kaniagostyn *UKS Kania Gostyń
OGÓLNIE O WSZYSTKIM. A ja przepraszam... Przepraszam, ze wroce do tematu : " Pies i deszcze, czyli ciecze różne ", jakos
tak mnie zainteresowal....
Jestem wrogiem trzymaniu kota w czterech scianach ( Kasiu nie bierz tego prosze
do siebie !!! - to ostatnio stalo sie juz w modzie ) tak, jak trzymaniu ptakow
w klatkach.
Wiem - nie znajac naturalnego srodowiska nie cierpia te stworzonka - niby nie
cierpia, ale jaka jest radosc i szalenstwo jak poczuja wolnosc ?.
WIELKA ! - co prawda jest strach przed nowym i ten strach walczy z instynktem.
Bardzo lubie koty i znam troche ich charakterek, jak tylko siegam pamiecia to w
domu zawsze byly koty i zawsze minimum dwa.
Kociaki nasze zawsze mialy pelna swobode ( zgodna z ich natura !!! ),
wychodzily z domu i wracaly kiedy chcialy. Rankiem pod drzwiami byly nie tylko
koty, ale tez ich zdobycze ( martwe myszy, ptaki, wieksze owady ), czyzby
wdziecznosc za pelna miske i opieke ?
Do domu wracaly na zarkusianko i pieszczoty, o dziwo - jak ktos byl w domu
chory, zawsze wyczuly to miejsce, kladly sie w tych miejscach, wspaniale
grzejac pomrukiwaly pod wplywem pieszczot.
Teraz mieszkam na pierwszym pietrze i bardzo chcialabym miec kota, ale nie
potrafie ograniczyc mu jego wolnosci, ktora mu sie nalezy (!!!), wiec narazie o
posiadaniu kota w domu moge tylko pomarzyc. Pozostaly wspomnienia.....
Majac w domu psa i pragnac jeszcze cos zywego ( dziecinstwo mialam w domku
jednorodzinnym w Gd-Stogi, z duzym sadem, wsrod przyrody i zwierzat ), kupilam
sobie duza papuge " Amazonke ". Na poczatku nie malam pojecia, ze ptaszyna jest
wyrwana z naturalnego srodowiska. Obcieto ptakowi piora, zeby nie mogl
odleciec. Klatke postawilam w najwiekszym pokoju i jak sie oswoila to dostala
drzewko na ktorym mogla swobodnie poruszac sie. Zauwazylam z jaka niechecia i
strachem ptak wracal zmuszony sytuacja do klatki, zeby sie posilic lub napic.
Na drzewku (sztucznym ) probowal latac...no coz, okaleczony przez czlowieka
zamiast latac spadal na podloge jak dojrzale jablko obijajac sie... :(
Musialam nadstawic reke i poprowadzic z powrotem do drzewka. Z czasem
dobudowalam drabinke i ptak sam znajdowal sobie droge, czlapiac po podlodze jak
kaczka. W oczach i ruchach ciala obserwowalam cierpienie...
Cierpial...cierpial ... i widzialam jak bardzo cierpial, a ja z nim, widzac jak
sie meczy, walczy i probuje dostosowac sie do warunkow do jakich czlowiek go
zmusil.
Z czasem ptaszyna byla oswojona, piora odrosly ( mozna powiedziec pogodzila sie
z losem ), u mnie miala wolnosc jaka tylko moglam jej dac - NIE BYLA ZAMYKANA W
KLATCE.
Wymyslalam wszystko, zeby ptakowi umilic zycie u mnie, nie patrzac na kase ptak
dostawal wszystko co mozliwe, zbieralam szyszki i galazki z drzew owocowych do
dziubania i zeby miala zajecie. O sprzataniu w okolo ptaszka nie bede wspominac
bo to nie jest istotne - nie o to mi chodzi.
Piora odrosly, a ptaszyna mogla swobodnie krazyc w okolo lampy, a zawolana
przylatywala na dlon i nastawiala szyje na pieszczoty.
Z czesem zaczela nie tylko probowac mowic, szczekac ( od psiny sie nauczyla ),
tez nasladowac odglosy telefonu i dzwonka u drzwi, ale widzialam - widzialam
jak ciagnie ptaka natura, jak drepczac po parapecie okna probowal przedostac
sie przez szybe.
Pomimo przywiazania do ptaszyny, z obciazonym serduchem, ( nie moglam zniesc
tego widoku i patrzec jak cierpi ) pewnego dnia nie wytrzymalam i ptaka oddalam
w inne rece.
Bardzo zaluje do dzis, juz minely lata, a ja nadal zaluje, ze mnie cos takiego
skusilo...
Teraz nauczona zyciowym doswiadczeniem wiem jedno, nigdy wiecej nie bede
posiadac stworzen, ktore moglabym skrzywdzic ograniczeniem ich swobody,
naturalnych instynkow, naturalnego srodowiska, itd....
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plshirli.pev.pl
|