kaniagostyn *UKS Kania Gostyń
Domki, "wille", ciekawi architekci, architektura. Bełt.
W tym przypadku największym osiągnięciem architekta jest umieszczenie budynku w ciekawej przestrzeni. Poza tym, w przeciwieństwie do większości stołecznych biurowców, ten sprawia wrażenie kameralnego, co pewnie też zaważyło na ocenie. Wszystko to trochę mało.
Nie mniej ciekawie wygląda budynek Politechniki przy Wołoskiej, od strony "parku radzieckich". Znów ta sama szkoła - budynek taki sobie, ograny do bólu biurowcowy schemat pt. szkło/lastrico/metal, ale zatopiony w pięknej zieleni, z hektarami przestrzeni dookoła, robi wrażenie.
Zazwyczaj jest tak, że przeciętny budynek umiejętnie wkomponowany w nieprzeciętne otoczenie potrafi powalić na kolana. W drugą stronę to już nie działa, czego dobitnym przykładem jest nowa zabudowa Warszawy. sprzątanie budynku mieszkalnego po budowie. witam
dostalem zapytanie o cene za sprzatniecie budynku mieszkalnego nowo wybudowanego ktory trzeba sprzątnac po budowie , mycie okien mycie klatek lastryko porecze inne prace drzwi, 2 poziomy garazy ogolna powierzchnia ok 26.000 m2 czy cena za kompleksowe sprzątanie (warszawa) w granicach 3-5zl za m2 jest wygorowana nie mam doswiadczenia prosze o sugestie Książka, którą czytam. przede wszystkim klasyka (primo loco ).
poza tym godni polecenia są niektórzy autorzy skupieni wokół wydawnictwa czarnego : stasiuk (prowadzi to wydawnictwo ze swoją żoną; przez rzekę, dojczland; nie zamierzam skończyć na tych dwóch pozycjach ), varga (nagrobek z lastryko), świetlicki (całokształt ), nahacz (osiem cztery), drotkiewicz (paris, london, dachau).
inne polskie warte według mnie uwagi (kolejność przypadkowa): głowacki (janusz; z głowy), masłowska (wojna polsko ruska pod flagą biało- czerwoną, paw królowej), gojawiczyńska (dziewczęta z nowolipek), miasto utrapienia pilcha, hłasko (całokształt, z naciskiem na zbiór opowiadań pierwszy krok w chmurach), konopielka redlińskiego, panny z wilka iwaszkiewicza, kartoteka różewicza, gretkowska (namiętnik, polka), panna nikt tryzny, ja, gelerth pasikowskiego (tak, tego pasikowskiego; powieść science fiction, czytałam kilka razy, chciałabym ją mieć na własność, ale bardzo trudno ją dostać, ma ktoś egzemplarz na sprzedaż? )...
[komentarz dla złośliwych: nie, nie są to wszystkie książki, jakie w życiu przeczytałam. ]
podobnie jak dar(), nie rozumiem szału na coelho czy wiśniewskiego. ale może lepiej czytać cokolwiek niż nic...
warto się przyjrzeć wątkowi.
w temacie "książek życiowych" jak dla mnie króluje wspaniały artysta Stanisław Grzesiuk i jego nieśmiertelna trylogia: "Boso ale w ostrogach" - o przedwojennego życia w najbiedniejszej dzielnicy w Warszawie, "5 lat kacetu" - 5 lat spędzone w różnych obozach koncentracyjnych oraz "Na marginesie życia" opisujące jego trudną walkę z gruźlicą po zakończeniu wojny... adrian492, niesamowite wrażenie zrobiło na mnie "na marginesie życia". przez dobrych kilka nocy śniło mi się, że mam odmę.
kilka stron jeszcze zostało z "Przez rzekę" Stasiuka. Środek "Gry w klasy" Cortazara i "Proces" Kafki zaczęty.
czemu się nie pochwalisz czyje egzemplarze czytasz? [Prasa] Rozkwitną warszawskie dworce PKP. Kolej zmienia wizerunek. PKP chcą swoje stacje przekształcić w architektoniczne cuda, które mają lśnić jak biżuteria. Najszybciej zmienią się przystanki Ochota i Powiśle.
Projekty modernizacji awangardowych pawilonów PKP, które stanęły wzdłuż linii średnicowej w latach 50. i 60., są gotowe. Trwa przetarg na wykonawcę. - Dodając tylko trochę współczesnego detalu i blichtru, chcemy jak najwierniej odtworzyć to, co zaprojektował Arseniusz Romanowicz - zapowiada architekt Henryk Łaguna z pracowni MAAS.
Kolejarze marzą, by na widok warszawskich dworców w zachwyt wpadły tłumy kibiców przyjeżdżających na Euro.
Budy pożarły kwiaty
Stacje linii średnicowej były po wojnie czymś absolutnie wyjątkowym. Kiedy w latach 50. Feliks Candela realizował w Meksyku swoje dachy łupinowe o ekspresyjnej formie, Arseniusz Romanowicz pracował już nad podobnymi w Warszawie dla PKP. - W latach 80. przejeżdżałyśmy przez stację Warszawa Powiśle. Naszą uwagę zwróciły świeżo odremontowane daszki nad peronami. Prof. Maria Poprzęcka powiedziała wtedy: "Popatrz, te dachy i pawilony to jak kwiaty w siermiężnej architekturze PRL" - wspomina dr Małgorzata Omilanowska, historyk sztuki.
Zaniedbane "kwiaty" zwiędły. Dzieła zniszczenia dopełnili handlarze, którzy szpetnymi budami oblepili dachy o zjawiskowo pięknych kształtach paraboloid hiperbolicznych. - "Gazeto", pomóż! - apeluje Piotr Zatorski, dyrektor oddziału Dworce Kolejowe PKP. - Bo co z tego, że nasze dworce nabiorą blasku, jeśli miasto nie usunie bud przy stacji Ochota. Z bazarem obok efekt będzie mierny!
Zarząd Dróg Miejskich broni się, że tylko część pawilonów stoi na jego terenie. - I wszystkie umowy obowiązują tylko do końca roku. Jeśli będzie taka potrzeba, to ich nie przedłużymy - zapewnia Urszula Nelken, rzeczniczka ZDM. Przypomina, że budy stoją też na chodnikach podlegających władzom Ochoty, ale za część odpowiada kolej.
Biżuteria z klipsami
W najbliższych miesiącach stacje zostaną wyczyszczone do konstrukcyjnych kości. Jako że "zwichrowany" dach łupinowy PKP Ochota tworzy tzw. piątą elewację, bo jest widoczny z ulicy (dwa narożniki dachu sięgają ziemi, dwa przeciwległe wznoszą się ku niebu), na jego powierzchni znów pojawi się wyraźny rysunek "zebry": czarno-białych pasów ułożonych z drobnej mozaiki z gresu. Wymienione będą szklane elewacje, a łatwo brudzący się tynk zastąpi dobrej jakości szlifowane bądź polerowane lastriko. - Wandaloodoporne lampy efektownie podświetlą dach. Chcemy, by te stacje mieniły się jak biżuteria. Dlatego np. na stacji Powiśle na metalowych ramach w miejscu śrub dodamy "klipsy" ze stali nierdzewnej - planuje Henryk Łaguna.
Niestety, w projekcie nie ma wind. W pawilonach z lat 60. brak na nie miejsca, a kolej nie może ich zbudować na nieswoim terenie obok. Przy schodach wewnątrz obiektów pojawi się jedynie szyna z platformą dla osób niepełnosprawnych, ale osoby podróżujące z dzieckiem w wózku nadal będą miały ciężko. - Na Ochocie na początku były schody ruchome, które potem zostały usunięte, co widać na zdjęciach archiwalnych. Może warto je przywrócić? - radzi architekt.
To nie koniec zamierzeń kolei. - Na Euro 2012 zmodernizujemy podziemną część Dworca Centralnego i wzmocnimy konstrukcję. Na ten projekt staramy się o fundusze unijne. Po 2012 r. w miejscu hali można będzie postawić wysokościowiec, który powinien tworzyć całość z kolejnymi budynkami po drugiej stronie al. Jana Pawła II - uważa dyr. Piotr Zatorski z PKP. I marzy, by przy okazji Euro przystanek Stadion przekazać miastu: - Łatwiej zagospodarować tę stację, realizując kompleksowy projekt Narodowego Centrum Sportu.
Zdjęcia: http://miasta.gazeta.pl/warszawa/51,348 ... 9.html?i=0
Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna
www.gazeta.pl
Egon dostaje ostrzeżenie za cytowanie bez wyróżnienia tekstu cytowanego. To już drugi post, który poprawiam. wIC [Bieganie] Silesia Marathon & inne imprezy biegowe. Przebiegli 21 kilometrów i całowali Spodek
Wojciech Todur 2008-09-21, ostatnia aktualizacja 2008-09-21 19:32
Gdy łydki są twarde niczym stal z Huty Batory, łyk powietrza kłuje płuca niczym węglowy pył, a tętno uderza w skroń z siłą kilofa - to znaczy, że jesteś na mecie najlepszego polskiego półmaratonu. Po wyczerpujących 21 kilometrach biegaczom wydaje się, że Katowice są w górach!
Stolica naszego regionu leży co prawda na Wyżynie Śląskiej, ale żadnemu z jej mieszkańców nigdy by nie przyszło do głowy, by powiedzieć o sobie, że są góralami.
Na trasie biegu było jednak miejsce, które przyprawiało biegaczy o skojarzenia z Tatrami. - Znowu ta golgota - stękali, podążając w górę ulicy Tadeusza Kościuszki. Kilkaset metrów forsownego podbiegu po śliskim asfalcie odsiewało zawodowców od amatorów. - A miało być po prostym - uśmiechała się Olena Burkowska - 27-letnia biegaczka z Kijowa, która nie miała sobie równych wśród kobiet.
Półmaraton 4energy już po raz czwarty zamienił Katowice w "królestwo biegaczy". Przez ponad trzy godziny szybkie nogi wygrywały z autobusami, tramwajami i samochodami, które nie miały wstępu na siedmiokilometrową pętlę.
- Jestem pod wielkim wrażeniem tego biegu. Startuję na całym świecie, ale nigdy nie zdarzyło mi się finiszować w hali o kształcie kosmicznego talerza latającego - żartował Joel Komen, bezkonkurencyjny w biegu mężczyzn.
Temu Kenijczykowi, który wychował się w gorącym i parnym powietrzu, nie przeszkadzał ani przejmujący chłód, ani mżawka. Mknął do mety tak lekko, że aż skręcała zazdrość.
Okazuje się jednak, że nogami można przebierać równie szybko, gdy dorasta się na śląskiej ziemi. Piotr Pałka, zawodnik KS-u Piętka Katowice, stracił do Komena raptem 13 sekund. - Może dobiorę mu się do skóry za rok? Jest szybki, ale przecież ja też mogę pobiec jeszcze lepiej. Gdyby było chociaż o kilka stopni cieplej, to mój rezultat byłby lepszy. Mięśnie nie lubią takiego chłodu - tłumaczył katowiczanin.
Obserwując zmagania biegaczy, trudno było nie zauważyć, że dla większości miejsce na mecie miało drugorzędne znaczenie. W Spodku było już ponad tysiąc biegaczy, a ci którzy wbiegali na metę, cieszyli się tak, jakby byli pierwsi. Padali na mokrą posadzkę i całowali lastriko, dziękując za to, że nogi doniosły ich do celu.
Dla Piotra Żukowskiego z Warszawy bieganie ma szczególne znaczenie. - Biegnę o godność swoją i innych - sapał i ocierał pot z czoła. Żukowski jest bezdomny, mieszka na Dworcu Centralnym. Przy jadłodajni św. Marty, prowadzonej przez księdza Bogusława Palecznego, założył klub dla biegaczy. Jest jego wiceprezesem (prezesem jest ksiądz Paleczny), skarbnikiem, kierownikiem, trenerem i... jedynym zawodnikiem. Jeździ po Polsce i startuje w maratonach i półmaratonach. - Wsiadam w pociąg i jadę tak długo, aż mnie nie wyrzuci kanar. Mam już na swoim koncie 160 półmaratonów i 159 maratonów. Ale mój ukochany to jest właśnie ten w Katowicach. Mam dobry start i rok temu uciekłem na początku całej czołówce. Zostało mi takie zdjęcie: ja na przedzie, a 80 metrów za mną wszyscy najlepsi, łącznie z Kenijczykami. Wie pan, co ja wtedy czułem? - opowiadał z przejęciem Żukowski.
W światku biegaczy jest dobrze znany, podobnie zresztą jak słynący z nieustępliwości górnicy. - Biega nas bardzo dużo. Taki bieg to świetny sposób na odreagowanie stresu i strachu, który towarzyszy nam pod ziemią - tłumaczył Norbert Jachymczyk z Jaworzna, sztygar w kopalni Ziemowit.
Czasami na trasie biegu nawiązują się przyjaźnie. Piotr Pernach, żołnierz zawodowy z Gorzowa Wielkopolskiego, równo z linią mety wpadł w ramiona Bohdana Witwickiego, dyrektora biegu. - Poznaliśmy się na 10 kilometrze maratonu we Wrocławiu, a teraz jestem trenerem Piotrka - uśmiechał się Witwicki.
Półmaraton 4energy odbył się po raz czwarty i w tej formule prawdopodobnie po raz ostatni. Organizatorzy marzą o tym, by w kwietniu przyszłego roku wystartował pierwszy Silesia Maraton. Nie zmieni się tylko hasło imprezy: "Biegasz - pomagasz!". Dzięki Fundacji Fortis po dziesięć złotych od każdego uczestnika biegu zostało przekazane na rzecz Towarzystwa Przyjaciół Dzieci. Pieniądze zostaną wykorzystane na remonty placówek w Bytomiu i Pszczynie.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plshirli.pev.pl
|