Strona główna
  łaciński Cytat dotyczący miłości

kaniagostyn *UKS Kania Gostyń

O czym ta grupa?.


Zybi wrote:
jw.


Cytat z FAQ ( http://pregierz.is.evil.pl/ )

++++
Grupa ta powstała, aby dać społeczności usenetowej możliwość wyrażenia
opinii, najczęściej negatywnej, dotyczącej wszelakiej tematyki -- od
spraw ostatecznych poprzez wydarzenia otaczającego świata aż po kwestie
całkiem przyziemne.

Na pl.pregierz się piętnuje, narzeka, wścieka, marudzi, potępia i na
inne, ogólnie przyjęte w cywilizacji łacińskiej sposoby demonstruje swój
sprzeciw wobec paranoi dnia codziennego i świątecznego. Z drugiej strony
dopuszczalne jest (i jak najbardziej mile widziane) chwalenie rzeczy,
dzięki którym pozytywniej spojrzeliśmy na otaczający nas świat.
Synonimem słowa ,,chwalić'' jest tu ,,wazelinować''.
++++

BTW - piętno za lenistwo.


Grekokatolicy w Rzeszowie. Prawosławie i Abp.Szeptycki - Andrzejowi
Napisałeś Andrzeju
Jeżeli chodzi o lata 20 lecia międzywojennego, to jest na ten temat obszerna
> praca Między tradycją a rzeczywistościa. Państwo wobec prawosławia 1918-1939.
> Mirosławy Sapirzyńskiej Turek. Dawałem na stronie NBiN dwa artykuły dotyczące
> polityki narodowościowej i polonizacji cerkwi. Ale reszta też jest ciekawa.
> Szczególnie sylwetki osób związanych z cerkwią w tym okresie.

Namawiam Was do przeczytania b.ciekawego artykułu o Metropolicie Andrzeju
Szeptyckim i jego relacjach z prawosławiem właśnie w latach międzywojnia

www.archidiecezja-gr.opoka.org.pl/szeptycki01.htm
Jarosław Moskałyk
Metropolita Andrzej Szeptycki - od powszechności do jedności Kościoła
Oczywiście do życiorysu szptyckiego wrócę w stosownym czasie

Tutaj tylko dwa cytaty - o odrodzeniu religii wschodu i pojednaniu :

"Aby przyczynić się do zbliżenia ze strony formalnej, metropolita starał się
usuwać za wszelką cenę z Kościoła i obrządku greckokatolickiego wszystkie
naleciałości przyswojone z Kościoła łacińsko-polskiego, albo synodalno-
moskiewskiego. Zatem praktyki obrzędowe Szeptycki dostosowywał do XVI i XVII
wieku, do czasów panowania metropolitów Welamina Rutskiego i Piotra Mohyły. W
ten sposób pracował on nad przywróceniem obrzędowi bizantyńskiemu jego
czystości, piękna i wielkości. Bardzo interesował się tematyką obrzędowo-
liturgiczną, zbierał i studiował greckie oraz cerkiewno-slowiańskie teksty
liturgiczne, snuł różne plany i zamierzenia, aby doprowadzić do obrzędowej
jednomyślności w swoim Kościele."

O relacjach z prawosławiem :

Praktycznie swoją tolerancję i miłość do prawosławnych metropolita wyrażał
różną formą obrony ich przed prześladowcami. Na przykład, gdy w latach 1929-
1930, w okresie tak zwanej rewindykacji, zażądano od prawosławnych zwrotu ponad
siedmiuset cerkwi, metropolita stanął w ich obronie. Osobiście interesował się
i działał na rzecz podnoszenia świadomości religijno-narodowej bratniego narodu
białoruskiego tuż po rewolucji w 1905 roku. Na własny koszt kierował studentów
białoruskich do wyższych szkół we Lwowie, Rzymie, Insbrucku, moralnie i
finansowo podtrzymywał białoruskie wydawnictwa i pomagał białoruskim
emigrantom."

Mam nadzieję że te cytaty zachęcą Was Radku i Andrijku do poznania tej Wybitnej
Postaci Galicyjskich Unitów




Tak sobie czytam.... Ida postanawia odwiedzić rodzinę Oracabessa, z którą tak zaprzyjaźnił się
Józinek. Wybiera się tam razem z synkiem.
- Witaj, Pepe! - cieszy się Tereska. - To twoja mamusia?
Ściska serdecznie rękę Idy.
- Witamy, witamy, tak miło mi panią poznać! Napije się pani herbatki?
- Chętnie - odpowiada Ida, rozglądając się dookoła. Nie uchodzi jej uwagi
okropny zapach panujący w mieszkaniu Oracabessów. Po jakimś czasie Tereska
przynosi jej herbatę.
- Darjeeling? - pyta Ida.
- Też - odpowiada tajemniczo Tereska, chichocząc cicho. - Ale są w niej również
inne listki.
- Na wietrze - skojarzył pogodnie Helmut, który właśnie wszedł do pokoju. Żona
spojrzała na niego z nieskrywanym wyrzutem, bo znowu powiedział nie to, co
trzeba.
Ida wdaje się w miłą konwersację, ale jej podejrzliwość wzrasta. Kiedy nikt nie
patrzy, wyjmuje z filiżanki kilka listków "na wietrze" i chowa je do woreczka
po zjedzonej rano drożdżówce.
Następnego dnia zanosi listki do analizy swojemu staremu kumplowi, który jest
toksykologiem. Wyniki przychodzą szybko i potwierdzają najgorsze przypuszczenia
Idy - marihuana! Specjalna odmiana, którą można pić jak herbatę.

Ida wraca do domu. Sama nie wie, co myśleć. Trafia akurat na kolację. Cała
rodzina obecna, stół zastawiony, żarty i konwersacja kwitną, cytaty padają jak
kule na wojnie. Ida mówi rodzinie o marihuanie.
Pyza krzyczy głośno, że to zaszkodzi jej dziecku.
Józinek milczy, lecz w głębi duszy snuje rozważania dotyczące narkotyków
epidemii, chorób i innych interesujących go zagadnień.
Łusia pyta spokojnie, kim była Mari, właścicielka huany.
W skośnych oczach Laury widać błysk uciechy.
Ignacy Grzegorz mówi, że jesli przewodnikiem naszym natura, to nigdy nie
zbłądzimy.
Babi nic nie mówi, a w jej oczach widać błysk melancholii, tęsknoty za tym, co
minione i już nie wróci...
Grzegorz złorzeczy na dzisiejsze czasy i rzuca przykładami z filmów Larsa von
Triera, których nikt poza nim nie oglądał.
Ignacy wygłasza długą przemowę na temat narkotyków, ale nie wiem, co mówi, bo
cały czas nawija po łacinie.
Gabrysia wybucha głośnym szlochem, bo jej dzieci miały kontakt z narkotykami,
pewnie po Pyziaku... Wtedy nagle pojawia się Narrator. Chwyta ją mocno za
ramiona, potrząsa, że aż jej zęby dzwonią i krzyczy "No coś ty! Czemu się
mazgaisz? Przecież jesteś dzielna, twarda, mądra, dobra i nigdy nie płaczesz!
Wszystko znosisz z uśmiechem!". Gabrysi nie pozostaje nic innego, jak tylko...
znieść to z uśmiechem.
Wejście Narratora otrzeźwia całą rodzinę. Uświadamiają sobie, że powinni byli
inaczej zareagować. Wywiązuje się długa dyskusja, którą próżno bym starała się
streszczać. Efekt jest taki, że Ida wysyła Józinka do Oracabessów po paczkę
skrętów. Postanawiają zgodnie odrzucić uprzedzenia i wypalić po skręcie. Pyza
nie pali, bo w ciąży.

Józinek wraca. Rodzina odpala skręty. Niedługo w całym przytulnym mieszkanku,
co do którego nikt nie wie, ile tam jest pokoi, roznosi się zapach marihuany.
Grzegorz pociągnął kilka razy, po czym wybiegł z domu wrzeszcząc, że obcy
atakują. Gabrysia znosi jego odejście z uśmiechem, co jest tym łatwiejsze, że
solidnie się naćpała.
Ida wybucha płaczem, bo wydaje jej się, ze znowu jest brzydka. na pocieszanie
reaguje wybuchem furii. Gaba wyje ze śmiechu.
Ignacy powiedział, że nihil semper suo statu manet i flegmatycznie pociągnął
skręta.
Józinek pociągnął solidnie, po czym wpadł w słowotok. Gada, gada, gada i
przestać nie może.
Łusia nie paliła, bo jest mała, jednak subtelna woń marihuany podziałała i na
nią. Wyciągnęła blok rysunkowy i zaczęła rysować, zaskakująco pięknie.
Narysowała swojego kuzyna, Ignacego Grzegorza z talerzem czarnej zupy.
Laura zakaszlała.
- Powiem wam coś - wychrypiała, mocno naćpana. - Powiem wam, czemu chcę wyjść
za mąż tak szybko... - po czym pociągnęła jeszcze raz, solidnie i upadła głową
na stół. Gaba rechocze jak żaba.
Babi ma natchnienie. Idzie po laptopa i tworzy najlepszą w jej karierze sztukę,
sztukę o Murzynach i marihuanie. Tytuł brzmi "Czarna Polewka".

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • shirli.pev.pl


  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grabaz.htw.pl
  •  Menu
     : kaniagostyn *UKS Kania Gostyń
     : łaciński Tłumacz pojęć medycznych
     : łacińskie słowa sentencje aforyzmy
     : łaciński polski słownik on line
     : lacinskie napisy wzory tatuażu
     : Łacińskie sentencje i powiedzenia prawnicze
     : łaciński on line słownik
     : łaciński słownik Internetowy
     : łacińskie maksymy śmierć
     : łacińsko polski on line
     : łaciński patriarcha Antiochii
     . : : .
    Copyright (c) 2008 kaniagostyn *UKS Kania Gostyń | Designed by Elegant WPT