ładowanie kondensatora 1100W
|
kaniagostyn *UKS Kania Gostyń
Uzbrojenie strzeleckie i bombowe samolotów. Hej
Jeszcze moje 3 gr.
Po pierwsze faktycznie zgadzam się że Mewa mogłaby mieć opcjonalne wyrzutniki bombowe i trudno powiedzieć czemu ich nie przewidziano. Samoloty tej klasy budowane w innych krajach z reguły miały taką możliwość. Skoro wyposażono w wyrzutniki P-11, to tym bardziej przydałyby się w samolotach obserwacyjnych, które miały na pewno więcej okazji do ich użycia.
Po drugie:
W konstrukcjach samolotów po 1935r. faktycznie zrezygnowano z podwójnych kmów dla tylnych strzelców. Ale brak jednego zastąpiono podwyższeniem szybkostrzelności, która w przypadku nowego polskiego wz.37 "szczeniak" wynosiła 1100 strzałów/min.
No dobra ale powiedzmy sobie 1100 to nie jest jakiś powalający na kolana wynik, jak na broń skonstruowaną w połowie lat 30. Tyle to miały wszystkie te "małe" karabiny poza jakimiś kompletnymi starociami czy rosyjskim DA, 1000-1200/min. Taka była norma, można powiedzieć. Jednak karabiny konstruowane w latach 30. zwykle już były szybsze - sztandarowym przykładem jest rosyjski SzKAS (1800/min), czy niemiecki MG 81 (1600). Rzeczywiście lepiej byłoby zrobić zdwojony, tylko...
Poza tym, pojedyńczy kaem zajmował mniej miejsca i był łatwy do "upchnięcia" w coraz bardziej opływowych konstrukcjach.
Otóż to. Mewa była szaleńczo starannie zaprojektowana pod względem aerodynamiki. Wszystko co się dało, było schowane, zakryte i opływowe. Dotyczyło to też kabiny obserwatora i uzbrojenia obronnego. Karabin maszynowy ukryty był wewnątrz kadłuba i jak był potrzebny to po naciśnięciu pedału wyjeżdżał przez otwieraną klapkę, jednocześnie następowało otwarcie tylnej osłony kabiny. Było to więc dość ściśle zaprojektowane pod konkretny 1 km i zamiana go na dwa nie byłaby taka prosta. A poza tym czy by to coś zmieniło? Ze wspomnień pilotów myśliwskich wynika, że oni się tym tylnym strzelcem nigdy specjalnie nie przejmowali, nie obawiali się ataku z tyłu tylko dlatego że był tam jakiś strzelec. Moim zdaniem sensowne uzbrojenie obronne zaczyna się od obrotowej wieżyczki z 1-2 "dużymi" km-ami lub 2-4 małymi. A na takiej obrotnicy czy ma sie 1 czy 2 to co to w zasadzie zmienia...
Szkoda ze nie wprowadzilismy do uzycia wyrzutników Swiateckiego, w których bylo to mozliwe.
Wyrzutnik to kwestia raczej wtórna. Przede wszystkim trzeba by mieć takie zapalniki elektryczne - skonstruować je sobie, wyprodukować i wyposażyć samoloty w odpowiednią instalację. Na ile się orientuję, tylko Niemcy wprowadzili takie zapalniki jako standard. To jest faktycznie bardzo dobry pomysł - trzeba mieć tylko odpowiednio rozwinięty przemysł elektrotechniczny żeby móc to sobie porządnie zrobić. Niemiecki zapalnik miał w środku taki przełącznik z bezwładnikiem, który w momencie uderzenia bomby w przeszkodę zamykał obwód, kierując prąd do spłonki elektrycznej zapalnika, inicjując wybuch. Źródłem energii były kondensatory ładowane z pokładowej sieci samolotu przed zrzutem. Można więc było w prosty sposób uzbroić bomby, włączając po prostu prąd w obwodzie ładującym te kondensatory, albo zabezpieczyć, rozładowując przez specjalny obwód rozładowania. Ponadto jeśli uzbrojona bomba z jakiegoś powodu nie eksplodowała przy upadku, to po krótkim czasie przestawała być niebezpieczna, gdyż następowało zjawisko typowe dla kondensatorów, stopniowe samorozładowywanie się.
Polskie bomby inne niż P.u.W. najczęściej miały czołowe zapalniki uderzeniowe typu 48/60 FA wz.35 (konstrukcji F.Pogonowskiego z Fabryki Amunicji w Skarżysku) i zabezpieczone były dwustopniowo: oprócz tej zawleczki o której ktoś tu już wspominał, wyciąganej w momencie zrzutu, był jeszcze typowy lotniczy mechanizm z wiatraczkiem, który wirując w strumieniu powietrza w trakcie spadania bomby odkręcał się i odpadał, wyłączając kolejne zabezpieczenie. Był jeszcze jakiś zapalnik 24/50 M wz.37 odbezpieczający się kilka sekund po zrzucie za pomocą mechanizmu zegarowego, niestety w Popielu ("Uzbrojenie lotnictwa polskiego 1918-39") nie ma schematu.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plshirli.pev.pl
|
|
|