kaniagostyn *UKS Kania Gostyń
Jawka wisual tuning. zamontuj sobie tylną lampę i schowaj "puszkę" chyba się to syfon nazywa od filtra powietrza bo ci tak nie elegancko wystaje.. poleciłbym założyć wężyk od kranika do gaźnika i jeszcze wkręcić jakąś świece i w ogóle to po podpinać, bo ty to chyba ją tak oszpeciłeś żeby po chodniku wyprowadzać niż żeby jeździć, jeśli chciałeś poprawić wygląd to mogłeś te szprychy chromem pojechać, wypoleruj sobie pokrywy od silnika ewentualnie mógłbyś też pomalować chromem ale jak patrze jak ty pomalowałeś te koła to aż szkoda żebyś motor psuł.. weź sobie lampki od choinki poozdabiaj i przyczep sobie wuzeczek z akumulatorami i będzie efekt swiąteczny Jaki rower do 2500 zł?. To powyższe to mój postrach staruszek. :D
Teraz coś o smerfach.
Lampki: przepisy mówią, że za dnia rower musi być wyposażony w odblaski (z przodu i z tyłu), po zmroku w lampki (świecące, takoż z przodu i z tyłu). Bezpiecznie będzie jak kupisz sobie diodówki - dużo nie ważą i zawsze możesz je odczepić. na tył polecam cateya tl-ld170, jak kiedyś łaziłem i testowałem wszystko co wlazło w rękę to ten świecił najsilniej (a wcale nie zżera baterii); około 30zł. Z przodem jest gorzej, bo albo są reflektory albo beznadziejne diodówki (nawer marka nie gwarantuje tu jakości), najlepiej kupić badziew za 5zł i udac się pod gus po diody, przelutować samemu.
Odblaski na koła (ale festyn) - albo musisz mieć na obu albo nie możesz mieć na żadnym z kół (niedozwolone montowanie na pojedynczym kole). (dobra, to był żart, wiem że i tak nikt tu sobie nie zamontuje).
I teraz ostatnie: rower musi być wypozażony w DZWONEK. Wiem że to śmieszne, bo dzwonki są ciche i i tak zdążysz kogoś rozjechać (albo ktoś Ciebie) zanim go użyjesz. Niestety takie są przzepisy i można za to zarwać mandat (a propos: kto mnie przebije? Ja płaciłem kiedyś za przechodzenie na czerwonym świetle. Jak checie to rozwinę opowieść). Inna sprawa - jaki smerf Cię będzie ścigał? A już w ogóle - dogoni po chodnikach i w bramach? Za to w konfrontacji bezpośredniej (np po wypadku) może się doczepić.
Kaski nie są nakazane (to dla niedoinformowanych).
Tym niemniej moją odpowiedzią na wyżej wymieniony przepis jest moja trąbka. :D Słychać mnie tak samo jak tira (osobówki nie podskoczą), a każdy kto usłyszy coś takiego kilka metrów z tyłu podczas spokojnego spaceru, zapamięta na resztę zycia, że na ścieżki rowerowe się nie wchodzi! Jeśli Was to spotka - TO BYŁEM JA!
PS: o klikach pomyśl szybko. Osobiście uważam je za ważniejsze od amora. Do tej pory jeżdżę na sztywniaku, bo się finansowo nie zbiegło :( . A kliki już od wielu lat użytkuję
Jak dodać zdjęcie? Nie wyświetla się poprawnie.
PS2: już wiem, zaplątal się polski znak. Przepraszam za jakość zdjęcia, nie posiadam lepszego sprżętu.
[Edytowane: 17/9/2004 przez PO.]
Masa Krytyczna w Chełmie. Regulamin
- Spotykamy się ZAWSZE w ostatni piątek miesiąca o godzinie 18.00 na Placu Łuczkowskiego koło „Studni”
- Masa nie ma organizatorów, my nimi jesteśmy to jak i czy w ogóle się uda zależy tylko od nas.
- Jedziemy wolno około 12km/h (odnosi się to szczególnie do tych na czele).
- Nie jeździmy pod prąd i po chodnikach.
- Puszczamy samochody uprzywilejowane (karetki itp.), staramy się również puszczać autobusy komunikacji miejskiej.
- Staramy się nie przejeżdżać przez czerwone światła na skrzyżowaniach, jeśli tylna część kolumny zostanie oderwana od przodu przez światła to w miarę bezpiecznie (i jeśli to możliwe) przejeżdża przez skrzyżowanie i dołącza. Jeżeli nie można przejechać na czerwonym, czoło za światłami czeka na tył.
- Nie prowokujemy kierowców a jeśli oni próbują nas sprowokować nie odpowiadamy agresją.
- Jeśli jakiś radiowóz nas eskortuje stosujemy się do poleceń policjantów (w granicach rozsądku).
- Jeśli ktoś podczas Masy nie stosuje się do któregoś z podanych punktów regulaminu pouczamy go (bez przemocy).
- Bierzemy ze sobą trąbki, dzwonki oraz dobry humor
- Pamiętajcie o obowiązkowym wyposażaniu roweru: lampki, dzwonek oraz sprawne hamulce.
- Przypominam, że Masa Krytyczna jest akcją spontaniczną - w zasadzie bez organizatorów.
- Jako członkowie ChGR LC24 nie bierzemy odpowiedzialności za jakiekolwiek wypadki losowe. Każdy kto uczestniczy w Chełmskiejj Masie Krytycznej robi to na własną odpowiedzialność
- Jeżeli każdy będzie pilnował samego siebie wszystko powinno być OK. ;)
Pamiętaj, od tego jak się zachowasz zależy dobro i powodzenie całej imprezy! Trochę humoru. Droga – pas terenu pokryty asfaltem i czasem płytami chodnikowymi, przeznaczony dla pań lekkich obyczajów jako miejsce prowadzenia działalności gospodarczej.
Autostrada – droga oznaczona znakiem: „Wilkommen in Bundesrepublik Deutschland!”.
Skrzyżowanie – miejsce przeznaczone do przeprowadzania crash-testów na wybranych przypadkowo uczestnikach ruchu drogowego.
Pieszy – parias w hierarchii ruchu drogowego; jego najbardziej bezbronny uczestnik.
Chodnik – część drogi przeznaczona do jazdy rowerem lub do parkowania samochodów. Ewentualnie mogą po nim chodzić piesi, ale tylko pod warunkiem, że nie będą przeszkadzać rowerzystom ani parkującym kierowcom.
Ścieżka rowerowa – część drogi istniejąca wyłącznie na papierze.
Rowerzysta – osoba, która nie zna przepisów, bo jakby znała, zrobiłaby prawko i była kierowcą albo motocyklistą.
Motocyklista – potencjalny dawca organów do przeszczepu, który opanował zdolność pojawiania się znikąd i jest niewidoczny w lusterkach samochodowych.
Kierowca – osoba asystująca motocyklistom i pieszym w przechodzeniu do lepszego świata.
Autobusy – upierdasy, które spowalniają ruch nieustannie wyjeżdżając z zatoczek.
Tramwaje – XIX-wieczny zabytek terroryzujący kierowców, kursantów i pieszych na ulicach polskich miast.
Burak drogowy – każdy kierowca jadący wolniej od ciebie.
Skończony idiota – każdy kierowca jadący szybciej od ciebie.
Znaki poziome – białe lub żółte kreski namalowane na asfalcie, aby było widać, kiedy kierowca jadący drogą jest w stanie upojenia alkoholowego.
Znak drogowy pionowy – kolorowy obrazek na słupku mający na celu uprzyjemnienie jazdy kierowcom, zwłaszcza w szarym środowisku miejskim. Kierowcy zwracają uwagę głównie na tablice z zielonym tłem, gdyż każdy wie, iż zielony kolor uspokaja.
Sygnalizacja świetlna – lampion zawieszony nad skrzyżowaniem zapalający światełka w określonej kolejności. Wyróżniamy trzy kolory świateł:
- Zielone – masz prawo rozjechać każdą osobę która wbiegnie ci pod koła. Masz też prawo jechać i zachować milczenie.
- Pomarańczowe – możesz śmiało jechać. Konsekwencje rozjechania osoby nie są znane.
- Mocno pomarańczowe – dozwolone jest jechanie po uprzednim naciśnięciu na pedał gazu.
Skrzyżowanie o ruchu okrężnym (pierwszeństwo z lewej) – wymysł szatana, służący do powodowania kręćka u uczących się jeździć, spowalniania ruchu drogowego i utrudnianiu życia kierowcom ciężarówek i autobusów.
Skrzyżowanie o ruchu okrężnym (pierwszeństwo z prawej) – ciekawostka prawnicza, która nie ma rzeczywistego zastosowania w krajach o ruchu prawostronnym.
Droga Ekspresowa – zbudowana za Gierka na licencji kupionej od Władimira Iwanowicza Ekspresowa.
Droga gruntowa – taka droga, która nie jest drogą, mimo iż nią jest.
Przejście dla pieszych – specjalnie oznaczone miejsce na drodze, gdzie najczęściej dochodzi do wypadków z udziałem pieszych.
Próg zwalniający – wypukłość drogi mająca na celu uszkodzenie zawieszenia przejeżdżającego pojazdu oraz spowolnienie ruchu.
Przejazd kolejowy – wypukłość na drodze, spełniająca podobne zadania, co próg zwalniający.
Wyprzedzanie – manewr polegający na przejechaniu z lewej strony buraka tarasującego drogę lub z prawej strony hiper-buraka tarasującego lewy pas ruchu.
Zawracanie – manewr następujący po uświadomieniu sobie, że zostawiłeś włączone żelazko, zawsze wykonywany w panice z pogwałceniem wszelkich środków ostrożności.
Światła mijania – lampki, które należy palić 24 godziny na dobę w celu zapewnienia bezpieczeństwa finansowego producentów żarówek.
[ Dodano: Pon 01 Lis, 2010 19:23 ] *Porwanie*-Cz.VII Łodyga Pokrzywy ( ost.)+. Tak jak mówiłam, nie jest to ostatnia część.
Część V
- Ostatnie pytanie-
Dwa do jednego dla nich. Definitywnie wygrali w tej zabawie. Mam podać im dłoń, opieczętowaną gratulacjami? Zaklaskać? A może zamówić schłodzonego szampana i dobrą kolację?
Nie prościej byłoby zabić nas bez tych całych ceregieli? Minuta i już. Po sprawie. Mieliby kolejne ofiary do swoich zbiorów. Złote trofea. Medale. Uznanie wśród innych zbirów. Pluliby policji w twarz. Chodzili z głowami podniesionymi do samego nieba. Wykiwali ochronę. Zgładzili takich idoli, niczym niemrawe gąsienice na chodniku. Zauważyli nas i zwyczajnie rozdeptali. Bez problemu. Kiedy władze dojdą do tego, kto zamordował braci Kaulitz, oni już pewnie będą daleko stąd. Nieuchwytni. Zmienią dane personalne. Staną się innymi ludźmi. Powrócą do zabijania? Nie wiem. To chyba uzależnia tak jak wszystkie używki. Tracisz rozum i tylko świeży łup przywraca ci zdolność kojarzenia. Dlatego tnąc nasze ciała, nie unikają uśmiechów. Odbierają po prostu upragniony prezent.
Cudowny zapach choinki. Nieporównywalny z żadnym innym. Rozpromieniłem się, pukając knykciem w kryształową bombkę. Bałwan odziany w czarny cylinder, uśmiechnął się do mnie pogodnie. Sznury elektrycznych lampek oświetlały moją twarz. Na samym czubku mieniła się brokatowa gwiazda, którą tata kupił w zeszłe Boże Narodzenie. Słyszałem ciche tony kolęd dobywające się z salonu. Mama razem z Babcią przystrajały karpia w galarecie.
Tom nie mógł usiedzieć w jednym miejscu. Pochłaniał łapczywie wzrokiem stos czerwonych paczek leżących przy stojaku.
Coraz częściej odpływałem. Również na jawie. Zdrętwiały mi nogi. Nie poruszaliśmy się już przez dobre trzy godziny. Myślałem o mamie. Myślałem o Tome. Myślałem o tych wszystkich krajach, których jeszcze nie odwiedziłem, a zapewnie już nie zdążę. Wyobrażałem sobie nie napisane piosenki. Nie zagrane koncerty. Nagłówki gazet przynoszące tragiczną nowinę. Specjalne komunikaty w mediach. Wieńce z róż i tulipanów, leżące kilometrami pod naszym domem. Karawan i dwie mahoniowe trumny. Chociaż czemu zakładam z góry, że umrzemy?...
Friedrich trzymał w dłoni jedną ze szmat, która niegdyś spoczywała w naszych ustach. Czyścił nią pistolet, skupiając na tym całą swoją uwagę.
Dlatego…
Została nam już ostatnia szansa. Jeden błąd i…bramy zaświatów staną dla nas otworem. Nie łudziłem się zbytnio ocaleniem. Nawet, gdybyśmy jakimś cudem na kilka pytań odpowiedzieli jednoznacznie, to i tak zrobiliby nam krzywdę. Prędzej czy później. Więc ja już wolę szybciej. Złapię Toma za rękę i razem pobiegniemy tym zasranym tunelem. Może się pościągamy?
- Przygotowani na kolejne zagadki, szkatułeczki? - Batholomäus poklepał mnie po zranionym policzku, potęgując agonię. Wymyślają dla nas fajne pseudonimy. Związane z klejnotami i bogactwem. To aluzja do czegoś? Może uważają, że nasze pieniądze są zarobione w sposób niegodny prawdziwego człowieka? Ubliżający pozostałym ludziom, którzy siedzą w biurach do dwudziestej czwartej i wzmacniają się sporą dawką kofeiny.
Westchnąłem, gładząc opuszkami twardy materiał kolorowej łapki. Niech się dzieje co chce…
- Wiecie, że teraz wasze bardzo… ekhem…nędzne życie wisi na włosku? – skonstatował Friedrich, zaznaczając wyraźnie wartość naszego istnienia.- Jeżeli kolorki nie będą się zgadzać, to musimy z bratem przygotować solidne szpadle. Co nie, Batholomäus ? – spojrzał z oczekiwaniem na niego, po czym obydwoje głośno się zaśmiali. Nienaturalnie. Z przesadą. Dźwięk przypominający łamanie paznokci o tablicę. Szaleńcza radość tak różni się od tej prawdziwej. Wcześniej tego też nie zauważałem… Żyłem w wyimaginowanym kloszu, jak ten kwiatek, który hodował „ Mały Książę”. Prawdziwe nieszczęścia i ludzka głupota były mi obce.
- No dobra, koniec tej gadaniny.- zakończył stanowczo wyższy diabeł.
Gładki rewolwer położył na fotelu, a sam przeciągnął się potężnie. Uśmiercenie nas traktowali jak zwyczajne polecenie „ Wyrzuć śmieci”. Pogodzili się już z faktem, że takie wypłosze jak my, trzeba szybko posłać do piachu i kropka.
A ja żegnałem się ze wszystkimi marzeniami…
Pocieszające było jedynie to, że zginę z bratem. Gdybym miał zostać na świecie bez niego, popadłbym w depresje, a w konsekwencji zabił się sam. Zamknięte koło.
- Pytanie bardzo związanie z obecnym poziomem naszej gry. - Friedrich starał się wprowadzić tajemniczą atmosferę. Posłał mi jedno ze swoich palących spojrzeń i gwałtownie zerwał z lampki różaniec.- Czy myślicie...- pomachał nim w powietrzu, lecz moje oczy zarejestrowały jedynie słabą, rozmazaną plamę.- …że po śmierci…- rozpaczliwie próbowałem odnaleźć dłoń Toma- …traficie do piekła?...- zgniótł błękitne koraliki w miazgę, a następnie rozsypał kawałki po wnętrzu.
Jedna łza...Skryła się w zakrwawionym krzyżu, który odznaczał się wyraźnie na moim prawym policzku.
Druga…Ochłodziła podrażniony bark.
Trzecia… Wsiąkła w czarną koszulę, nadając jej bardziej wyrazisty odcień.
Nieznacznie poruszałem wargami. Nigdy nie podejrzewałem, że będą szeptały wersy jednej z najbardziej znanych modlitw...
Ojcze nasz któryś jest w niebie,
święć się imię Twoje
przyjdź królestwo Twoje
bądź wola Twoja
jako w niebie tak i na ziemi
chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj
i odpuść nam nasze winy,
jako i my odpuszczamy naszym winowajcom
i nie wódź nas na pokuszenie
ale nas zbaw ode złego.
Błagam Panie…odpuść mnie i Tomowi wszystkie winy… Zbaw nas od całego zła… Nie wódź na pokuszenie za to, że przez cale życie wątpiliśmy w Twoje istnienie. Należy nam się piekło…
Wyciągnąłem różowy. Czy był to ostatni błąd jaki popełniłem?
Friedrich wymienił spojrzenie z bratem. Przeżegnał się majestatycznie, po czym jego nienaturalnie blada dłoń dotknęła broni.
Amen
CDN
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plshirli.pev.pl
|
|
|