kaniagostyn *UKS Kania Gostyń

Nadaje się to do prasy!. Nadaje się to do prasy!
Witam.
Dziewczyny opowiem Wam co mi się przydarzyło. Sytuacje takie według mnie nie
mogą mieć miejsca i chciałabym coś z tym zrobić. Nie teraz oczywiście bo
jeszcze czeka mnie poród w tym szpitalu ale nie chce tego tak zostawić.
Otóż... w połowie grudnia zostałam skierowana na podstawe badania, między
innymi toksoplazmozę. Wtedy niewiele wiedziałam o tej chorobie. Po około
tygodniu odebrałam wyniki i okazało się, że mój wynik na IgM (IgG nie miałam
robionych) ponad 4-krotnie przewyższa dopuszczalną normę. Jak pisłam niewiele
wiedziałam o tej chorobie i wynik sam w sobie nic mi nie mówił. Poszłam do
swojego lekarza a ten się zatrwożył i dał skierowanie na powtórne badanie bo
może nastąpiła jakaś pomyłka. Jego przerażenie spowodowało, że zaczęłam
wrtować po internecie w poszukiwaniu czegoś na temat tej choroby. To co się
dowiedziałam spowodowało, że byłam w takim dołku, że nie sposób tego opisać.
Każdy zresztą czuł by to samo. W piątek pred wygilią otrzymałam drugi wynik z
właściwie takim samym skutkiem. IgM 4,32 (pierwsze było 4,33) a norma <1,00.
Czyli właściwie to samo. Płacz lament co będzie z dzieckiem i żadnych
nadzieji. Dostałam skierowanie do Torunia do specjalistycznego szpitala który
miał powtórzyć badanie. Krew miała być analizowana u nich w Toruniu oraz
przesłana do Poznania, także do jakiejs super placówki zajmującej się
leczeniem tokso. Całe Święta przepłakałam. We wtorek ponich jechałam do
Torunia. Tam dowiedziałam się, że p. doktor jeszcze nigdy nie widziała tak
dużego wyniku. Kazała się nie martwić i mieć nadzieję, której mi już
brakowało. Wyniki miały być po Nowym Roku. Kiedy zadzwoniłam okazało się, że
nie ma jeszcze wyników z Poznania ale są Toruńskie i są dobre. Wynika z nich,
że NIGDY nie byłam chora. Zarówno IgM jak i IgG były ujemne. Oczywiście w
celu wyeliminowania błedu kazano czekać na wyniki z Poznania aby była
pewność, że są właściwie. W końcu robiły je dwa niezależne labolatoria. Po
około tygodniu okazało się, że faktycznie jesem zdrowa. IgG i IgM z Poznania
i Torunia wykluczają chorobę. Oba miana ujemne. Oczywiście byłam szczęśliwa
ale i rozgoryczona. Miałam zepsute całe Święta. To jednak jeszcze nie koniec.
Kiedy mój lekarz się dowiedział, że jednak jest ok. odetchnał z ulgą. Też był
podirytowany całą tą sprawą. Kiedy zapytałam czy dostanę skierowanie na
ponowne badanie w późniejszym terminie bo przecież w przypadku IgG ujemnego
zachodzi taka potrzeba, odpowiedział: "Ale po co? Żeby znowu wyszły takie
cyrki i musiała się Pani niepotrzebnie denerwować?" Badanie oczywiście mam
zamiar powtórzyć na własną rękę-prywatnie. Nie do tego jednak zmierzam.
Okazało się, że ja byłam pierwszą osobą która zapocżatkowała serie błędnyh
wyników. Podobno po mnie co druga badana na tokso kobieta miała wyniki
dodatnie i to grubo ponad moje. Niektóre przekraczały mormę nawet 70-krotnie.
Powiedzcie mi jak tak może być. Jeśli laboratorium podaje błedne wyniki to
może należałoby je zamknąc. W końcu te badania kosztują a i tak nikomu nic
nie dają bo nie są miarodajne. Jak tak może być??? Może to nie jest wina
laborantek bo one pewnie robią to swoim schematem a tylko odczynniki do
badania są tak kiepskie (to pewnie za sprawą oszczędności, kupują najgorsze
badziejstwo). Przecież taka sytuacja usypia czujność lekarzy. Są oni już
uodpornieni i nawet gdy wynik jest ujemny nie mrtwią się tym bo pewnie i tak
jest pomyłka. Kolejna... A co jeśli tym razem to nie jest pomyłka???? Gdzie
mogłabym tą sytuację nagłośnić?? Może wiecie jak to załatwić? Nie życzę
bowiem nikomu przeżywania tego co ja w tamtym okresie.