kaniagostyn *UKS Kania Gostyń
hallo, hallo :))). Przemo napisał(a): Dnia 17 sty 2005 "Dziadek" <dziaduni@poczta.onet.plwystukał co następuje | Przemo wrote: | Dnia 17 sty 2005 "Dziadek" <dziaduni@poczta.onet.plwystukał co | następuje | | Do schrupania są piękne dziwczyny w Bielsku !! | A widziałeś góralkę, która da sie łatwo schrupać? | Prędzej w pysk dostaniesz niż coś schrupiesz :oP | A skąd Ty w Bielsku góralkę weźmiesz ? a mało ich w okolicy? Chłopie przecież w BB połowa kobitek to gorolki?
No, dobra dobra, a jak dziewczyne mam "gorolke" :)) to co mom z nią porabiać w tym piknym Bielsku?? Hę?? pozdrawiam Grzesiek
Na przystankach bez nazw.. Gazeta Wyborcza, czwartek, 15 luty 2001 roku. Na przystankach nie ma nazw W Bielsku-Białej gubią się przyjezdni podróżujący autobusami. Wszystko przez to, że na przystankach autobusowych nie ma... nazw. - Przepraszam, chciałabym wysiąść na placu Mickiewicza. Proszę mi powiedzieć, czy to już tutaj? - mówi młoda dziewczyna do siedzącej obok niej mamy z dzieckiem. Podobne prośby słychać często w bielskich autobusach. Nazwa przystanku umieszczona jest tylko na rozkładzie jazdy. - Najgorzej jest późnym wieczorem lub nocą - narzeka Ania, studentka filii Politechniki Łódzkiej. Ania pochodzi z Tychów. - U nas na wiatach przystanków są duże napisy i bardzo łatwo zorientować się, gdzie wysiąść - dodaje. Wiatami na przystankach zajmuje się Fundacja Rozwoju Miasta. Anita Szymańska, pracownica Fundacji, tłumaczy: - Gdy skończymy wymianę starych wiat na nowe, zaczniemy je znakować. Na razie trudno mi powiedzieć, kiedy zakończymy wymianę wszystkich wiat, ale przystanki na pewno zostaną opisane - obiecuje Szymańska. Magda Stachoń ------------------------ ASO
za co oblaliscie egzamin?. W Bielsku jezdzi się łatwo, nie ma tramwajów więc robią wszystko aby
oblac; np za: dziewczyna po kursie ok roku (brak okularów) poszła
na egzamin w okularach w międzycasie pogorszenie wzroku) egzaminator
kazał jej zdjąć okulary - egz oblany. Pokazanie na placu nie tylko
tych świateł, które trzeba - mijania ale też przy okazji drogowych -
oblany bo egzaminator nie pytal. Mało kto się odwołuje bo wtedy
nigdy się nie zda. Większoś znajomych oblała na kilka minut przed
końcem egzaminu, a wiadomo,ze jak ezgaminator chce oblać to i sposob
znajdzie. Ktoś zdecydowanie powienien się zająć tym wordem. Najlepsza szkoła nauki jazdy? Wrocław.. Ja robilam prawo jazy w Klaksonie, polecam fantasryczny nowy
instruktor. Mlody chlopak , bardzo cierpliwy. Dziewczyny polecam Pan
Pawel Bielski ,to chodzaca cierpliwosc. Duzo tlumaczy i wyjasnia.
Nie drze sie na kobiety ,zawsze wesoly i nigdy nie zauwazylam aby w
trakcie jazd zajmowal sie czym innym niz szkolenie mnie. A nie bylo
latwo. SZlo mi ciezko i moj maz zawsze darl sie na mnie ze nigdy nie
naucze sie jezdzic. Po kilku jazdach powiedzial mi tylko instruktor
ze powinnam wiecej cwiczyc manewry .Braam sobie auto i jezdzilam na
jego plac w niedziele. ZDALAM ZA PIERWSZYM RAZEM.
POLECAM Pana Pawla Bielskiego ... Wszystkim znajomym bede Go
polecala. Czarodziejka Rodzenie z położną..położnikiem..koszty.... Jestem za płaceniem za położną. Nie ma co liczyć na cud, że się trafi na miłą
itp. Lekarz nie zawsze może załatwić to co położna. Ja mieszkam w Bielsku-
Białej i u nas stawki są znacznie niższe, niż w Warszawie. Wprawdzie moja
położna powiedziała, żebyśmy dali na ile nas stać, ale myśmy się wcześniej
dowiadywali, że daje się 300 zł. Szefowa położnych bierze 500 zł, ale według
mnie jest przereklamowana. Obserwowałam porody w drugiel sali, gdzie leżały
dziewczyny, które nie miały zapłacone i łatwo się domyślić jak były traktowane. Praca w markecie? Dziękuję, nie chcę. Praca w markecie? Dziękuję, nie chcę Moja dziewczyna ma 20 lat ukończyła szkołę zawodową w kierunku handlowiec,teraz
uczy się zaocznie w liceum ogólnokształcącym co drugi weekend. Ma złożonych z 30
podań w sklepach o pracę każdy pracodawca szuka niewiadomo jakich pracowników
wszystko im nie pasuje między innymi to że się uczy. To nieprawda że w Bielsku
jest łatwo z pracą komu się uda to znajdzie a kto jest po zawodówce i chce sie
uczyć dalej to może narazie o pracy pomyśleć!!! Nikt nie chce dać szansy i
sprawdzić czy ktoś się nadaje. Niewiemy co mamy robić pieniądze każdemu się
przydają i są potrzebne ja musze pomagać jej w płaceniu za szkołę choć też nie
zarabiam zbyt wiele jakoś dajemy rade.Wystarczyło by nam naprawde niewiele nawet
okolo 700 złotych więc dużych wymagań finansowych naprawdę nie posiadamy.Jeżeli
jakiś pracodawca poszukuje kobiet do pracy proszę o kontakt na mojego maila
urbek@vp.pl a napewno przekaże wszystko mojej dziwczynie i się skontaktujemy z
góry dziękuję. Pozdrawiam Prezentacje Tared: dużo uczelni, mało liceów. Przyjazdu nie żałowały też uczennice z Kołobrzegu: - Jest w czym wybierać. Dolny
Śląsk daje naprawdę duże szanse na rozwój. Przyjechałyśmy tu specjalnie na targi
i nie zawiodłyśmy się.
Niech lepiej wracają do siebie i idą na studia gdzieś bliżej domu, do Gdańska
czy Szczecina. Wrocław najpierw przygarnia studentów a potem wypina się na nich,
nie ma co tu siedzieć. To mit, że bez problemu można znaleźć tu fajna, dobrze
płatna pracę po studiach. Mam zajebiscie wykształconych znajomych, którzy jak
zarabiają 1500 zł to jest dobrze. I nie sa wcale po jakis beznadziejnych
kierunkach. Nawet ludziom po polibudzie nie jest łatwo. Niestety we Wrocławiu
jest ogromna konkurencja.A w przypadku tzw. państwoej roboty-układy. nic nowego.
Kiedy ostatnio byłam w Bielsku-Białej i opowiadałam o ludziom o tym, nie chcieli
mi wierzyć.Kryzys tu jest i to nie od dziś. Oczywiście w innych miastach tez
jest kryzys, ale Wrocław i jego propaganda sukcesu, przyciąganie do miasta ludzi
nawet z odległych zakątków Polski, wmawianie im , ze tu jest dobrze - to
wszystko nie tak. Moja przyjaciółka obrzydziła ostatnio swojej 10 lat młodszej
kuzynce to miasto tak bardzo, że ta postanowiła wybrac się na studia do
Szczecina, a dziewczyna pochodzi z niedalekiego Bolesławca! Coraz więcej młodych
ludzi jest zawiedzionych Wrocławiem i to jest fakt! Nie rozumiem więc dlaczego
miasto próbuje ściągac tu emigrantów wmawiając im , że tu znajdą pracę. A guzik.
zasilą tylko grupę bezrobotnych. i po co? Wrocławskiej propagandzie sukcesu
mowie: nie! Łatwe zwycięstwo siatkarek BKS Bielsko-Biała na.... Łatwe zwycięstwo siatkarek BKS Bielsko-Biała na... To nie była "nafta", to było "biopaliwo" !!! O "gazie" nie wspomnę.
Dziewczyny - w sobote zróbcie "powtórkę z rozrywki", tym bardziej że przyjadę
oglądać sobotnie mecze !!!!! widok na miasto. No skoro mnie wywołali to pozwolę sobie odpowiedzieć. Dnia 09/28/2003 04:22 PM McWatt napisał(a) : Ostatnio jeździliśmy z dziewczyną samochodem po Bielsku. Chcieliśmy znaleźć jakieś miejsce gdzie można posiedzieć w aucie podziwiając panoramę miasta,
A więc tak to się teraz nazywa ;)
ale niestety nie udało nam się. Jeśli któryś z grupowiczów zna takie miejsce, to proszę o info.
Standardowym i legendarnym w pewnych kręgach miejscem dla "siedzenia w samochodzie i podziwania panoramy masta" jest Przełęcz Przegibek pomiędzy Bielskiem (konkretnie Straconką) a Międzybrodziem Bialskim. Dobra droga, łatwo trafić, na górze wygodny parking i bardzo spokojne miejsce. Gemron gebpuę hjnżnć an qjópu xbyrfv j ovnłlz nhqv n cbmn glz jfmlfgxb j cbemąqxh. ;)))))) Drugie takie miłe miejsce i to z ładniejszym widokiem - ale trochę mniej spokojne, jest na Trzech lipkach. Można dojechć pod sam ten ogromny krzyż, który jest widoczny z wielu miejsc w mieście. Jedziesz tak jakby do makro od ulicy Piastowskiej, przejeżdżasz pod takim ciasnym mostkiem kolejowym ze światłami, kawałek dalej masz światła na skrzyżowaniu, na nim skręcasz w prawo a następnie chyba w pierwszą uliczkę w lewo - stromo w górę i dojeżdżasz pod sam wspomniany krzyż. No i na koniec jedno takie miejsce, o którym chyba mało kto wie a jest ciekawe. Niestety nie jestem w stanie podć dokładnego opisu dojazdu więc musiałbyś poszukać - byłem tam tylko raz i to bardzo dawno temu. Jak jedziesz Żywiecką to kawałek za skrętem na Straconkę jest taka restauracja "Dworek" czy coś. Taka duża jak gdyby w parku. Koło niej trzeba jechać stromo w góre. Trochę tam coś droga kluczy, ważne aby wybierać najbardziej stromą i wyjedzie się na tak dużą pustą polanę gdzie jest spokój, cisza i piękny widok na miasto.
A tak przy okazji chciałbym przywitać się na grupie bo jestem tu nowy :)
A ja kiedyś byłem a potem zniknąłem więc również witam.
PS. Nie mam samochodu ;) PPS. Hjntn an avfxb cemrynghwąpr obpvnal. ;))))
Czy podział na kobiece i męskie zawody ma sens?. Kobiety są ulgowo wychowywane "Jak daleko jeszcze jesteśmy od uznania kobiecych zawodów za równorzędne, może
posłużyć wypowiedź Wiktora Kreboka, trenera siatkarek Aluprofu BKS
Bielsko-Biała, który tak skomentował zmęczenie zawodniczek długim sezonem: - To
są profesjonalistki. One muszą być przygotowane do rozegrania nawet 80 spotkań w
sezonie. A jak nie potrafią? Przecież jest tyle "kobiecych" zawodów. Mogą stanąć
za ladą w sklepie, albo pracować w kwiaciarni. Jak już dziewczyna decyduje się
na profesjonalną karierę sportową, to nie może narzekać na zmęczenie - dodał."
I tu jest odpowiedź.
Nie można zwalać wszystkiego na "złe" wychowywanie mężczyzn, którzy później
gnębią kobiety.
Winne jest wychowanie kobiet. Kobietom od najmłodszych lat wpaja się, że w
pewnych sprawach mogą sobie bezkarnie odpuścić, nie przemęczać się. Kobiecie
wolno iść na łatwiznę.
Jako kobieta w zmaskulinizowanym zawodzie zdaję sobie z tego sprawę: Gdybym się
przypadkiem nie czuła dalej na siłach robić kariery naukowca, zawsze mogę się
honorowo wycofać - mogę nawet na resztę życia spędzić domu i bawić dzieci - i
nikt mi złego słowa nie powie. Mężczyzna nie miałby tak ulgowej sytuacji -
opinia społeczna byłaby taka, że "nie udało mu się", "nie był dość dobry",
"załamał się". Podobnie jest z zarobkami - na polskiej uczelni zarabiam raczej
niewiele. Ale mam ten komfort, że jako kobieta nie muszę koniecznie lokować
swoich ambicji w wysokości zarobków. Tymczasem moich kolegów-mężczyzn nieraz to
gryzie, przez co np. poświęcają czas przeznaczony na uprawianie nauki na
dorabianie do pensji.
Patrząc na studentki, czasem widzę, jak są przyzwyczajone, żeby łatwo się
poddawać. "Nie umiem rozwiązać tego zadania z matematyki - no to nie umiem.
Przecież wiadomo, że matma jest trudna." Nie starają się powalczyć, poszukać,
popracować nad zrozumieniem. To jest ogromna wada kobiet.
Suwałki story, zaczynam 1 część potem kolej na Was. Czego szukałeś? ha ha ha - wybuchnęła śniechem.
- Znajomych szukałeś? To też jesteś turystą? - cały czas się uśmiechała ta ładna brunetka.
- Niajomych? Śmieszy cie to? - patrzyłem się na nią bez słowa.
- Zne, jestem z suwałk, ale znajomi powyjeżdżali a to do Grecji, a to do Włoch, do Hiszpani, poza tym fajnie jest poznać kogoś nowego.
- Z tej mieściny... - raczej stwierdziła moją tożsamość.
- Jak masz na imie?
- Martyna.
- A ty? - zapytała.
- Maksiczek jestem. Miło mi.- wuyciagnąłem rękę.
- To może wymienimy się komórkami? - zaproponowałem.
- Ok, to daj mi swoją - powiedziała Martyna.
Jakiś człowiek przepychał sie koło ich stolika i potrącił ją dość mocno, kiedy zapisywała numer, ale ona była z dużego miasta i była przyzwyczajona, nawet nie obróciła się w jego kierunku.
- Co napisałeś?
- Kolejne przygody pana samochodzika, O czterech murzynach i psie, Suwałki story, taką sagę suwalską .
- O to dużo. - wyczułem że zaczyna jej to imponować.
Byłem jeszcze młodym pisarzem, a już ze sporym dorobkiem. Lubiłem spotkania autorskie z dorosłymi czytelnikami, ale zwykle na moje spotkania przychodzili rodzice z dziećmi i panował nastrój infantylny.Na targach książki w warszawie bywało inaczej, ale taka impreza to była tylko raz do roku, na której czułem się w pełni doceniony. Nie chciałem wykorzystać tej dziewczyny z bielska, ale nie wydawąła się naiwna, więc raczej wszystko się dobrze układało.
Zaraz wstaliśmy i razem wyszliśmy z pizzeri, zeby pójść w swoja stronę. Musiał zajrzeć do siebie, wyprowadzić psa. I tak skończył się dla mnie ten dzień, bo wieczorem znowu pisałem kolejne opowiadanie. Nazajutrz rano wyszedłem na cappucino za 2zł do macdonalda. Był jasny, słoneczny dzień, ale wietrzny, mimo to usiadłem z kawą i ciastkiem i gazetą na zewnątrz przy srebrnym stoliku. Wiatr dmuchał i powoli zrzucał z tacy rózne rzeczy. Najpierw wiatr porwał puste opakowanie po cukrze, potem białą, plastikową pokrywkę na kubek z capuccino, potem patyczek do mieszania. Czasami przybierał na sile i wtedy posuwał do przodu kubek na papierowej reklamówce, która się sunęła po tacy. Wtedy przerwał czytanie gazety i poprawił kubek. Kiedy poprawiłem kubek zwiało mu gazetę, wiatr wszystko zabierał. Miałem wrażenie że zaraz porwie sam kubek, gazetę, krzesło, może nawet jego. Ale ta chwila niezdecydowania trwała tylko chwilę, bo zaraz wybierałem sie do Martyny pod namiot. Zaintrygowała mnie ta dziewczyna, z którą tak łatwo dało się umówić, poznac, pogadać. Żadnej hermetyczności, całkowita otwartość na drugiego człowieka.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plshirli.pev.pl
|
|
|