokach. Na nim stała miska z owocami. Kuchnia była jedynym pomieszczeniem w domu, gdzie na podłodze nie było drewna, a kamienne płyty.
Schody znajdowały się w salonie i miały prosty kształt. Wykonano je z miękkiego drewna, bo z orzechu, jednak stolarz dobrze je zakonserwował, zabezpieczając je od wgnieceń. Miały dwanaście stopni. Na pierwszym piętrze było sześć pokoi i łazienka. Dwa z nich to były sypialnie, a reszta była do użytku dziennego. Do jednej z sypialni dochodziło się przez największy z pokojów "dziennych" i miała ona bezpośredni dostęp do łazienki. To właśnie w tamtym miejscu ulokował się rezydent.
Wejście do piwniczki znajdowało się na dworze i stanowiła ją drewniana klapa, zamykana na przerdzewiałą kłódkę. Schodziło się do niej po stromych, kamiennych stopniach. Jedynym oświetleniem w tamtym pomieszczeniu, było nikłe światło słabej lampy, zawieszonej przy samym suficie i niedbale zwisającej z gołego kabla. Wszędzie zalegiwała gruba warstwa kurzu.
Cała piwniczka podzielona była na dwie części. Jedną stanowiła winnica, gdzie wylegiwały się na półkach wina, a na ziemi stały duże, szklane baniaki. W drugiej części był magazyn, żartobliwie nazwany przez właściciela "archiwum", gdyż znajdowały się tam akta, dokumenty, zdjęcia oraz broń mężczyzny i jego poprzednich wcieleń.
Cały dom był wymurowany z cegły. Miał ciemną, glinianą dachówkę, jeden duży balkon oraz taras, wychodzący na ogródek. Był dobrze oświetlonym budynkiem o dużych, przestrzennych powierzchniach wewnątrz.#
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plshirli.pev.pl
|
|
|