kaniagostyn *UKS Kania Gostyń
Grawitacja a swiatlo ?.
On Tue, 23 Dec 97 20:29:50 +0100, Mariusz Drozdziel wrote:
JLAle masz racje - jesli masa przyciaga swiatlo, to chyba z jakas
JLwzajemnoscia
Masa w zadnym wypadku nie przyciaga swiatla. Przeciez pojedyczy foton ma mase
rowna zera, wiec jakim cudem moze dzialac na niego sila grawitacyjna, skoro
f=am=0? Gwiazdy olbrzymy dzieki ogromnej masie maja zdolnosc zakrzywienia
przestrzeni, a nawet czasoprzestrzeni. Wiazki swiatla zawsze biegna
prostoliniowo. Jednak wzgledem odleglego punktu odniesienia, gdy przestrzen
zakrzywia sie w okolicy gwiazdy to wyglada to na zakrzywienie wiazki, poniewaz
zakrzywionej przestrzeni nie da sie zobaczyc. Udowodniono takze, ze nawet czas
w poblizu takiej gwiazdy biegnie inaczej.
Moze sie myle, ale powiedzmy ze na stole laboratoryjnym ustawiamy
laser, na drugim koncu tarcze, po czym przysuwamy w poblize wiazki
odwaznik. ciezki. Zmieni sie punkt padania promienia na tarcze?
Bo jesli sie zmieni, to na moj gust obserwujemy zakrzywienie biegu
promieni lasera, czyli zmienia sie ich wektor pedu.
Prawo zachowania pedu przestalo dzialac?
J.
5,6.... siła podstawowa - lużne dywagacje.. Leonardo, ponieważ nasza gwiazda prawdopodobnie przestała leniuchować,
dzisiejszy słoneczny dzionek spędziłem wygrzewając stare kości, co prawda
ryzykując czarniaka i grypsko od naszych świńskich, uciemiężonych braci
mniejszych a w dobry nastrój wprowadziło mnie grillowanie, wędkowanie i
obserwacje ptaków. A ponieważ, mam do Ciebie ograniczoną sympatie wynikłą z
twego buńczucznego dowcipu, napiszę kilka zdań na temat tej zagadkowej ciemnej
materii.
Jak wiesz zapewne, ta niewidoczna dla nas materia, zwykle występuje w postaci
olbrzymich halo wokółgalaktycznych, a dzięki swemu przyciąganiu grawitacyjnemu
zakrzywia ona światło gwiazd, podobnie jak szkło. Składać by się ona mogła,
wedle strunowców, z całkowicie elementarnych cząstek, oczywiście nie reagujących
a materią atomowa, takich jak neutralino(wyższe drgania superstruny), lecz cały
szkopuł w tym , iż mimo bardzo usilnych i wieloletnich starań nie uchwycono
żadnej z tych cząstek, tzn. nie udało się do tej pory zarejestrować zderzenia
jej z jadrem atomowym , dającym charakterystyczny wzór rozpadu. W te
poszukiwania 'zaprzęgnięto' wiele laboratoriów, bo warto, wszak wd. szacunków w
ciągu 1 sek. przez 1 m^2 naszego świata, powinno przelatywać ok. miliarda
cząstek ciemnej materii. Przykładowe eksperymenty w tym temacie:
- UKDMC w UK.
- ROSEBUD w Hiszpani
- SIMPLE we Francji
- DAMA we Włoszech
Niestety, jak do tej pory, nie natrafiono na żadna cząstkę tej hipotetycznej
materii, a która powinna stanowić 23% obecnego układu Wszechświata, no i całego
modelu związanego z BB. I tak jak wiele dotychczasowych braków potwierdzeń
empirycznych, problem spłyca się, zbyt krótkotrwałych obserwacji i choć pewnie
może to być słuszne, 'worek wątpliwości' grubieje. Stanowi przy okazji asumpt,
do szukania innych rozwiązań, które zaproponawałem w swym wątku. Jak wiesz
również, atom jest pustką (99,9999999999999%) a nasza 4%(zaledwie) materia
atomowa stanowi poniekąd zbiorowisko tychże pustek, które powiązane są i
wzajemnie się przenikają, poprzez 4 (?) siły podstawowe, lecz czy ze
zdroworozsądkowego punktu widzenia, czegoś tu nam nie brakuje?? Uff, rozpisałem
się dziś za nadto, pewnie nadmiar tlenu po majówce. :)
Ciekawostka: sztuczna zorza polarna. za GW, nie każdy czyta ;)
więc:
"Amerykanie wywołali sztuczną zorzę polarną"
Rozpalili na niebie pasemka zielonkawego światła za pomocą potężnego
nadajnika fal radiowych na Alasce
Kilkanaście kilometrów na północ od Gekon na Alasce znajduje się ośrodek
badawczy, którego powierzchnia dosłownie zasłana jest masztami nadawczymi.
Tworzą one łącznie 960-kilowatowy nadajnik posyłający fale radiowe pionowo w
niebo. Ośrodek finansowany jest przez amerykańskie siły powietrzne i
marynarkę wojenną. Zanim jeszcze powstał, już zdążył okryć się złą sławą. Na
internetowych stronach konspiracyjnych ustępuje miejsca tylko tzw. obszarowi
51 w Newadzie, gdzie podobno są przetrzymywani kosmici i testowane
technologie rodem z science fiction. "Dobrze poinformowani" twierdzą, że
amerykańska armia używa potężnego nadajnika, by kontrolować pogodę na całym
świecie łącznie z wywoływaniem tajfunów i trzęsień ziemi, a także, by
sterować ludzkimi umysłami. A jaka jest prawda?
Błyski na tle kurtyny
Oficjalnie prowadzony jest tam program zwany HAARP, co jest skrótem od
długiej nazwy "projekt aktywnego badania zorzy za pomocą wysokich
częstotliwości". W jednym z ostatnich wydań "Nature" dwóch naukowców, Todd
Pedersen z laboratoriów sił powietrznych w bazie Hanscom w Massachusetts
oraz Elizabeth Gerken z uniwersytetu Cornella, opisują eksperyment, który
odbył się 10 marca zeszłego roku nad ranem, kiedy niebo nad Alaską
rozświetlała wspaniała, pulsująca zorza polarna. Nadajnik był uruchamiany
cyklicznie - działał przez 7,5 sekundy, po czym był wyłączany na 7,5
sekundy. W tym czasie kamery fotografowały niebo, żeby można było sprawdzić,
czy wiązka fal radiowych miała jakikolwiek wpływ na zorzę.
- W najlepszym razie spodziewaliśmy się mało znaczącego sztucznego efektu,
który będziemy musieli metodami statystycznymi wyłuskać spośród tego
wspaniałego spektaklu, jaki stworzyła sama natura - wspomina Todd
Pedersen. - Tymczasem gołym okiem można było zobaczyć jasne, zielonkawe
smugi, dwa razy dłuższe niż szerokość tarczy Księżyca na niebie. Tworzyły
się one w rytm działania nadajnika na tle jasnej kurtyny naturalnej zorzy.
- Byliśmy naprawdę zdumieni - mówi Pedersen. Jego zdaniem to były pierwsze
tak widoczne efekty świetlne, jakie udało się wywołać na niebie. Po co są
prowadzone takie eksperymenty? - Chcemy dokładniej poznać, jak powstaje
zorza - mówi Pedersen. Jej źródłem są naładowane cząsteczki wyrzucane ze
Słońca i bombardujące Ziemię. Powodują one też burze magnetyczne, awarie w
sieciach elektrycznych i zakłócają łączność. - Jeśli zrozumiemy, co się
dzieje w strefie zorzowej, to będziemy mogli lepiej prognozować wpływ tzw.
pogody kosmicznej na Ziemię - wyjaśnia dr Hanna Rothkaehl z Centrum Badań
Kosmicznych PAN w Warszawie.
Jak powstaje zorza
Przed cząstkami promieniowania słonecznego i kosmicznego chroni naszą
planetę pole magnetyczne. Nadlatujące cząstki są w nim zakrzywiane i
spiralnym ruchem kierowane w stronę jednego z biegunów. Strumienie
elektronów i protonów tworzą wokół planety potężne prądy zderzające się 100
km nad Ziemią z jej rozrzedzonym powietrzem. Atmosfera zaczyna świecić i
pojawia się zorza widoczna czasem nawet w naszych szerokościach
geograficznych.
Badacze wciąż jednak nie rozumieją, w jaki sposób zorza przyjmuje obłe
kształty albo dlaczego jej kurtyna bywa pofałdowana jak wstążka na wietrze.
Dlaczego wreszcie nie jest jednolitą ścianą światła, lecz często składa się
z osobnych pasm, jakby tworzyły ją wiązki światła z równolegle ustawionych
reflektorów.
- Jakieś pola elektryczne w ziemskiej atmosferze muszą tak przyspieszać
elektrony, że skupiają się one w wiązki - mówi Pat Newell z Uniwersytetu
Johnsa Hopkinsa. Niektórzy z badaczy sądzą, że jest to wynik stałych napięć
elektrycznych, które tworzą się pomiędzy różnymi warstwami atmosfery. Inni
argumentują, że odpowiedzialne za to są zmienne pola elektryczne tworzące
fale, na których elektrony "podskakują" jak boje na morzu. Nadajnik HAARP
mógł stworzyć właśnie takie zaburzenia.
- Próbujemy to zrozumieć, ale na razie nie jesteśmy w stanie jeszcze raz
wywołać tych błysków na niebie - wzdycha Pedersen. Badacze w tym roku
kilkakrotnie już powtarzali eksperyment w podobnych, choć nie takich samych
warunkach, ale dotychczas bezskutecznie.
Piotr Cieśliński
http://serwisy.gazeta.pl/nauka/2029020,34148,2552178.html
Jak to wszystko udowodnic?. On Tue, 20 Oct 1998 21:53:34 +0200, "Martin McKey Ltd."
<mc@friko2.onet.plwrote:
| Inaczej, on istnieje tylko jako poruszajacy sie z predkoscia c. Taki dosc dziwny
| przypadek.
| Dlaczego dziwny?
Bo obserwowalny.
Hmm... W sumie tak...
| O! grawitacji to w ogole jeszcze nie okreslono, a najciekawsze w tym, ze gdzies tam
| w mikroswiecie brakuje tego kwantu - grawitonu...
| ...Ktory nie wiedomo, czy wogole istnieje.
... ostatnie badania dowodza, ze istniec musi, ale jego istnienie jest... niemozliwe do
stwierdzenia.
No wlasnie...
| Co nie zawsze wszyscy pojmuja. Ale generalnie to nie tak. Jesli uda sie kiedys
| konkretnie opisac (i wykorzystac) grawitacje - wtedy problem z "dwoma fizykami"
| zniknie.
| Ja bym powiedzial inaczej. Fizyka jest jedna, ta relatywistyczna. A
| fizyka klasyczna, to uproszczenie fizyki relatywistycznej (ktora w
| naszych domowych warunkach jest wystarczajaca).
Tak - ale podobnie jak w ewolucji brakuje tego spoiwa.
Jakiego spoiwa? Przeciez mowie, ze prawdziwa fizyka jest fizyka
relatywistyczna. Fizyka klasyczna, to uogolnienie fizyki
relatywistycznej, zrobiona po to (a wlasciwie z niewiedzy, biorac
wszystko na "chlopski rozum"...), zeby nie trzeba bylo bawic sie
dlugimi wzorami, bo w naszych domowych warunkach niedokladnosci fizyki
klasycznej w stosunku do fizyki relatywistycznej sa nie istotne. Jesli
chcesz prowadzic powazne i dokladne doswiadczenie np. nad neutrinami,
to uzywasz fizyki relatywistycznej, a jak mierzysz sobie ile paliwa
zuzywa samochod na okreslonej trasie, to uzywasz fizyki klasycznej.
Dokladnosc fizyki relatywistycznej nie jest Ci poprostu potrzebna i
nie ma sensu bawic sie dlugimi wzorami.
Rozumiesz o co mi chodzi?
| Inaczej - fotonu nigdy nie zaobserwujesz. Mozesz go zaobserwowac jak lata z c.
| A co gorsza, nie ma tu zadnej dylatacji czasu.
| Bo nigdy nie zmienia swojej predkosci (tak, wiem, w np. wodzie porusza
| sie wolniej...).
Nie porusza sie wolniej, tylko... pokonuje dluzsza droge. Nie moze poruszac sie z inna
predkoscia niz c. Foton nie leci po "linii prostej". Jest zakrzywiany....Zreszta,
zapraszam do laboratoriow na uczelniach - tam duzo sie dowiesz.
Chodzilo mi o to, ze mozna poruszac sie z predkoscia wieksza od
predkosci swiatla w np. wodzie (ale nie od tej w prozni)...
| Sa jeszcze wieksze jaja, bo sa przeslaniki, ze neutrina maja mase...
| Dokladnie... ale najlepsze w tym wszystkim jest to, ze sa neutrina z vc, z v<c,
| bez masy, z masa... Taka czastka uniwersalna, z ktora nie wiadomo do konca co
| zrobic.
| Badac, oczywiscie. :-)
A wiesz, ze netrina maja zapachy?
Tak jak kwarki kolory...
-=+ McKey +=-
Forum Nowej Cywilizacji
Pozdrawiam,
Przemek Figura
e-mail: figu@kki.net.pl
ICQ UIN: 8572481
Ciekawostka: sztuczna zorza polarna. Prawda jest taka, że HAARP w 90% jest wykorzystywany do zmieniania pogody i
innych działań wojskowych a tylko 10% do badań nad tym do czego został
stworzonych czyli do badania zorzy. Nawet samymi takimi eksperymentami
wywoływania zorzy już wpływają na atmosferę i na reakcje w niej zachodzące -
pewnie nawet o tym nie wiedząc (no bo to zrozumiałe). Ciekawostką jest też
to, że od jakiegoś czasu na Alasce jest coraz cieplej w lecie 2003
(zanotowano nawet +38 stopni). Dziwi mnie tylko jedno, skoro badają zorze to
dlaczego tak tragicznie słabe są prognozy dotyczące czasu i intensywności
wystąpienia zorzy. Nawet dobrych programów nie ma, nie wspominając już o
grafikach. Coś kombinują...
za GW, nie każdy czyta ;)
więc:
"Amerykanie wywołali sztuczną zorzę polarną"
Rozpalili na niebie pasemka zielonkawego światła za pomocą potężnego
nadajnika fal radiowych na Alasce
Kilkanaście kilometrów na północ od Gekon na Alasce znajduje się ośrodek
badawczy, którego powierzchnia dosłownie zasłana jest masztami nadawczymi.
Tworzą one łącznie 960-kilowatowy nadajnik posyłający fale radiowe pionowo
w
niebo. Ośrodek finansowany jest przez amerykańskie siły powietrzne i
marynarkę wojenną. Zanim jeszcze powstał, już zdążył okryć się złą sławą.
Na
internetowych stronach konspiracyjnych ustępuje miejsca tylko tzw.
obszarowi
51 w Newadzie, gdzie podobno są przetrzymywani kosmici i testowane
technologie rodem z science fiction. "Dobrze poinformowani" twierdzą, że
amerykańska armia używa potężnego nadajnika, by kontrolować pogodę na
całym
świecie łącznie z wywoływaniem tajfunów i trzęsień ziemi, a także, by
sterować ludzkimi umysłami. A jaka jest prawda?
Błyski na tle kurtyny
Oficjalnie prowadzony jest tam program zwany HAARP, co jest skrótem od
długiej nazwy "projekt aktywnego badania zorzy za pomocą wysokich
częstotliwości". W jednym z ostatnich wydań "Nature" dwóch naukowców, Todd
Pedersen z laboratoriów sił powietrznych w bazie Hanscom w Massachusetts
oraz Elizabeth Gerken z uniwersytetu Cornella, opisują eksperyment, który
odbył się 10 marca zeszłego roku nad ranem, kiedy niebo nad Alaską
rozświetlała wspaniała, pulsująca zorza polarna. Nadajnik był uruchamiany
cyklicznie - działał przez 7,5 sekundy, po czym był wyłączany na 7,5
sekundy. W tym czasie kamery fotografowały niebo, żeby można było
sprawdzić,
czy wiązka fal radiowych miała jakikolwiek wpływ na zorzę.
- W najlepszym razie spodziewaliśmy się mało znaczącego sztucznego efektu,
który będziemy musieli metodami statystycznymi wyłuskać spośród tego
wspaniałego spektaklu, jaki stworzyła sama natura - wspomina Todd
Pedersen. - Tymczasem gołym okiem można było zobaczyć jasne, zielonkawe
smugi, dwa razy dłuższe niż szerokość tarczy Księżyca na niebie. Tworzyły
się one w rytm działania nadajnika na tle jasnej kurtyny naturalnej zorzy.
- Byliśmy naprawdę zdumieni - mówi Pedersen. Jego zdaniem to były pierwsze
tak widoczne efekty świetlne, jakie udało się wywołać na niebie. Po co są
prowadzone takie eksperymenty? - Chcemy dokładniej poznać, jak powstaje
zorza - mówi Pedersen. Jej źródłem są naładowane cząsteczki wyrzucane ze
Słońca i bombardujące Ziemię. Powodują one też burze magnetyczne, awarie w
sieciach elektrycznych i zakłócają łączność. - Jeśli zrozumiemy, co się
dzieje w strefie zorzowej, to będziemy mogli lepiej prognozować wpływ tzw.
pogody kosmicznej na Ziemię - wyjaśnia dr Hanna Rothkaehl z Centrum Badań
Kosmicznych PAN w Warszawie.
Jak powstaje zorza
Przed cząstkami promieniowania słonecznego i kosmicznego chroni naszą
planetę pole magnetyczne. Nadlatujące cząstki są w nim zakrzywiane i
spiralnym ruchem kierowane w stronę jednego z biegunów. Strumienie
elektronów i protonów tworzą wokół planety potężne prądy zderzające się
100
km nad Ziemią z jej rozrzedzonym powietrzem. Atmosfera zaczyna świecić i
pojawia się zorza widoczna czasem nawet w naszych szerokościach
geograficznych.
Badacze wciąż jednak nie rozumieją, w jaki sposób zorza przyjmuje obłe
kształty albo dlaczego jej kurtyna bywa pofałdowana jak wstążka na
wietrze.
Dlaczego wreszcie nie jest jednolitą ścianą światła, lecz często składa
się
z osobnych pasm, jakby tworzyły ją wiązki światła z równolegle ustawionych
reflektorów.
- Jakieś pola elektryczne w ziemskiej atmosferze muszą tak przyspieszać
elektrony, że skupiają się one w wiązki - mówi Pat Newell z Uniwersytetu
Johnsa Hopkinsa. Niektórzy z badaczy sądzą, że jest to wynik stałych
napięć
elektrycznych, które tworzą się pomiędzy różnymi warstwami atmosfery. Inni
argumentują, że odpowiedzialne za to są zmienne pola elektryczne tworzące
fale, na których elektrony "podskakują" jak boje na morzu. Nadajnik HAARP
mógł stworzyć właśnie takie zaburzenia.
- Próbujemy to zrozumieć, ale na razie nie jesteśmy w stanie jeszcze raz
wywołać tych błysków na niebie - wzdycha Pedersen. Badacze w tym roku
kilkakrotnie już powtarzali eksperyment w podobnych, choć nie takich
samych
warunkach, ale dotychczas bezskutecznie.
Piotr Cieśliński
http://serwisy.gazeta.pl/nauka/2029020,34148,2552178.html
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plshirli.pev.pl