Strona główna
  laparoskopia Poznań

kaniagostyn *UKS Kania Gostyń

Wszystkie starające się połączmy się :) Part II+II+II ;) ;). Karola24 dzięki za pamięć. Ano byłam u ginki i mam bardzo mieszane uczucia, chyba będę musiała ją zmienić. Otóż ginka stwierdziła że skoro staramy się już rok to ona proponuje laparoskopie. No a najgorsze że nawet nie zaproponowała badania nasienia co jakby nie było wydaje się równie kluczowym elementem leczenia. Najlepsze że pęcherzyk jest chociaż nie wiem ile mierzy bo tak mnie zamurowało że zapomniałam spytać.
Dobra nie marudze
Czy ktoś leczył się w jakiejś klinice niepłodności w Poznaniu???
bruksizm.
A skąd wiesz, że nie wyleczył? Badania jakieś statystyczne robiłaś? Alfa i omega?
Szyny przyszły 'z Zachodu'. Dalej są tam używane z powodzeniem. Poczytaj troche wątków obcojęzycznych.


bo e- mailuje z osobami ktore w Polsce sie nie wyleczyly, klikam na gg, rozmawiam w realu z osobami z mojego miasta ktore tez maja to schorzenie i nie moga uporac sie z tym w naszym kraju. Na zachodzie stosuja laparoskopie na te stawy oparta na neuronawigacji- tak jak Ania pisala Ania mowila tez ze tam maja o wiele wieksza technike i nowe metody leczenia tych stawow. W klinie w Austri ( rok temu emailowalam z Ania) mowili ze te szyny nic nie pomaga. wiec wiem i sama mam to schorzenie i doswiaczenia: chirurdzy szczekowo twarzowi, w tym klinika szczekowo twarzowa w Poznaniu, protetycy, chirurdzy stomatologiczni. a nowy watek na Tomka blogu daje duuuuuzo do myslenia takim niedowiarkom jak ty. Poczytaj sobie nowy watek na blogu tomka
Starań część XI.
Agrawitaj .Obecnie odpoczywam bo jestem po drugim poronieniu wiec ze starankami narazie STOP,lacznie nasze boje o dziecko trwaja juz ponad trzy lata.Kazdy lekarz doradza inaczej.Jeden mowil ze wystarczy wyluzowac i powinno sie udac (pacan jeden jak bym chciała takiej rady to bym poszla do psychologa a nie do ginekologa)i nic nie zalecil oproczprzytulanek co piec dni .Nastepny juz troche bardziej zaglebil sie w nasz przypadek mialam monitorowane cykle bralismy z mezem leki i nic wkoncu lekarz zalecil laparoskopie,po tym jak przeszlam wszystkie badania potrzebne do zaniegu okazalo sie ze jestem w ciazy no ale stracilam ja niestety.Teraz chodze znowu do innego lekarza, kolejne badania.pomimo tego wszystkiego wierzymy ze wkoncu nam sie uda i bedziemy mieli dziecko i to nie jedno ,tez bysmy chcieli dwojke .nie pomoge ci w sprawie lekarza bo nie jestem z twoich stron ale trzymam za was kciuki .

Witaj Kari
Macie za soba daleka i smutna droge,ale mam nadzieje,ze Wam sie w koncu powiedzie.U mnie gdyby nie to ze jestem lekarzem pewnie tez by sie nikt mna jeszcze za bardzo nie przejmowal,na zasadzie ze juz jedno dziecko mam,poza tym,wlasnie to co piszesz i co mnie strasznie stresuje i denerwuje- nie mysl,wyluzuj,jak sie przestaniesz starac samo przyjdzie blebleble...Ja wiem,ze ludzie mowia to zwykle z zyczliwosci,ale to tak naprawde komunaly nie popatre zadnym glebszym zastanowieniem,mniej wiecej takie jak to,ze w pewnym wieku nalezy brac slub,miec pierwsze dziecko a potem drugie...
Ciekawe jak mozna nie myslec o zajsciu w ciaze jesli 5 razy w miesiacu chodzi sie na USG dowcipne,jesli lyka sie bromergon p ktorym ma sie zatkany nos jak w rasowym katarze,jesli lekarz mowi kiedy wypadaloby sie starac bardziej...Ech z reszta wy to przeciez akurat wiecie...
Ja wlasnie chetnie uslysze gdzie sie leczycie bo narazie slyszalam i rozwazalam Novum w Wawie,Polna w Poznaniu i Wroclaw- nie wiem czy przy takich staraniach,monitorowaniu itp jest sens leczyc sie tak daleko od domu???Wiem,ze niektore dziewczyny tak robia,sama mam znajome,ktore lezyly sie w Wawie i Poznaniu,ale ciekawa jestem jak to sie potem udaje organizacyjnie??

agra
teratoma w ciąży. Witam,
Proszę o pomoc osoby, które mają ( miały) podobną sytuację do mojej.
W Grudniu 2008 wykryto u mnie zmiane na jajniku- zmiana cystyczno- lita, 3,5 cm lita i 2,2 cm cystyczna.
Lekarz nie robił z tego tragedii ( jako, ze byłam tuż przed miesiaczką) i zapisał mnie na następną wizytę za 3 m-ce. Poszłam do innego ginekologa już za miesiąc a ten z miejsca skierował mnie na operację ( laparoskopię) z rozpoznaniem potworniaka. Konsultacje u innych lekarzy wyglądały w ten sam sposób, sugerowano mi niezłośliwy charakter zmiany ( markery w normie, słabe unaczynienie, brak widocznych na usg zmian na przydatkach i w jamie). Wykonałam pierwszy etap szczepień przeciwko żółtaczce, oczekując na operację 2 miesiące. Dwa tygodnie przed operacją dowiedziałam się, ze jestem w ciąży. Dwóch lekarzy ginekologów - położników z Ginekologiczno-Położniczego szpitala w Poznaniu ( praktyków z bardzo dobrą renomą) zasugerowało mi odłożenie operacji do czasu porodu ( cięcie cesarskie), sugerując ew. laparoskopię ale bez wskazań.

Dwóch kolejnych ( w tym jeden ginekolog-onkolog) zasugerowało wykonanie zabiegu w 10 tygodniu ciąży, jako okresie najkorzystniejszym ze względu na najmniejsze zagrożenie dla dziecka. Onkolog stwierdził istnienie dwukomorowej cystycznej zmiany o dł. 4,4 cm ( łącznie) przedzielonej strukturą litą.Zdecydowanie z punktu widzenia onkologicznego zalecił laparotomię i usuniecie guza w całości Za niepokojące uznał brodawkowate struktury wewnątrz guza. Wykonałam drugie szczepienie przeciwko żółtaczce, do zabiegu mam 2 tygodnie.
Proszę o jakiekolwiek informacje na temat ryzyka wykonania laparoskopii i laparotomii w pierwszym trymestrze ciąży. Jakie - poza poronieniem- taki zabieg może nieść konsekwencje dla dziecka? Czy muszę podpisywać zgodę na ew. usunięcie ciężarnej macicy w przypadku rozpoznania śródoperacyjnego nowotworu złośliwego? Czy operacja oszczędzająca, bez wdrożenia chemii do dnia porodu- ma jakiś sens?
PYTANIE - laproskopia a PCO(S). Witam!

Z góry przepraszam jeśli zakładam ten wątek nie tam gdzie trzeba, jestem nowa, przeczytałam "Przewodnik" i myślę, że chyba dobrze trafiłam - OBY.

Mam 21lat, od zawsze męczył mnie problem nieregularnych miesiączek. Dwa lata temu namówiłam mojego ówczesnego lekarza na skierowanie na badania hormonalne. W lipcu 2007roku dostałam się do szpitala na Polną w Poznaniu i miałam przeprowadzone wszystkie badania. Okazało się, że mam podwyższony poziom prolaktyny i zespół policystycznych jajników. Otrzymałam 3różne leki - pamiętam aktualnie jedynie nazwy dwóch z nich - Duphaston i Parlodel (mam nadzieję, że dobrze przytoczyłam). Na lekach tych czułam się paskudnie, tyłam, bolało mnie podbrzusze, miałam wzmożony apetyt i bardzo złe samopoczucie - dokładnie tak samo jak po tabletkach antykoncepcyjnych, które stosowałam przed badaniami (od 16roku życia co jakiś czas lekarze przepisywali mi inne środki antykoncepcyjne ponieważ po każdych źle się czułam - stosowałam m.in. Cilest, Yasmin, Evre, Harmonet - po każdych tyłam i źle się czułam). Na konsultacji 2tygodnie po badaniach w szpitalu powiedziałam mojej lekarce prowadzącej, że niestety czuję się źle i nie chciałabym dłużej brać żadnych hormonów. Powiedziała, że mam jeszcze wytrzymać a jeden z leków stosować dopochwowo. Nie zrobiłam tego. Udałam się do innych lekarzy. W między czasie miałam przeprowadzane ponownie badanie prolaktyny w prywatnej klinice - wynik był bardzo dobry. Jakiś czas później na zlecenie mojego kolejnego lekarza wykonałam badanie poziomu cukru we krwi - również wszystko zgodnie z normą. Po wielu nieudanych wizytach u różnych ginekologów trafiłam do lekarza, który wreszcie mnie zrozumiał. Innym tłumaczyłam jak źle czuję się na hormonach, niestety każdy przepisywał mi je dalej. Ten lekarz z kolei wytłumaczył mi, że nie każdy toleruje hormony i że widocznie do takich osób należę. Polecił mi monitorowanie cyklu by sprawdzić czy jajeczkuję. Owulację mam, aczkolwiek później niż powinnam mieć. Lekarz powiedział mi, że lepiej okres mieć naturalnie, ale później niż truć się hormonami, po których i tak czuję się źle. Aktualnie miesiączki mam nieregularnie - od trzydziestuparu do prawie 50dni. Około 2tygodnie przed terminem miesiączki bardzo puchną mi piersi, przybieram na wadze i źle się czuję. Taki stan trwa czasami tydzień, czasami dwa albo dłużej. W czasie cyklu czuję się na ogół dobrze. Czytałam ostatnio na forum dotyczącym PCO, że dobrym sposobem na "naprawę" jajników jest laparoskopia. Czy taki zabieg sprawiłby, że moje miesiączki byłyby regularne a uciążliwe i bolesne dolegliwości zmniejszyłyby się? Dodam, że nie planuję dzieci przez najbliższych kilka lat, zależy mi jedynie na lepszym samopoczuciu. Zapomniałam wspomnieć, że nie mam nadwagi a owłosienie jest troszkę mocniejsze, ale bez przesady. Jeśli któraś z Was miałaby jakąś wiedzę w tej sprawie byłabym wdzięczna. Czytałam o tym dużo, ale były to przypadki kobiet, które chciały zajść w ciążę. A mi do macierzyństwa jeszcze daleko Pozdrawiam, Asia

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • shirli.pev.pl


  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  •  Menu
     : kaniagostyn *UKS Kania Gostyń
     : laparoskopia woreczka żółciowego ile w szpitalu
     : laparoskopia ginekologiczną i wywołanie miesiączki
     : Laparoskopowe wycięcie wyrostka robaczkowego
     : laparoskopia ile zwolnienia L4
     : laparoskopia a szczepienia przeciw żółtaczce
     : laparoskopia w szpitalu na ul Kopernika
     : laparoskopia torbieli jajnika NFZ
     : laparoskopia woreczek żółciowy Warszawa
     : laparoskopowe usunięcie pęcherzyka żółciowego
     : laparoskopia woreczek żółciowy Cena
     . : : .
    Copyright (c) 2008 kaniagostyn *UKS Kania Gostyń | Designed by Elegant WPT