kaniagostyn *UKS Kania Gostyń
Sheridan vel Bacik szczęśliwy u swojej Ines :-))). Sheridan to kociak z głównej strony fundacyjnej. Po dwóch miesiącach rehabilitacji w Krakowie zawiozłam go dziś do Katowic tzn właśnie wróciłam stamtąd
Ta mała glizda żyłę mi przegryzła z wściekłości. Źle zniósł pierwsze masaże więc trwały nie za długo, został potraktowany laserem, magnetronickiem (czy jak to się tam nazywało) i solluxem. DT ma rewelacyjny będą mu towarzyszyły niebieski brytyjczyk, rudy syberyjczyk (chyba, bo nie zapytałam) i śliczny tymczasowicz buranio-przylepka. Opiekunowie tego zwierzyńca uroczy także Bacik trafił rewelacyjnie. Godzina zabiegów 30 zł (normalnie 50) i musi być ich ok. 20 więc jeżeli ktoś jeszcze ma jakieś zbędne zaskórniaki albo coś na bazarek to bardzo proszę, bo nam może troszkę braknąć. Pani od rehabilitacji kazała zakupić dla Bacika lampę Sollux - trzeba go naświetlać również w domu.
Podziękowania dla BeatySabry za towarzystwo Sparaliżowana Frotka zostaje na zawsze u JoSi :). dwa pytania (nie czytałam całego wątku, przepraszam, jest dość długi):
1. gdzieś mi mignęło, że psiczka ma przykurcze, myslał ktos o naświetlaniu lampą sollux?
2. Czy poszukanie DT na Śląsku i próba rehabilitacji w specjalistycznym zakładzie u Pani Markowicz (laser, magnetronic, lampy, masaże itp) nie byłoby sensowniejsze?
Pytam bazując na własnych doświadczeniach z kotem i jego bezwładną łapką - efekt potrącenia przez samochód, też w Krakowie. Przez dwa miesiące jeździłam na zastrzyki (steryd, cocarboxylaza, wit B, oczywiście z odstępami czasowymi), lasery, robiliśmy masaże 3-4 razy dziennie i nie dały one takich efektów jak 3-tygodniowa kuracja u tej właśnie pani. Za laser w Krakowie płaciłam 10 zł (ok 15-minutowy zabieg), ponad godzina dziennie wszystkich zabiegów w Katowicach kosztuje nas 30 zł (teraz mamy dostać kolejny rabat). Dodatkowo kupilismy solux za ok 130 zł i dodatkowo Sheridan jest naświetlany w obecnym DT.
Ja absolutnie nie sugeruję, że JoSi robi coś nie tak, że Frotka ma niewłaściwą opiekę, niech mnie Bóg broni!!! Osobiście pokornie skuliłam uszki i oddałam Sheridana w ręce specjalistki i żałuję, że nie zrobiłam tego wcześniej, bo może już by biegał. Teraz szukamy DT na Śląsku dla kolejnej koteczki, która też ma sparaliżowany tył i potrzebujemy wózeczka dla niej. Pożegnać TRĄDZIK raz na ZAWSZE - kuracje, pielęgnacja, makijaż. ZBIORCZY!. Dot.: Pożegnać TRĄDZIK raz na ZAWSZE - kuracje, pielęgnacja, makijaż. ZBIORCZY!
Nie wiem czy byla juz o tym mowa, ale mnie pomogly i to prawie w 100% naswietlania taka specjalna lampa (cholreka teraz nie pamietam juz co to bylo, bo leczylam sie na poczatku liceum czyli hoho temu;)) . To byla jakas lampa typu Sollux (chyba), wygladala jak suszarka:D.
Chodzilam na te naswietlania do pani dermatolog w Krakowie. Aby w miare wyleczyc buzie potrzebne bylo kilka serii zabiegow. Jedna seria to bylo 10-15 zabiegow po godzine kazdy. Za pol roku nastepna seria. Oczywiscie kuracja byla wspomagana antybiotykami doustnymi i do przemywania. Pamietam, ze zazywalam tez Zytrec. Nie moglam uzywac zadnych innych fluidow i pudrow oprocz tych od pani doktor.
Nadal wyskakuja mi jakies pojedyncze krostki, ale po tej kuracjii juz nigdy moja buzia nie wygladala tak strasznie jak przedtem. Zaczela mnie ladny koloryt, zniknely krostki, ropne wykwity, zaskrniaki, pory baaardzo sie zmiejszyly. W przerwach miedzy seriami (wzielam dwie) chodzilam do kosmetyczki na oczyszczanie (w sumie 2 razy).
Szczerze polecam kuracje siwatlem:) A i przede wszystkim leczenie pod okiem dermatologa (byle tylko trafic do dobrego).
Buziaki i powodzenia w walce z krostkami:) Zapalenie przyczepu mięśnia naramiennego. Witam na forum, to mój pierwszy post :)
opisywałem problem już w innym forum (sfd) i doradzono mi m.in to forum.
w kwietniu zaczęła bolec mnie lewa ręka, ból ciężko było zlokalizować, jakby triceps, albo lekko nad łokciem, na początku kwietnia ból był już tak silny, że praktycznie nie dałem rady wogóle ćwiczyć na siłowni.
Na miesiąc odpuściłem sobie treningi, starałem się maksymalnie nie forsowac ręki. po miesiącu poszedłem na siłownie, jednak zero zmian, dalej nie moglem wykonać praktycznie żadnego ćwiczenia.
Po wizycie na USG ręki, okazało się ze jest to "zapalenie przyczepu mięśnia naramiennego do trzonu kości", chirurg ręki potem przepisał mi olfen-100 w tabletkach, kazał smarować Fastum i wysłał na zabiegi.
od 1 lipca chodziłem na rehabilitacje tej ręki - dostałem 3 zabiegi - ultradźwięki, magnetron i przykładanie "prądów". Mniej więcej równo z zabiegami w domu naświetlam sobie raz dziennie Soluxem.
Równiez od 1 lipca zacząlem brac Olfen-100 tak jak mi kazał lekarz, zostalo mi wiec jeszcze 5 tabletek.
Dzisiaj miałem ostatnie 3 zabiegi (w sumie było ich 3 dziennie * 10 dni), i co dalej? ręka jeszcze troche boli, choc jest wyraźna poprawa. Ból mam jeszcze tylko przy maksymalnym naciągnięciu mięsnia naramiennego - no podczas przeciągania sie (jak ręka jest u góry), albo przy max odchyleniu i skręceniu ręki do tyłu (np. jakbym chciał się za plecami zlapac drugiego łokcia).
co jeszcze robić zeby stan zapalny całkiem minął?
naświetlanie soluxem, do tego Fastum albo olfen w żelu + te 6 tabletek Olfen-100 powinny wystarczyc zeby za około miesiąc wrocic juz na siłownie?
dzisiaj po zabiegach poszedlem na sale ćwiczeń gdzie porozmawiałem sobie z pania od rehabilitacji na temat tego przyczepu. Pokazałem dokładnie w ktorym miejscu bołało - podobno jest to przyczep "środkowy" i powiedziała ze ból i stan zapalny mogł byc spowodowany po prostu przetrenowaniem (co jest bardzo możliwe bo wtedy tzn w marcu i kwietniu trenowałem dość intensywnie, moze nawet za bardzo). Doradziła ćwiczyc bardzo pomału i stoponiowo i też pomału zwiekszac obciażenie - zaczynajac od prostych cwiczen w domu bez obciążenia.
pytalem jeszcze o lampe solux - powiedziala ze przy stanach zapalnych nie powinno sie jej stosowac? wiec sam juz nie wiem, jedni zalecana Soluxa na stany zapalne, inni odradzają?
Prosze o pomoc jak wyleczyć tą rękę. Oczywiście biore pod uwage możliwość konsultacji z prywatnym lekarzem (może ktoś zna adres dobrego w Krakowie).
pozdr. Sanatorium-choroby górnych dróg oddechowych. Byłam jesienią 2 lata temu w Rabce w Jagiellonce.
Na decyzję czekaliśmy nie całe 2 miesiące.
Artek miał tam solanki, gimnastykę, lampy i to tyle. Na takie zabiegi mogę z nim chodzić do przychodni.
Za niego nie płaciłam nic, ale za siebie ponad 1000 zł. Byłam tam babeczka bez skierowania, która za siebie i dziecko płaciła 1300 zł.
Pochorowaliśmy się tam wszyscy dziec i rodzice. Koszmar.
Ogólnie warunki takie sobie. "Jagiellonka" nie remontowana od lat, ale jedzienie było bez zarzutu.
Wiem, że gdybym jechała jeszcze kiedyś do sanatorium z dzieckiem, to na pewno nie ze skierowaniem. Pojechałabym do miejscowości uzdrowiskowej i wykupiła indywidualnie zabiegi.
A taką opinię napisałam na forum Rabki:
Wróciłam z JAGIELLONKI
Gościłam w Rabce z synem przez trzy tygodnie. Właśnie w tym sanatorium.
1.Warunki - wystrój pokoi - wczesne lata 80. Panie sprzątające przychodziły codziennie, ale co mi po nich, jeśli tylko omiatały (to i tak za dużo powiedziane) pokój, ale najbardziej żenującym było otwarcie pokoju i jeśli nikogo w nim nie było...zamknięcie BEZ SPRZĄTANIA!!!!
To samo ze sprzątaniem łazienki - przez trzy tygodnie ani razu nie umyły muszli klozetowej ani prysznica. Nie wspomnę o wytarciu podłogi. Detergenty woziły na wózku dla parady chyba.
Firany i zasłony brudne. Nie widziały wody od x czasu.
A przypomnę - to sanatorium głównie dla dzieci alergicznych.
2.Jedzenie - nie rozumiem przedmówców. Jedzenie ok, choć zupy zmieniały się tylko w jadłospisie - niemalże każda zupa smakowała tak samo. Drugie dania, śniadania i kolacje dobre.
3. Portierki i pielęgniarki Panie portierki to pracownice iście z czasów komuny, wyznające zasadę "czy się stoi czy się leży, to wypłata się należy".
Niemiłe, zabuczałe i spod łba patrzące. A nie - przepraszam raz były miłe, gdy ankiety do wypełnienia rozdawały.
Panie pielęgniarki, z którymi chciałabym się spotkać np. w szpitalu - mogę policzyć na palcach jednej dłoni. Siostrze przełożonej wydaje się, że wszystkie rozumy pozjadała i jest nie do ruszenia. Droga pani - tak nie jest! Czas zmienić podejście do pacjenta.
Pani doktor pożal się Boże, nie wiadomo skąd się urwała. "Spełniała" każdą wolę rodzica. Jeśli zasugerował, że dziecko ma np. problem z nerkami i spytał, czy kąpiele może mieć, to lekarka mówiła "a to może nie przepiszemy". Jeśli rodzic zasugerował odstawienie leku - odstawiała. No i każdemu dziecku bez względu na schorzenie, przepisywała ten sam lek.
Zabiegi - najtańsze, które NFZ im refunduje. Bo co to za zabieg - gimnastyka albo lampa solux czy bioptron albo inhalacja? Ćwiczyć i inhalować można się w domu, naświetlać lampą w przychodni. Żadna filozofia.
Płaciłam za pobyt w tym sanatorium 1100zł. Pojechałam ze skierowaniem z NFZ, a kobieta, która przyjechała ze swoją córeczką indywidualnie, płaciła 1300zł razem z zabiegami. Żadna łaska.
4. Co jeszcze? Organizacja czasu wolnego
Sanatorium dla dzieci, a w Jagiellonce marnie wyposażone przedszkole, w którym dzieciaki pod opieką pań mogły się bawić popołudniami.
Wycieczki np. do Krakowa, Wieliczki czy na Słowację. Co z tego, że były organizowane, jeśli cena zabijała, bo za dziecko i siebie na wycieczkę do Krakowa czy Zakopca wydać 70 zł to porażka. Wstęp np. do Katedry Wawelskiej we własnym zakresie, dodam.
Oprócz tego było organizowane ognisko z pieczeniem kiełbasek, wyjście do pana garncarza - mieszkańca Rabki.
I to tyle.
Mnie osobiście najbardziej spodobał się park i dobrze wyposażone place zabaw. Można było pół dnia spędzić w tymże parku. No i bezbłędne wiewiórki, które niemalże same zaczepiały ludzi.
Byłam też z synem w Rabciu - polecam. Bardzo się dzieciakom podobają przedstawienia.
Żałujemy, że Rabkoland o tej porze roku jest zamknięty.
Do Rabki może jeszcze kiedyś zawitam, ale Jagiellonce mówię zdecydowanie NIE
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plshirli.pev.pl
|
|
|