kaniagostyn *UKS Kania Gostyń
[Carisma] Kino familijne z serialem edukacyjnym "Magicz. W Kinie Familijnym Nr 1/2008, znajdziecie "Magiczny Autobus" Odc. 1-3.
Cena: 9,90 za 3 odcinki.
Wydanie pierwsze od 21.12.2007, następne trzy odcinki 19.01.2008
POLSKA PREMIERA NA DVD
Magiczny Autobus Odc. 1-3
Odcinek 1 - "ZAGUBIENI W KOSMOSIE"
Magiczny autobus rusza w kosmos, a nasi bohaterowie odwiedzają planety krążące wokół Słońca oraz poznają tajemnice Układu Słonecznego. Udają się w niezwykłą podróż, jaką każdy z nas chciałby odbyć i przeżywają "kosmiczne" przygody.
Odcinek 2- "KANAPKA Z TUŃCZYKIEM"
Nasi przyjaciele i ich nauczycielka trafiają magicznym autobusem w głębiny morskie. Zwiedzają fascynujący, podwodny świat oceanu. Przeżywają niesamowitą przygodę - zostają połknięci przez tuńczyka i dowiadują się na czym polega funkcjonowanie łańcucha pokarmowego.
Odcinek 3 - "NA BOISKU"
Tym razem Pani Loczek, sprytna jaszczurka i pozostali pasażerowie magicznego autobus uprawiają różne dyscypliny sportu. Poznają zjawisko tarcia.
Czas projekcji: 3 x 22 min.
Oglądałem to bodaj w TV, a teraz trzeba płacić Ekologia - jaka?. a ja i tak po ostatnim artykule w "Men's Health" najbardziej czuję się zagrożony plastikowymi śmieciami (zresztą innymi też), które, niezutylizowane, kumuluja się w pewnych miejscach na ziemii, szczególnie w oceanach. Jeśli już się częściowo rozłożą, to przedostają się do naszego łańcucha pokarmowego. Myślę, że to jest największe zagrożenie, gdyż z pewnością powoduje to wiele chorób, a nawet nieodwracalnie zmienia nasze DNA. Czy istnieje życie na Europie. Życie mogło swobodnie przylecieć na Europę z Ziemi. Każde większe zderzenie wysyłało miliardy skał nafaszerowanych drobnoustrojami. Nie ma wątpliwości, że pewna ich część spadła na Europę. Biorąc pod uwagę pęknięcia - prędzej czy później kilka drobnoustrojów mogło dostać się do oceanu Europy.
Pytanie: - czy były to akurat drobnoustroje beztlenowe? Możliwe. Czy znalazły w oceanie Europy coś do żarcia? C' est possible.
Ale na Boga, nie piszcie, że są tam rekiny! Ryby głębinowe zeszły w okolice zamieszkiwane przez beztlenowe drobnoustroje metabolizujące siarkę przy wylotach kominów geotermicznych. Proszę zauważyć: ZESZŁY - ale wyewoluowały w środowisku pełnego tlenu i światła słonecznego - a potem przystosowały się do życia w głębinach. I podkreślam jeszcze raz - NADAL potrzebują tlenu! Nie ma na Ziemi organizmów wielokomórkowych ze świata zwierzecego (a i pewnie roślinnego - ale tego nie jestem pewny), które nie byłyby tlenowcami. Organizmy wielokomórkowe, które są ruchliwe po prostu wymagają jakiejś bardzo egzotermicznej reakcji - a taką może dostarczyć tylko reakcja tlenu z pokarmem (białka, tłuszcze, węglowodany). Łańcuch pokarmowy jest niekompletny: zaczyna się od drobnoustrojów żyjących w ujęciach geotermicznych - ale tu się ślad urywa - bo polujące na nie drapieżniki wymagają tlenu, by szybko się poruszać (szybko - to pojęcie względne). Zatem - coś musiałoby natleniać ocean Europy. Wątpię, żeby kolonie zamieszkujące ujścia kominów geotermicznych były w stanie z energii dostarczonej z energii cieplnej dotlenić ten ocean. Owszem, Europa ma śladową tlenową atmosferę - ale jej obecność łatwo wytłumaczyć rozbijaniem wody przez promieniowanie ultrafioletowe. Wodór ucieka w kosmos, tlen zostaje (i jest powoli wywiewany przez wiatr słoneczny). Reasumując: drobnoustroje tak, wielokomórkowce zdecydowanie nie (a już na pewno nie coś w rodzaju ryb, skorupiaków, etc.). ZAKŁADY O KONIEC ŚWIATA. Wygląda to tak. Temperatura wód otaczających metanolód wzrasta i do środowiska zaczyna się dostawać coraz więcej metanu. Jest to zjawisko silnie endotermiczne, ale ludzie widzą tylko to, że ocieplenie się stabilizuje i radośnie produkują coraz więcej dwutlenku węgla. Tymczasem metan, który także jest gazem cieplarnianym zaczyna w pewnym momencie wzmacniać działanie dwutlenku węgla i ocieplenie zaczyna lawinowo rosnąć. W związku z tym (2) podnosi się coraz bardziej, także (3) i metanolód (1) zaczna topnieć w reakcji łańcuchowej. Do atmosfery dostaje się coraz więcej metanu, a jego smród jest coraz bardziej odczuwalny. Ludzie, przerażeni, zaczynają na całego wprowadzać ograniczenia, ale już jest za późno. Metan wywołuje postępujące ocieplenie, które wywołuje coraz szybsze topnienie metanolodu i w konsekwencji metanu coraz bardziej przybywa. W pewnym momencie jego ilość wzrasta tak, że stężenie w atmosferze zbliża się do proporcji mieszaniny piorunującej (metan/powietrza jak 1:16). Z dowolnego powodu zapala się cała atmosfera i wybucha odlatując w kosmos. Zaraz potem zaczynają wrzeć oceany, odparowują i życie na Ziemi ulega całkowitej zagładzie. Staje się ona zupełnie martwa, tak jak obecnie Mars. Tymczasem skraplająca się w kosmosie woda łączy się w bryły, które przyciągane grawitacją słoneczną wędrują na niższą orbitę, gdzie są wyłapywane przez planetę Wenus. W skutek bombardowania atmosfery Wenus olbrzymimi ilościami wody, jej powierzchnia podlega terraformowaniu i po pewnym czasie pojawia się tam życie przeniesione z Ziemi w szczątkach, które przetrwały promieniowanie kosmiczne. No i cykl zaczyna się od początku, bo mam niekiedy takie wrażenie, że już raz się to zdarzyło...
Historia z zapaleniem atmosfery jest podobna do tej z "efektem zapałki" (ja to wymyśliłem jakby co[jakoś musiałem]) m.in. na Tytanie - największym księżycu Saturna, gdzie atmosfera składa się w dużej mierze z metanu, co więcej na powierzchni występują metanowe jeziora. Z tego co słyszałem to na tej planecie nie ma tlenu, więc zapalenie metanu nie jest zbyt możliwe (gdyby było, to już by dawno cały księżyc byłby martwy od huknięcia jakiegoś meteorytu) ale gdyby było to efekt byłby taki jaki opisałeś powyżej.
Co do przeniesienia cząsteczek wody z Ziemi na Wenus podchodzę dość sceptycznie bo (tak mi się wydaje):
a) Pole grawitacyjne ziemi pozostawiłoby wodę przy sobie
b) Na Wenus jest strasznie wysokie ciśnienie i w dodatku ma tam miejsce efekt cieplarniany (ok. 400 stopni Celcjusza) jeszcze większy niż mamy na ziemi. Także więc woda nie mogła by się tam skroplić. Wynika to m.in z ogromnej zawartości dwutlenku węgla w atmosferze. Na ziemi też kiedyś tak było ale CO2 z atmosfery został przeniesiony do skorupy ziemskiej dzięki organizmom żywym (fotosynteza, łańcuchy pokarmowe), które umarły i zamieniły się w pokłady węgla kamiennego, brunatnego, ropę naftową, gaz ziemny czy torf. Teraz człowiek potocznie mówiąc "wydłubywuje" ten węgiel z ziemi i organizmów żywych (wycinanie lasów), po czym efekt spalania czyli CO2, wypuszcza do atmosfery. Dlatego mamy efekt cieplarniany, który może być katastrofalny w skutkach.
c) Potrzeba by było naprawdę ogromnej siły aby przenieść duże ilości materii z innego ciała niebieskiego na drugie. Wiem, że to przerażająco brzmi ale istnieje teoria o uderzeniu obiektu wielkości Marsa (czy mniejszego) o ziemię i powstanie z tych cząstek naszego Księżyca.
Jeżeli chciałby ktoś naprawdę zobaczyć jakąś animację o uderzeniu w Ziemię meteorytu mogącego spowodować zagładę życia na naszej planecie, która stara się nam pokazać koniec świata w stylu "walnie w nas wielki meteoryt" to mogę jedynie wskazać ten filmik
http://video.google.pl/vi...214453&q=meteor
Ale uprzedzam! Obraz jest dość przerażający i mogę go polecić jedynie twardzielom. Chyba, że już ktoś ten filmik zna bo ma swoje lata.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plshirli.pev.pl
|
|
|