kaniagostyn *UKS Kania Gostyń
Mini konkurs modelek ;]. 1 - nieproporcjonalna twarz, najbrzydsza fryzura, 2 - fryzura nieodpowiednia do głowy, brzydkie oczy, 3 - żółte zęby, brzydkie usta, rozstaw oczu fatalny, otyła, 4 - wycofała się, 5 - przepiękne oczy, fryzura ok, klatka piersiowa + ramiona przepiękne, twarz jednak nie ta... hm - szczęka? nie wiem... 6 - ładna fryzura, fatalny uśmiech, głupie oczy, 7 - całokształt jeden z lepszych, jednak: za dużo szminki, duży nos, fryzura nie w moim guście, 8 - brzydka fryzura, uśmiech miał być powalający - jest śmieszny, oczy ok, 9 - oczy średnie, twarz nieproporcjonalna, fryzura fatalna, generalnie średnio, 10 - jedna z najbrzydszych, 11 - nie opanowała do końca sztuki makijażu... w stylu naturalnym byłoby o wiele ładniej, ramiona + klatka piersiowa brzydkie, 12 - może nie tyle fryzura co w ogóle WŁOSY - do niczego, brzydkie usta [nie zanotowała, że czerwona szminka pasuje jedynie garstce kobiet], 13 - najbrzydsze usta, fryzura nie w moim stylu, reszta średnia, 14 - odpowiedni makijaż, fryzura średnia, ładne oczy, coś w twarzy jednak nie tak, na wysokości policzków i nosa, 15 - fryzura MOŻE się podobać, najbrzydszy uśmiech, brzydkie oczy, 16 - zimne [brawo!] oczy, odpowiednia fryzura, nosek ok, makijaż perfekcyjny, całokształt ładny... to, jak ułożyła usta jest karygodne; mogło być pięknie. 17-21 - brzydule, (nie mam czasu) 22 - nie potrafię ocenić.. dużo rzeczy nie gra, choć rażących błędów nie ma. 23 - fryzura odpowiednia, nos piękny, wzrok - podobnie jak usta - jakiś średni mimo oczu całkiem ładnych, ramiona i klatka piersiowa ok, W pogoni za En....
Tylko Dla Najlepszych. Ding dong dang - wskazówki zegara na ceglanej wierzy wskazały południe. W Death Proof był to czas sprzątania cel, toalet i podłogi przed kratami po której w czasie przerwy spacerowały kobiety popalając papierosy.
- Za dwie godziny przyjadą śmieciarze. Już za dwie godziny - nuciła pod nosem trzymając w dłoniach kij od szczotki.
Plusk rozlewanej wody poprzedzał śmierdzący mop, który ścierał z kafelek resztki błota. Echem odbijało się szuranie łóżek, tupot nóg i szepty.
Pół godziny później w drzwiach prowadzących na dwór stanęła czarnoskóra dziewczyna szukając wzrokiem Dashy. Wyglądała zupełnie inaczej niż reszta dziewczyn - krótka spódniczka, idealnie ułożone włosy i czarna bluzka odkryły jej i tak obfite kształty.
- Już idę, poczekaj chwilę - rzuciła w jej stronę Rosjanka zanurzając się w ciemności celi. Po pięciu minutach odziana w obcisłe jeansy i białą koszulkę zeszła po schodach i ruszyła w stronę dziewczyny.
- Tylko nie zepsuj tego. Pamiętasz o czym Ci mówiłam ?
Szatnia pracowników była zamknięta na kłódkę. Kiedy strażnik odwrócił się plecami spoglądając na drogę przed bramą więzienia murzynka wyciągnęła z kieszeni metalowy szpikulec i wsunęła go w otwór od klucza.
- Nie takie rzeczy się robiło w partyzzzzaANTCE - wydusiła z siebie przekręcając zamek. Kłódka trzasnęła pod naporem metalu. Wślizgnęły się do środka.
Szafki w których śmieciarze trzymali ciuchy były zamknięte. Każda miała swój numerek. Gdzieniegdzie widać jeszcze było ślady niedotartej czerwonej farby - herb tutejszej drużyny futbolowej. Dasha usiadła w kącie pomieszczenia rozwiązując sznurówki w butach.
- Spokojnie kochanie. Ja się z Tobą bzykać nie mam zamiaru, nie rozbieraj się jeszcze - zarechotała dziewczyna - chodź, pomożesz mi wytaszczyć z kanciapy polowe łóżko.
Kilka sprężyn połączonych ze sobą metalowymi rurami było pozostałością po starym, komunistycznym łóżku polowym przywiezionym przez naczelnika więzienia z wczasów w ZSRR.
- Ale to śmierdzi - pomachała dłonią przed nosem Dasha rozścielając dziurawy materac.
- Wolę na tym materacu, niż na podłodze. Nie jest taki zły, zobacz - murzynka wskoczyła na okrycie odbijając się od sprężyn - pewnie wiele już w życiu przeszedł.
- Jest 13:45, za kwadrans przyjadą. Jesteś pewna, że przyjdą, że nam pomogą ?
- Kochana, jestem Sarah Norah McPherson, ja zawsze dotrzymuję słowa - odparła gestykulując rapersko ręką.
Minuty mijały bardzo powoli. Krople potu spływające po czole Dashy delikatnie rozmazywały cień do powiek pozostawiając w jego miejscu brzydkie ślady.
Rosjanka chodziła z miejsca na miejsce zerkając co chwila w stronę zakratowanych szyb.
- A jak im się nie spodobam ?
- Kochana, faceci są jak psy. Nie ważne czy jesteś ładna czy brzydka. Oni mawiają " Potwór nie potwór, byle by miał otwór ". Ważne że im dasz.
- Ale pomogą nam ?
- Ku...a pomogą !
Po tych słowach klamka w drzwiach powędrowała w dół a do środka pomieszczenia wpłynęło świeże, mroźne powietrze. Było ich dwóch - ubrani w pomarańczowe kombinezony i żółte czapki wyglądali przekomicznie. Kiedy weszli do środka położyli na ziemi torby z drugim śniadaniem, odpięli szelki i usiedli na krzesłach pod szafkami.
- No więc ... - zaczął ten wyższy z lekką bródką.
Dasha zamknęła oczy. " Niech się dzieje co się chce " pomyślała zdejmując z siebie ubranie. Ta chwila miała trwać kilkadziesiąt sekund. Trwała godzinę ... Sprężyny skrzypiały w rytm tłumionych jęków.
Kolacja wyglądała dziś jak wigilijna wieczerza w oczach Dashy. Nawet ohydny kompot ze spleśniałych czereśni smakował dziś jak Bordeaux.
"Ostatnia wieczerza wśród złodziejek, morderczyń i innych zwyrodnialców " mówiła pod nosem pochłaniając kromki chleba.
Sarah siedziała naprzeciwko spoglądając porozumiewawczo w stronę Rosjanki. Jej białe zęby przypominały chwile spędzone w kanciapie, gdzie połykały materiał genetyczny udając radość. "Jeszcze kilkanaście godzin i już mnie tu nie będzie. Wyjadę do Rosji. Tylko jak mnie przepuszczą przez granice ? Muszę skontaktować się z Fabrizzo "
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plshirli.pev.pl
|