Lampa układ słoneczny Sklep
|
kaniagostyn *UKS Kania Gostyń
DOM TOLI. Witaj Niaka :D
projekt domu robiony na zamówienie.
Bardzo zależało mi na funkcjonalnym układzie dołu, na klarownej, dużej, otwartej przestrzeni, ale żeby kuchnia nie była widoczna z salonu. Na dużej, wygodnej rodzinnej jadalni.
Na dużych przeszkleniach, wpuszczających mnóstwo światła dziennego, i otwarciu domu na ogród.
Projekt spełnił moje oczekiwania, jestem zadowolona.
Nastka79, faktycznie, 40 stopni w dzień i 30 w nocy to męczarnia.
Ale takie "włoskie" temperatury 30 w dzień 24 nocą to ja bym chciała mieć przez 8 miesięcy. Dwa miesiące pięknej zimy, dwa oszałamiającej wiosny, a potem to już tylko lato :D
Sure, słodka ta papryka, dość mocno słodka. Jeśli za taką nie przepadasz, to o jedną szklankę cukru mniej.
Jak zdrówko synka?
Jamles, żołądkowa dobra jest, nie powiem :wink:
a papryczka kupowana na giełdzie, własnego chowu w tym roku to tylko rzodkiewka, zielona pietruszka i szczypior. Cienizna jednym słowem :roll:
No i jeszcze własna aronia na nalewkę.
Aga1401, Amtla, Magi77, Braza słoneczne pozdrowienia z Podlasia.
Świeci, ale wiatr huraganowy i zimny, brrrr.
Krzysztof54, napisz czasem coś, nie żałuj tuszu w długopisie :wink:
Wieczorem wrzucę jakieś zdjęcia.
Zarezerwowałam wczoraj w Almi Decor piękną lampę do salonu. Zajadę dziś jeszcze do jednego sklepu z meblami kolonialnymi, jeśli mnie tam żadna nie zachwyci kupię tą zarezerwowaną.
Lampa na komodę, a na suficie nadal kabel z żarówą :roll:
Pięknego dnia wszystkim życzę :D Panasonic Fz-8 - spostrzeżenia użytkownika. Kupiłem Panasonica Fz-8. Chciałbym się podzielić swoimi spostrzeżeniami, które mogą być pomocne innym użytkownikom.
1. Czytając opinie internautów, były takie, że szybka karta pamięci w aparacie nic nie daje. Z drugiej strony po zapoznaniu się z opiniami użytkowników kart pamięci, okazało się, że potrafili i 3x wymieniać kartę w sklepie na nowy egzemplarz z uwagi, że otrzymany przez nich produkt nie posiadał prędkości deklarowanej przez producenta. Jak to się ma do Fz-8: na pamięci wewnętrznej aparatu plik RAW zapisuje się 25sek. a kasuje pon.1 sek – zapis tragedia. Po zakupieniu szybkiej kary 25MB/s, zapis RAW wyniósł 8sek a kasowanie 4sek. Zaniepokoił mnie czas kasowania zbyt długi. Sięgnałem po starą kartę SD 256MB o prędkości 7,5MB/s. I tu zaskoczenie, zapis RAW 4sek., kasowanie pon.1sek. Okazało się że stara karta 7,5MB/s jest szybsza niż nowa 25MB/s. Poszedłem do sklepu, oddałem kartę 25MB/s i wziąłem innego producenta 2GB-22MB/s. Teraz RAW zapis 3sek., kasowanie ok. 1 sek – czyli przyzwoicie i da się żyć. Na tle tych doświadczeń pojawia się pytanie do adminów, którzy dla testów aparatów podają długi czas zapisu pliku RAW - konieczne jest podanie na jakiej karcie tego robili. Inne doświadczenie z kartami to zapis/odczyt na kompa. W notebook-u mam wewnętrzny czytnik kart, który karty czyta kilka razy dłużej niż ta sama karta włożona w przejściówkę USB.
2. Do czego mi służy aparat – do robienia zdjęć, które przegląda się na aparacie lub w kompie – i trafiają do kompa jako archiwum. Co niektóre z nich trafią lab-u i dostane fotkę 15,2 x 10,2cm x 300dpi. Co oferuje lab w takim rozmiarze– niecałe 3megapixle produktu wyjściowego. Fotka trafia do albumu i …. album obrasta kurzem. Dlatego od razu zdecydowałem się obniżenie rozdzielczości robionych fotek do 3Mp, dzięki temu zyskałem zoom optyczny x18 i mniejsze archiwa na kompie i praktycznie gotowy produkt do lab-u. Porównując fotki (3Mp i zoom 18) z fotką (7Mp i zoom x12) to w pierwszym układzie mam więcej szczegółów na zdjęciu, przy powiększeniu obu fragmentów zdjęcia do tego samego rozmiaru. W użytkowaniu zaskoczyło mnie jak często łapie się, że chcąc coś by znalazło się w kadrze, to zoom aparatu jest ustawiony na x18 lub blisko tego. Zadowolony jestem że aparat jest lekki i poręczny. Moim zdaniem (amatora) jak będę potrzebował super fotek z uroczystości rodzinnych, to zapłacę zawodowcowi i tak to w bilansie kilkuletnim mniej mnie wyjdzie niż zakup super lustrzanki, a fotki będą z profesjonalnego aparatu a nie amatorskiej lustrzanki. Rozmawiałem z uczestnikiem wycieczki – posiadacz świeżo nabytego K10D (0,8kg), przyznał, że mu doskwierała waga aparatu przy całodziennym zwiedzaniu. Wiem, że ma przewagę m.in. nad zakresem tonalnym zdjęć, ale każdy kto chce podjąć decyzję o zakupie aparatu to niestety ale zawsze jest to kompromis między czymś a czymś. Patrząc na szybki rozwój technologii, przewiduję, że ten aparat posłuży mi 5 lat i do kosza. Co oczekuję od aparatu za 5 lat: jakość zdjęć przy obecnym ISO100 zrówna się w nowym aparacie przy min. ISO 800; jasność obiektywów będzie poniżej 2, co sprawi, że lampa błyskowa będzie tylko gadżetem a nie podstawowym narzędziem pracy w pomieszczeniach – oczywiście można się będzie bawić z lampą w słoneczny dzień by doświetlić pierwszy plan, by nie było widocznych cieni np. na twarzach, ale to już zabawa.
3. Szumy: ze swojego amatorskiego doświadczenia mogę się wypowiedzieć jaką procedurę stosowałem przy dostarczaniu materiału do Lab-u. Fotkę w Photoshopie zmieniałem do rozmiaru 15,2cm x 10,2cm x 300dpi. Na ekranie monitora widok fotki ustawiałem do rozmiarów ok.15x10cm, nawigator Photohopa informował, że jest to powiększenie 33%, jeśli obraz się powiększyło 2x (w nawigatorze poprzez wartość 50% do 66%) i nie miało się jakichkolwiek zastrzeżeń do jakości obrazu, to na fotce z labu też nie było żadnych uwag do zdjęcia. Jeśli w powiększonym zdjęciu w Photoshopie był choćby cień zastrzeżeń to i na fotce z lab-u też to było widać. Jak to się przekłada na podgląd zdjęć w FZ-8 – jeśli jest ustawione 3MP, to jeśli manetka zoom-u powiększy się obraz x2 i nie ma się do niego zastrzeżeń (szum, jakość, poruszenie), to i na fotce z Lab-u też niczego nie zobaczy się niepokojącego. Przy tak ustawionych kryteriach, aparat nie wnosi szumu dla fotek ISO 100, 200. Dla ISO 400 szum jest porównywalny do jakości kliszy ISO 400, gdzie zawsze na odbitce było widoczne delikatne ziarno. Osobiście mam ustawione ISO 100 i tylko takim robię fotki – głębia tonalna jest najlepsza. W każdym aparacie im wyższe ISO tym tonacja zdjęcia jest płytsza – a nie zależy mi na zdjęciach w stylu wyblakły, wypłowiały pastel.
4. Jak znajdę trochę czasu, to coś jeszcze napiszę. Samoróbka - sterylizer uv-c. Samoróbka - sterylizer uv-c
10 załącznik(i)
Moja walka z zielenicami. ( zielona woda)
Jakiś czas temu wystąpiły u mnie w akwarium zielenice. Wystąpiły wskutek prawdopodobnie przenawożenia, ponieważ akwa znajduje się w miejscu gdzie nie padają promienie słoneczne, a oświetlenie w zbiorniku nie przekracza 0,45W/litr.-10 godzin dziennie. Po wystąpieniu zielenic zredukowałem czas oświetlenia do 9 godzin, oraz wyłaczyłem jedną świetlówkę, zostawiając w obudowie oryginalne dwie świetlówki 18watowe, wspomagane odbłyśnikami wykonanymi z folii lustrzanej. Jednocześnie wdrożyłem podmiany wody w wielkości 40% co cztery, pięć dni. (Oczywiście zaprzestałem nawozić.) O dziwo po czterech tygodniach ciężkich bojów, nadal występowały w akwarium zielenice w wielkości bardzo nie miłej dla oka. Załamany przegraną zakupiłem 12 tabletek tetra algetten., założyłem koszyczek , wsadziłem do zbiornika i czekałem na efekt kolejne cztery tygodnie. Nie dość że to świństwo jest jednak chemią, i to drogą chemią, skusiłem się aby w końcu zlikwidować te niby łatwe do pokonania gloniska. Po czterech tygodniach wyjąłem tabletki, a tutaj efekt zielonej wody dalej pozostawał. Może trochę w mniejszej ilości, ale po kilku dniach glony odrobiły zaległości. Pokarm podawałem przez cały czas w bardzo malutkich ilościach, systematycznie odmulając dno, przy podmianie wody. Dlaczego nie mogłem się pozbyć tych glonów! W końcu zdecydowałem się na przykrycie akwa na cztery dni, wyłączając na ten czas oświetlenie. Roślinki mi zmarniały, glony na chwilę popuściły, jednak po kilku dniach nastąpiła powtórka z rozrywki. Wytrzymałe te bestie. Może jak bym zaciemnił akwa na pięć dni to by może zniszczyło te gloniska. Jak tu wyeliminować przyczynę powstawania tych glonów skoro wszystkie możliwe przyczyny już wyeliminowałem, no może tylko ph pozostało w granicy 7,8 (przed wystąpieniem plagi dozowałem CO2 z reakcji sody kwasku cytrynowego, dozując go do akwarium za pomocą dzwonu ). W końcu skusiłem się na wyprodukowanie domowej roboty sterylizera UV-C. Bingo ! Po czterech dniach pracy tej samoróby, znowu moja rodzinka może cieszyć się pięknem krystalicznie czystej wody. Po pięciu dniach wyciągnąłem lampę i jak na razie nie widać żadnych oznak nawrotu tego paskudztwa. Poniżej przedstawiam efekt mojej pracy. Nadmieniam iż ta samoróba jest wersją ekonomiczną, ale jak najbardziej skuteczną, biorąc pod uwagę fakt że to urządzenie pracuje tylko kilka dni do wyeliminowania glonów, a później leży w szafie.
Spis elementów:
-żarnik uv-c 5W ( Ja zastosowałem Philips TUV PL-S 5W, ale można zastosować tę z allegro za 46 zł.,
-statecznik (dławik), ELGO SZ-0900, może by inny oby na ok. 5-7 9Wat, - 11 zł
-kawałek rury PCV 40mm,- 6 zł
-redukcja gumowa 40/20mm – 1 zł
- 3 metry przewodu 2 x 0,75 mm,
- dwa kawałeczki rurki termokurczliwej,
- stary przedłużacz z wtyczką do prądu,
- kawałek odpadu rury spustowej (rynny) chyba 50 mm – można zastosowac inną rurę, jednak wykorzystałem to co miałem, a w dodatku kolor brązowy nie rzuca się tak w oczy, nie wspominając o odporności na promieniowanie uv. Koszt ok. 70 zł.
Ze względu na owalny kształt żarnika musiałem trochę zeszlifować od wewnątrz redukcję używając wiertarki i małego stożkowego kamienia szlifierskiego. Następnie nad palmikiem gazowym podgrzałem rurę PCV od strony kielicha, i za pomocą ręki i rękawicy zmieniłem kształt kielicha na bardziej owalny. Ze względu na brak w sklepie zaślepki na rure PCV, podgrzałem rurę na długości ok. 20 cm od kielicha i zgiąłem ją w pół, chłodząc ją później pod wodą. Po wychłodzeniu plastiku, przeciąłem rurę w miejscu zagięcia, uzyskując ciekawą wylewkę. Która idealnie ogranicza przepływ wody do pożądanego rozmiaru, jednocześnie chroniąc otoczenie przed światłem uv-c. Przez wylewkę wydobywa się tylko lekka niebiesko- fioletowa poświata sygnalizująca że żarnik pracuje. Zaraz pod samym kielichem rury PCV nawierciłem otwór przez który na wcisk wprowadziłem węża gumowego którego po prostu podłączyłem do deszczownicy w miejsce korka (zaślepki). W takim układzie działa deszczownica oraz zasilanie mojej samoróbki w wodę. Brązowa rura spustowa służy generalnie jako koszyk na całe urządzenie który zawiesza się na ściankę akwarium. Do żarnika przylutowałem przewody, wcześniej nakładając rurki termokurczliwe. Całe gniazdo elektryczne żarnika, zabezpieczyłem dodatkowo poxipolem, który można później pokryć dodatkowo silikonem. Zaletą tej konstrukcji jest to że cała lampa znajduje się wewnątrz akwarium, przez co wyeliminowane jest do zera ryzyko zalania domu przez nieszczelną instalację. Zastosowanie koszyka zawieszonego na ściance akwarium niweluje ryzyko zalania elektryki, ponieważ system zasilania elektrycznego znajduje się nad powierzchnią wody. Poniżej przedstawiam zdjęcia.
Uwaga!. Promieniowanie UV-C jest szkodliwe dla oczu. Należy zachowac ostrożność przy próbach działania żarnika aby był on zawsze zakryty. Najpierw należy włożyć lampę do akwarium, podłączyć wodę a dopiero na końcu podłączyć prąd.
Zdjęcia trochę za bardzo skompresowane ale to co trzeba to widać.
Hej! Halloween w Club Penguin - wielopart by Atiude. Wygrzebuję.
Na początek postanowiłam wkleić wam obrazki, żebyście się zapoznali z wyglądem poszczególnych postaci ...
Spoiler
A teraz czas na kolejny rozdział.
A otóż i on...
Rozdział V
Spoiler
Ale dalej było już tylko gorzej.
Nie zdziwiłem się , kiedy zadzwonił Gary. Tym razem miał jednak, chociaż po części optymistyczne wiadomości. Zadzwonił do mnie, kiedy akurat bawiłem się z Gingery.
Cóż ... w tym zawodzie nie ma życia prywatnego. Nie było czasu, by iść piechotą. Teleportowałem się.
W HQ roiło się od pingwinów. Było tłoczno, wszyscy o czymś dyskutowali, coś sobie przekazywali. Teleportowało się tu coraz więcej agentów. Panował straszny hałas i ścisk.
Pod drzwiami do Gadget Room’u stał Gary. Machał do mnie ręką, gestykulował i nawoływał do siebie.
- CHOOOODŹ, JULIOOOO!! – wrzeszczał, starając się przekrzyczeć rozemocjonowany tłum – MUSIMY PÓJŚĆ DO MOJEGO POKOOOJU. TU JEST ZA DUŻY TŁOOOK.
I zaczęliśmy się powoli, aczkolwiek sukcesywnie przemieszczać w stronę wyjścia. Zauważyłem tylko, że na ekranie były zdjęcia DZIESIĘCIU puffli.
Pokój Gary’ego znajduje się na pierwszym piętrze sklepu sportowego, więc z HQ mieliśmy dość blisko. Oboje pomachaliśmy do Wizzy, która siedziała za ladą, i weszliśmy po schodach na górę.
- A więc dobrze ... Muszę trochę ogarnąć naszą społeczność agentów. – powiedział i westchnął – Wejdź do środka.
Obejrzałem się za Gary’m, który momentalnie zniknął za drzwiami do HQ. Nie pozostało mi nic, jak tylko wejść do środka.
Pokój Gary’ego został pokojem Gary’ego pomimo, że ten już od stycznia nie prowadził sklepu. Było w nim pełno projektów i rysunków urządzeń, które zostały przez niego wymyślone, takich jak Switchbox czy Pizzatron 3000. Na półkach obok siebie stały lampy żelowe, encyklopedie, modele Układu Słonecznego oraz sterty, góry i opakowania ołówków, które Gary notorycznie gubił i zawsze potrzebował, by coś zanotować. W fotelu przy biurku siedziała jedna osoba.
... Maddie.
- Co tu robisz?
- No cóż ... o to samo mogłabym zapytać ciebie.
Miała na sobie czarną, dresową bluzę. I dziwną minę.
- O co chodzi? – spytała- Wiesz coś?
- Nic. Po co tu jesteśmy?
- I ... dlaczego my?
Nadzieja na wyjaśnienie tego wszystkiego pojawiła się, gdy do pokoju wszedł Gary z dwoma skoroszytami, lekko poturbowany i z przekrzywionymi okularami.
- Istny jarmark. Niektórzy agenci zachowują się jak przekupy na targu ... Nie ważne. Zbadałem twoje próbki, Julio. Tam były nie jedno, ale dwa włókna. Wełna i jedwab. Nas na razie interesuje to drugie. Nie jest to byle jaki, produkowany masowo jedwab. Jest cienki, specjalny, idealny do zmywania śladów. Przy tym bardo drogi. Ten typ jest zdaje się wytwarzany w dwóch fabrykach. Każda fabryka ma swój unikalny wzór na jedwab. Ten pochodzi z Penguin Fashion, fabrykę tkanin należącą do Rudolfa McCaina. Mało tego – jest to odcień i grubość nie odpowiadająca standardom koncernu, a więc był wyprodukowany poza kategorią, dla samego McCaina lub dla jego przyjaciół-współpracowników, ale za jego pośrednictwem. Rudolf McCain był zamieszany w jakieś brudne porachunki, przekręty, ale udało mu się jakoś wykaraskać. On MUSI coś wiedzieć.
Odchrząknął, zaczerpnął powietrza i zaczął mówić dalej.
- Wasze zadanie jest takie: podszywacie się pod małżeństwo importerów tkanin, pojawicie się na przyjęciu promocyjnym u McCaina, w piątek, i spróbujecie coś z niego wyciągnąć. Tu macie wszystkie informacje. I macie mi się tego nauczyć na czwartek, przepytam was. Jasne?
- Eeee ... - powiedziałem, gdy Gary położył przede mną skoroszyt gruby na siedemdziesiąt stron maszynopisu
- Bez dyskusji. – powiedział Gary
- Jasne. Bez problemu.- powiedziała Maddie z nutką sarkazmu w głosie- Podołamy.
No i „dołaliśmy”. Poszliśmy do mojego domu i przy palącym się kominku, ciepłej herbacie i herbatnikach. Gingery drzemała na dywaniku, a my staraliśmy się wykuć na pamięć wszystkie fakty z naszego wymyślonego życia, od tego jak i gdzie się poznaliśmy, aż do nazwisk naszych, również zmyślonych, współpracowników.
Tak. Wiem. Mamy „zagrać” małżeństwo. To jest totalnie żenujące.
Maddie przyjęła to wszystko z pełną powagą. Normalnie to dziewczyny w takich sytuacjach zaczynają chichotać, albo robić coś równie idiotycznego. Maddie zdawała sobie nic nie robić z faktu, że będzie moją fikcyjną ... żoną. Serio. Zero presji i głupich tekstów. Bogu dzięki, że nie muszę pracować z Lilly.
I tak siedzieliśmy do jedenastej wieczorem. Oczywiście z przerwami na obiad i podwieczorek.
- Łaaaaa ... – ziewnęła Maddie – A więc nasz ... koncern mieści się w ... budynku w pobliżu gór, na wybrzeeeeżu. ... W Icemass. Tak. Mieszkamy w willi ... w dolinie. ... Twoja matka nazywa się ... Diana. ... Mam troje rodzeństwa. ... Nie, dwoje. Jestem najstarsza ... Julio, ja już nie mogę. Mam tego serdecznie dosyć.
- Musimy jakoś wytrzymać. – wymamrotałem, chociaż sam miałem oczy do połowy zamknięte. – jeszcze tylko ... osiem stron.
- Pocieszające. A więc przejdźmy to twojego dzieciństwa.
- Byłem ... synem właściciela ... eeee ... fabryki ... kawy. Dziwne. ... Słuchaj, to jest dobre. Umiem ponoć grać na puzonie i akordeonie. Pchi. Maddie, słuchasz mnie?
Nie słuchała. Najzwyczajniej w świecie zasnęła. Nic dziwnego. Jest późno. A poza tym, zbudzili nas o trzeciej rano. Podszedłem do szafy, wyjąłem z niej koc i przykryłem nią Maddie.
Usiadłem z powrotem w fotelu i zacząłem studiować mój wymyślony życiorys, ale po chwili oczy same mi się zamknęły a osiem niedoczytanych stron wypadło mi z ręki.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plshirli.pev.pl
|
|
|