kaniagostyn *UKS Kania Gostyń
niebieskie swiatelka.
Brahu <k@metron.torun.plwrote:
: Derwisz wrote:
: czy ktos moglby wytlumaczyc laikowi skad sie biora "niebieskie"
: swiatelka w BMW, Mercach itp
: Jesli jestes z Torunia to moge Ci powiedziec gdzie sa za 35,- o
: mocy 90/100 . Sa tez normalne tzn 55/60 za 32,-
Hm, czy to naprawde jest to samo? W drozszych samochodach sa podobno jakies
lukowe lampy ksenonowe, i to chyba nie to samo co niebieskawa zarowka.
: Zmienilem na te 90/100 i naprawde jest roznica szczegolnie we mgle.
: Przedtem mialem 100/140 (normalne)i pomimo to jest zupelnie inaczej .
A to ciekawe. Raczej pamietam ze na mgle najlepszy mial byc zolty,
a niebieski to akurat przeciwny...
J.
niebieskie swiatelka.
Jaroslaw Lis wrote:
Brahu <k@metron.torun.plwrote:
: Derwisz wrote:
: czy ktos moglby wytlumaczyc laikowi skad sie biora "niebieskie"
: swiatelka w BMW, Mercach itp
: Jesli jestes z Torunia to moge Ci powiedziec gdzie sa za 35,- o
: mocy 90/100 . Sa tez normalne tzn 55/60 za 32,-
Hm, czy to naprawde jest to samo? W drozszych samochodach sa podobno jakies
lukowe lampy ksenonowe, i to chyba nie to samo co niebieskawa zarowka.
: Zmienilem na te 90/100 i naprawde jest roznica szczegolnie we mgle.
: Przedtem mialem 100/140 (normalne)i pomimo to jest zupelnie inaczej .
A to ciekawe. Raczej pamietam ze na mgle najlepszy mial byc zolty,
a niebieski to akurat przeciwny...
Zgadzam sie , teoretycznie tak - ja porostu wyrazilem swoje odczucia -
mialem i zolte zarowno w przeciwmgielnych jak i w normalnych swiatlach ,
mialem zwykle o podwyzszonej mocy (100/140) a obecnie mam wlasnie
zarowki
oznaczone UV (90/100) i jak do teraz to z nich jestem najbardziej
zadowolony .
Pozdrawiam
Brahu
Protetyka. Sat, 22 Jan 2005 09:11:34 +0100, Adam napisał(a):
Basik wrote:
| koronką. Jak chcesz, to CI prześlę skan z prześwietlenia tego zęba.
| Jeśli to się da zeskanować.
nie wiem co to borek, ale dawaj foto.
No,to...wiertło chyba inaczej się nazywa. To czym boruje.
na zwyklym skanerze musisz podswietlic
z góry mocnym swiatlem, albo negatoskopem. ale i tak najlepiej wyjdzie
zdjecie z cyfrowki.
Mam skaner Plustek.
Nie zamykać pokrywy? Skaner ma swoją mocną lampę. Zobaczę jak wyjdzie i Ci
prześlę na e-maila, ok?
oczywiscie dyskusja powyzej byla nieporozumieniem, ale myslalem ze chcesz
sumowac braki zębów z obu łuków ;)
Na górze mojej matce brak ostatnio 4 zębów i chyba 8 . ( Musiała wyrywać
ostatnio i jeszcze miała problemy).
Powiedzieli jej w trzech przychodniach, że zębów brakować powinno 5 - obok
siebie.
Wyjaśnij proszę, bo ja już całkiem ogłupiałam :-(
Pozdrawiam,Basia
Wyższość filmu nad teatrem. Zupełna zgoda. Dodam jeszcze - wiekszość filmów dostępna na VHS i DVD znacznie
różni się technicznie od kopii 35mmm do kin. A dźwięk?...NAwet home theater daje
inny efekt niż sala.
Mozna takze dodać: stare wspaniałe filmy czarnobiałe wyglądały zupełnie inaczej
w latach 50. i 60. gdy projektory miały lampy łukowe, itd.itd.
Ale to samo mozna powiedzieć i o teatrze: zmieniają się kryteria piękna: czy
dzisiaj ktos taki jak młody Gogolewski mogłby stac się "wzorcem" romantycznego
piękna?...A wymowa sceniczna (tu jednak mimo całej smieszności wolę Andrycz
sprzed lat niz co poniektore młode gwiazdy - nie rozumiem, co do mnie mowia ze
sceny).I można tak dalej wymieniać - np.modę kreujaca rozmaite wzorce piękna,
seksowności itd.
A jeszcze - nowoczesne światła dają zupełnie inny efekt niz stare ruskie albo
łódzkie reflektory. -
Wniosek - dla mnie - wartość teatru kryje się właśnie w płynności,
przemijalności. To przecież widzowie tworzą arcydzieła i wydarzenia. Twórcy
najczęściej są oszalali z niepewności. Widziałem kilku naprawde wielkich ,
podrecznikowych, ktorzy aż do opadnięcia kurtyny nie wiedzieli własciwie, jak
wspaniała sprawę wykreowali. W to, ze na scenie budują same arcydzieła, wierzą
tylko "artychy", którzy (które?) kiedyś zapełniali w Warszawie ZASP (czyli "klub
pijanego aktora")w Krakowie - itd.itd
Pozdrowienia
GDZIE ? ZA ILE ? PO CO ? I DLACZEMU TAK DROGO ... /lekko dlugie/. "Piotr Gajewski" Xns96F2A35FE9F39gajosplusnetco@193.110.122.97
Takie zabawy to na torze proponuje uskuteczniac. Nie jestes na drodze
sam. Pal szesc z Toba, gorzej ze komus krzywde zrobic mozesz.
Jakoś to mnie robiono krzywdę, nie ja komuś!
Uderzono w mój samochód ponad 100 razy! Nawet wówczas, gdy stał
poprawnie zaparkowany na chodniku lub parkingu, nawet w trakcie
kontroli policyjnej, gdy mrugał światełkami jak choinka (a ja
siedziałem w samochodzie policyjnym) jakaś krowa uderzyła
w ten samochód w trakcie wyjeżdżania na drogę i tłumaczyła
się policjantom, że było inaczej!
Zagrożeń mojego życia spowodowanych przez innych także naliczę
kilkadziesiąt razy więcej niż tych, które ja spowodowałem.
Zaliczono na moje konto spowodowanie czterech kolizji, z czego:
-- w jednej unikałem zderzenia z autobusem (co potwierdziło
trzech świadków) poszkodowany nawet nie zgłosił się od
mojego ubezpieczyciela po odszkodowanie -- ja się
zgłosiłem i potwierdziłem fakt zaistnienia kolizji
-- w drugiej wybroniłem się przed sądem
-- w trzeciej wjeżdżałem z dozwoloną szybkością (40 km/h)
na skrzyżowanie i zostałem uderzony przez wyprzedzającego
mnie żuka, którego kierowca przyznał się, iż zamierzał
zrobić geszefcik i zreperować swój samochód na mój koszt;
ja ,,zmieniałem'' pas -- problem w tym, że pasów na jezdni
nie było widać, gdyż był tam śnieg, a po bodajże siedmiu
latach -- inaczej je pomalowano, o czym nie wiedziałem.
(z dwóch robiły się trzy: przez kilka lat dochodził pas
prawy, przez rok (właśnie wtedy, kiedy doszło do kolizji)
dochodził pas lewy, albo na odwrót, później wrócono do
wcześniejszego malowania do czasu przebudowy skrzyżowania)
i tu także poszkodowany nawet nie zgłosił się
do mojego ubezpieczyciela po odszkodowanie;
ja powiadomiłem swego ubezpieczyciela
o fakcie zaistnienia kolizji
I raptem jeden wypadek naprawdę z mojej winy -- ani
dużych uszkodzeń, ani rannych nie było. W 2000 roku
tygodniowo jeździłem 1000 km. Od kilku lat jeżdżę
bardzo mało, bo nie mam pieniędzy.
Najeżdżano mnie tyle razy, że trudno to policzyć!!!
Zazwyczaj z okropnym skutkiem dla najeżdżających,
choć raz pocięto mi zderzak a raz potłuczono klosz
lampy; kilka razy jadący za mną zagapił się, raz
wyrwał się zacisk (hamowanie z około 20 km/h -- w trakcie
wjeżdżania na chodnik, w celu zaparkowania); ani razu nie
hamowałem gwałtownie bez przyczyny; zazwyczaj uderzano mnie,
bo ,,za długo stałem'' i wydawało się innym, że już czas,
abym ruszył -- na przykład wprost na idąca po przejściu
kobietę (której najeżdżający mnie nie dostrzegł) lub wprost
pod jadący samochód (którego także najeżdżający mnie nie
dostrzegł... Na dodatek -- nie tylko najeżdżały mnie
samochody osobowe, ale także furgonetki!
I zjawia się ,,nauczyciel'' jeżdżenia!
Może Ci dodam, że potrafię jeździć mając obie ręce zajęte?
Czyli bez trzymania kierownicy rękami? (co praktykuję z nudów)
Do około 30 km/h po zakrętach i szybciej po prostej? (i oczywiście
ani razu z tego powodu nie spowodowałem zagrożenia!, ani tym
bardziej -- wypadku, a co najwyżej zdziwienie u jadących za mną,
bo widzieli moje ręce na zagłówku mimo przyspieszania, zwalniania,
pokonywania zakrętów, łuków itd. -- zawsze bez wyjeżdżania nie
tylko poza swój pas, ale bez jeżdżenia ,,wężykiem'' w ramach pasa)
Jeździłem szybko (około 100 km/h) we mgle, w której widoczność spadała
poniżej 30 m.; około 40 km/h we mgle, w której trudno było zobaczyć linię
dzielącą jezdnię od pobocza; bez uruchamiania wycieraczki w ulewne deszcze...
(wycieraczka była sprawna)
Im więcej mnie ludzi omija z daleka -- tym dla mnie lepiej!
Problem w tym, że masa ludzi lubi się o mnie (i nie tylko
o mnie) ocierać lub znienacka wjeżdżać przede mnie, lub
zachowywać się podobnie, dlatego też nie tęskno mi do
innych jeżdżących, których lubię nie tylko dokładnie
widzieć (bez względu na to, w jakiej pozycji się do
mnie znajdują) ale także oceniać zachowanie po ich
reakcjach i po moich z podobnymi sytuacjami przeżyciach.
Rzadko też korzystałem z czyjejś pomocy, choć sam jej udzielałem innym nieraz.
Pietnuje kodeks drogowy. On Fri, 15 Oct 1999 15:37:38 GMT,
Krzysztof Dominko <krzys@kki.net.plwrote:
Bez jaj; jazda na wiat ach w mie cie w korku w lipcu? <ciach
W porzadku w miescie tak - wiecej spalin - (sam nie wylaczam
swiatel przez caly rok) chociaz nie do konca. Podsypiasz na drodze glownej,
a tu male wymuszonko pierwszenstwa. I co - moze byc bum. Mnie nie chodzi
o kwestie AC, ale nie mam przedewszystkim ochoty zebrac o wyplate
naleznego odszkodowania z nastepowym obdzieraniem mnie z "ulg". Nalezy tez
rozwazyc taka sytuacje: jedziesz za miastem pod sloneczko, ktore jarzy Ci w
oczy z moca przeciwlotniczej lampy lukowej, a z przeciwka jedzie autko
koloru grafitowego, a jego kierowcajest zmeczony (tak lub inaczej) i
zmienia pas na wlasnie ten ktorym jedziesz. Czy dobrze widzisz to auto
jezeli ma zgaszone swiatla?
Ponadto inne uwagi do kodeksu. 50 kmh to predkosc debilna z calego szeregu
wymienionych przez innych grupowiczow przyczyn, a 40 niebezpieczna - ja
osobiscie przy 40 dekoncentruje sie.
Co do dzieci, staruszkow i inwalidow. Kierowca MUSI byc przytomny.
Im bardziej szkodogenna maszyna kieruje tym bardziej ma uwazac. Nie wiem
jak inni, ale ja niestety nie rozpoznaje swoich znajomych, ktorzy mowia mi
pozniej, ze widzieli mnie jak jechalem gdzies tam, gdyz kazdego
pieszego/rowerzyste traktuje jako obiekt bedacy obopolnym zagrozeniem.
Niniejszym pietnuje rowerzystow za jezdzenie bez odblaskow i swiatel. Sam
jezdze sporo na rowerze - ok 2000 km/rok w miescie (to jest wygodniejsze
wziac rower pod pache niz wq* sie w korku). Niestety znam downhill'owcow
(Daun-hilowcow?) uwazajacych ze odblaski to jest ujma na ich welocypedach.
Reasumujac - w trakcie jazdy (autem, rowerem, per pedes) wyznaje zasade -
ten jest winien kto uczestniczy w wypadku. Pietnuje wiec uczestnikow
wypadkow.
Ponadto pietnuje czarne punkty na drogach, odwracajace uwage kierujacych.
Krzyze robia o wiele wieksze wrazenie, a mniej odwracaja uwage. Argumenty
ze krzyz jest politycznie niepoprawny, bo moze denerwowac przedstawicieli
innych wyznan to politidiotyzm. Dla mnie Gwiazda Dawida i kamyki w
miejscu smierci Starozakonnego sa taka sama informacja jak krzyz. Nie wiem
jak oznaczaja takie miejsca muzulmanie. Sadze ze gdybym wiedzial, wartosc
informacyjna przekazu bylaby rownowazna.
Co do poduszek powietrznych - sorry ale uwazam je za zagrozenie jezeli
zaslonia kierowcy widok. Dla pasazera - OK. Jezeli ktos mowi ze sa
doskonale mechanizmy wyzwalajace, to proponuje skosic slupek przydrozny lub
mocno przytrzec sie o barierke. Ponadto - ile osob wie ze poduszka bardzo
skutecznie wbija szkla okularow w rogowki? To nie jest zaden wymysl -
moj kolega pracuje w Pogotowiu Ratunkowym i obsluguje baaardzo bezpieczna
trase Tarnow-Krakow
Pozdrofka
Pawel Niezabitowski
Pawel Niezabitowski
mfnie@cyf-kr.edu.pl
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plshirli.pev.pl