kaniagostyn *UKS Kania Gostyń
Zbiegi okoliczności raz jeszcze... w liczbach. I would like to know if I got crazy or these are signs everybody should see? "
zwariowal, ale jest jeszcze dla niego szansa, po czesci zdaje sobie sprawe ze swojego szalenstwa. Zastanmawiajace ze tego typu wyliczeniom nigdy nie towarzyszy watpliwosc powodowana faktem, ze bog musialby byc chory psychicznie zeby wymyslac takie znaki, podchody, kalambury i lamiglowki. Choc z drugiej strony patrzac na nasz swiat... hmm
Zbiegi okoliczności raz jeszcze... w liczbach. | bog musialby byc chory psychicznie zeby wymyslac takie | znaki, podchody, kalambury i lamiglowki. Choc z drugiej strony patrzac na Niekoniecznie jest to prawdą.
ludzie co z Wami wiem, ze niezbadane sa plany stworcy ale pomyslcie. Przypuscmy, ze bog zechcialby nac nam jakis znak, cos zasugerowac, przekazac. Czy tez nawet nie bog ale jakikolwiek inny byt pozacielesny czy pozaziemski. Dlaczego mialby bawic sie w te lamiglowki? Przeciez naprawde istnieja prostrze sposoby i skuteczniejsze, takie ktore nie budzą zadnych watpliwosci.
Zbiegi okoliczności raz jeszcze... w liczbach.
| bog musialby byc chory psychicznie zeby wymyslac takie | znaki, podchody, kalambury i lamiglowki. Choc z drugiej strony patrzac | na | Niekoniecznie jest to prawdą. ludzie co z Wami wiem, ze niezbadane sa plany stworcy ale pomyslcie. Przypuscmy, ze bog zechcialby nac nam jakis znak, cos zasugerowac, przekazac. Czy tez nawet nie bog ale jakikolwiek inny byt pozacielesny czy pozaziemski. Dlaczego mialby bawic sie w te lamiglowki? Przeciez naprawde istnieja prostrze sposoby i skuteczniejsze, takie ktore nie budzą zadnych watpliwosci.
Amen Zbiegi okoliczności raz jeszcze... w liczbach. On Fri, 12 Jan 2007 19:18:30 +0100, "domel" <do@domel.com.pl.l wrote:
| bog musialby byc chory psychicznie zeby wymyslac takie | znaki, podchody, kalambury i lamiglowki. Choc z drugiej strony patrzac na | Niekoniecznie jest to prawdą. ludzie co z Wami wiem, ze niezbadane sa plany stworcy ale pomyslcie. Przypuscmy, ze bog zechcialby nac nam jakis znak, cos zasugerowac, przekazac. Czy tez nawet nie bog ale jakikolwiek inny byt pozacielesny czy pozaziemski. Dlaczego mialby bawic sie w te lamiglowki? Przeciez naprawde istnieja prostrze sposoby i skuteczniejsze, takie ktore nie budzą zadnych watpliwosci.
niby tak. niby nie. ingerencja taka musialby sie wiazac z jakims, nazwimy to cudem, bo inaczej to juz wszystko znamy. jesli by nagle zainstal niepodwazalny nawet przez scepow czy innych fizykow majsterkowiczow cud, oglosily by to media, nie reczylbym za spojnosc tej cywilizacji. kto/cokolwiek by to bylo, byloby zapewne znacznie bardziej swiadome od nas, stad mialoby na wzgledzie, ze powinno przekazac nam te informacje bardzo subtelnie. byc moze nam to przekazuje, tylko ze my durne, slepe i gluche. a takie zabawy z numerkami zawsze fajnie poczytac. lolek zdecydowanie rulez. <rs
Potrzebuje pomocy. Moim zdaniem... To nie jest trudne zadanie. Ale jest to raczej łamigłówka, a nie zadanie dla
typowego dziesięciolatka. Jeżeli jednak dziesięciolatek lubi zabawy
matematyczne, to powinien być w stanie sam dojść do rozwiązania, przy czym
zapewne sprawi mu to dużo zadowolenia. A pozostali? Cóż, nie każdy musi to
lubić, podobnie jak nie każdy musi lubić szarady czy kalambury...
Czas na Łódź. (Po)łódzkie reminiscencje Wystartowało około 40 osób. Zadania autorstwa głównie Adama Sumery (z dodatkiem
łamigłówek Zbigniewa Sumery i Stanisława Wójcika) zebrano w dwa zestawy,
rozwiązywane w równych, godzinnych rundach. Pierwszy, 12-stronicowy zestaw
składał się z zadań jednak łatwiejszych, znanych w większości z łamów czasopism
i poprzednich turniejów. Wśród krzyżówek była swatka z nadmiarem, zakręcona
jolka, ciągówka z pantropą, utajniona krzyżówka, krzyżówka raz-dwa-trzy,
przymrużka, anagramówka, eliminatka, jolka we mgle, synteza z przeskokiem.
Znalazła się też w komplecie metamorfoza, logogryf, zadanie dziewiąte słowo,
zadania logiczne wypustki i działki, wszystko przyprawione kilkoma rebusami i
drobnymi formami. W drugiej części poprzeczkę trudności zawieszono wyżej - wśród
kilku klasycznych łamigłówek rozgrzewkowych (swatka z niedoborem, kalambur,
pantropa, polskie filmy, jolka z...)znalazły się jolki: z przymrużeniem oka,
anagramowa i bez czarnych pól, samosia, a także zwykróżka (z umiejętnie i myląco
zaanagramowanymi słowami tworzącymi określenia), samochodowa synteza wirówki ze
słowami wpisywanymi w dwie strony, wizytówki znanych osób, krzyżówka
metamorficzna.
Kolejne mistrzostwa w październiku w Warszawie. Wcześniej, w najbliższy weekend
spotkają się "kompozytorzy" (również w stolicy), nieco później "giganci" (to już
jak zawsze w Toruniu). Słabe wyniki próbnych nowych matur. To kalambury, rebusy, łamigłówki a nie matura!, skandal i galopująca głupota, czego innego uczą w szkole, a czego innego
wymagają na maturze. Aż strach pomyśleć jak ludzi przekręcą przy naborze na
studia. To wszystko kompromituje reforme oświaty ala "Buzek". Skandal!! Pewnie
jeszcze 25 % nie zda tej pseudo maturo-kalamburo. Zbiegi okoliczności raz jeszcze... w liczbach. domel napisał(a): bog musialby byc chory psychicznie zeby wymyslac takie znaki, podchody, kalambury i lamiglowki. Choc z drugiej strony patrzac na
Niekoniecznie jest to prawdą.
Okołoszaradziarskie Ogłoszenia Drobne. Scheck vs Gołębiowski, Barańczak i Gardner Mam w domu zarówno leksykon Gołębiowskiego, jak i Schecka. Napisane są przez
różnych autorów i zupełnie różnie - leksykon Schecka przypomina mi niektóre
pozycje Kopalińskiego (np. "Słownik wydarzeń, pojęć i legend XX
wieku", "Słownik eponimów") - haseł jest niedużo, ale za to opracowane bardzo
precyzyjnie, ciekawie i pojemnie. Natomiast leksykon Gołębiowskiego jest nieco
bardziej "amatorski" - haseł jest o niebo więcej niż w Schecku, ale z nieco
krótszymi definicjami. Co do zawartości, to każdy musi sam ocenić - mi brak
Vonneguta w Gołębiowskim zupełnie nie przeszkadza, podobnie jak mógłbym wskazać
sporo popkulturalnie amerykańskich haseł nie ujętych przez Schecka. Osobiście
częściej korzystam z Gołębiowskiego, ale to pewnie dlatego, że mam go o wiele
dłużej niż Schecka.
Ja również węszę tu i ówdzie za dziełami Barańczaka, no i za absolutnie
niedostępnym "Pegazem..." Tuwima. Zazdroszczę reptarowi tego, że ma "Fioletową
krowę", jw1969 zaś posiadania pozycji "Pegaz zdębiał". Gdzie to można dostać??
A wszystkim bardzo polecam książkę, którą wygrałem na jednej z biesiad, a która
jest bardzo ciekawa nie tylko pod względem matematycznym, ale i słowno-
szaradziarskim. Ta książka to "Wszechświat w chusteczce. Rozrywki matematyczne,
a także zabawy, łamigłówki i gry słowne Lewisa Carolla" Martina Gardnera. Oto
króciutkie omówienie książki, które można znaleźć na stronie
www.proszynski.pl/asp/fiszka.asp?ksiazka_id=1120
Charles Lutwidge Dodgson wrażliwość na piękno matematyki łączył z przyjemnością
czerpaną z najróżniejszych gier i zabaw, a połączenie to znalazło wyraz w
szczególnym zamiłowaniu do gier matematycznych, łamigłówek, paradoksów,
sztuczek magicznych, zagadek oraz wszelkiego rodzaju gier słownych, zwłaszcza
kalamburów, anagramów i akrostychów poetyckich, które publikował pod nazwiskiem
Lewis Carroll (tym samym, którym podpisał swą słynną "Alicję w Krainie
Czarów"). Tomik niniejszy, stanowiący najbardziej reprezentatywny wybór zabaw,
łamigłówek i gier słownych Lewisa Carrolla, zestawił, a teksty skomentował,
Martin Gardner - jeden z najwybitniejszych "matematyków rekreacyjnych" naszych
czasów, wieloletni autor rubryki poświęconej grom matematycznych w "Scientific
American".
świadectwo czy papier?. świadectwo czy papier? Należy wymienić świadectwo stwierdzające znajomość przepisów drogowych
na nowe . Cena tego nowego świadectwa to chyba 70zł Czym uzasadniony jest ten
koszt ? Czy jest to świadectwo czy "papier wartościowy" . Świadectwo
stwierdza nabycie pewnych umiejętności i upoważnia do ich wykonywania .
Dlaczegóż więc szkoły od podstawowych do wyższych nie pójdą tym śladem
i zarządają od swoich byłych absolwentów wykupienia nowych zaświadczeń
zdobytej przez nich wiedzy za powiedzmy 1000 zł . Na pewno rozwiązałoby to
finansowe problemy naszego szkolnictwa .
Jak już przy tzw. prawo jazdach , to znamy cenę jaką trzeba zapłacić tutaj .
W USA , pełen koszt egazminu ( 3 podejścia + sprawdzenie poprawności
wzroku ) kosztuje 10 $ . Bo to jest rzeczywisty koszt tego przedsięwzięcia ,
a nie jakieś -set złotych + gruba łapówa , żeby nie zaliczać absurdalnych
łamigłówek na skrzyżowaniach 64 ramiennych , na które wjeżdżają jednocześnie
wóz strażacki ,pojazd z Marsa , wózek inwalidzki , i 70 innych pojazdów .Plus
następna łapówa ,by zaliczyć wjazd w zatoczkę - manewr wykonywany raz w życiu
przez każdego kierowcę -na egzaminie ( tylko baran będzie się pchał między
dwa samochody ,przy tak wąskich zakresie manewru ) .
Na szczęście ja te prawo jazdy zdałem w USA , kosztowało mnie to 10$ , nie
potrafię zrobić "zatoczki" i nie rozwiązywałem kalamburów ze skrzyżowaniami .
Przejechałem ok. 1/2 mln klm bez żadnego wypadku . Jak jest niewyraźna
sytuacja na drodze po prostu zwalniam lub zatrzymuję samochód .
I tak soniu ( Twój argument o bezrobociu ) miałem po egzaminie więcej
pieniędzy do wspierania pracujących kupując ich produkty . Drzewko gdybań. Krzyżówka hetmańska na drzewku gdybań Krzyżówka hetmańska na drzewko gdybań nadaje się wręcz idealnie. Jest wodą na
jego (drzewka) młyn. Ale najpierw przystawka z cytatów; niektóre są pozornie
dalekie od tematu, ale nie dajcie się zwieść.
jw1969 napisał:
forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=10067&w=6786328&a=6791712
> A ja mam mieszane odczucia. Nie jestem przekonany do kalamburów, w których
> używa się symboli pierwiastków czy samochodowych oznaczeń państw.
widok22 napisał:
forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=10067&w=19249512
> Bliski ideałowi rebus z licencjami ukazał się [ciach] Rysunki: wrona, wiadro,
> szczotka, kot. Rozwiązanie: Precz z Czang Kai-Szekiem! Licencje: (pod wroną)
> W=P, O=E, N=C, A=Z; (pod wiadrem) W=Z, I=C, A=Z, D=A, R=N, O=G; (pod szczotką)
> S=K, Z=A, C=I, Z=S, O=Z, T=E, A=I; (pod kotem) K=E, O=M, T=!
tororo napisał:
forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=10067&w=6786328&a=6807215
> U nas [ciach] autorow krzyzowek hetmanskich jest niewielu i znajduje sie ona
> mniej wiecej w takiej fazie rozwoju jak u Anglikow i Amerykanow w latach 40.
Nie wydaje Wam się aby, że tworzenie krzyżówek hetmańskich to najłatwiejsza
łatwizana z łatwizn? Dużo trudniej ułożyć alfabetkę, bo dochodzi warunek
konstrukcyjny na diagram, podczas gdy w hetmańskiej niczego takiego nie ma.
Dowolność w diagramie, multidowolność w objaśnianiu...
Objaśnienie ułożyć - sytuacja ultrakomfortowa. Określić się da każde słowo,
choćby w sposób zbliżony do przytoczonego przez Widoka idea(ł)u rebusu z
licencjami. "W końcu to chłop" = P, że wspomnę tylko jeden z ostatnich rekordów
świata. Pobić go mogłoby chyba już tylko P = "nie występuje w Australii".
Możliwości dosłownie same sypią się z rękawa, a do tego - co wszak niezmiernie
kuszące - cała rzecz jest bezstresowa, w porównaniu z taką na przykład
krzyżówką z przymrużeniem oka, przy której natrudzić się trzeba, oj trzeba,
a potem w nagrodę jeszcze ktoś zarzuci człowiekowi plagiat (bardzo trudno jest
ułożyć dowcipne lub przynajmniej nietuzinkowe określenie bez użycia gry liter
i z czymś więcej niż rym, bardzo łatwo zaś wpakować się na minę wtórności).
Mógłbym to wszystko napisać w wątku o hetmańskiej - zdaje się, że w międzyczasie
Uhuhu dorzucił tam posta w gargamelowskim duchu "jak ja nie cierpię tych
smerfów". A jednak zdecydowałem, że tu moim uwagom będzie bardziej na miejscu.
Bo o ile układanie krzyżówki hetmańskiej (a zwłaszcza jej określanie) traktuję
jako najłatwiejszą łatwizanę z łatwizn, o tyle rozwiązywanie wciąż mnie jeszcze
bawi (choć bywają chwile, że i nuży). A to jest w stuprocentowej zgodzie z ideą
drzewka gdybań: nakład pracy nie musi iść w parze z efektem medialnym.
Czy grozi nam zalew hetmańską? Groźnie zabrzmiała diagnoza Tororo, że jesteśmy
(już tylko?) sześćdziesiąt lat za Anglikami i Amerykanami. Szczerze mówiąc, mam
to nam za plus, bo raczej nie chylę czoła przed anglojęzycznym szaradziarstwem,
a wszelka monokultura mnie przeraża. Rozwiązanie tysięcznej hetmańskiej przy
całkowitym zarzuceniu innych łamigłówek jest dla mnie tak samo ponurą wizją jak
rozwiązanie tysięcznej wykreślanki przez kogoś, kto tylko wykreślanki trzaska.
Pozostaje jeszcze pytanie nawiązujące do wpisu Tororo: czemu wobec wszystkiego
powyższego "autorów krzyżówek hetmańskich jest niewielu"? Pozostawiam tę kwestię
otwartą, chętnie zapoznam się z Waszymi opiniami. Może w Waszych głosach znajdę
rozwiązanie jakże przyszłościowego (oby nie!) dylematu - to make or not to
make...
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plshirli.pev.pl
|
|
|