kaniagostyn *UKS Kania Gostyń
grzybica paznokci. witam Lakier LOCERYL - ok. 130 zł ale nie wiem czy jest bez recepty. Mi pomogł do pewnego momentu a potem koniec - więc wziołem tabletki LAMISIL - na recepte, Pozdrawiam Robert Witam, poszukuję skutecznego leku na grzybicę paznokci. Cos bez recepty, bo dermatolodzy na urlopach :(( Pozniej postaram sie o wizyte, a teraz zalezy mi na zatrzymaniu choroby. Pozdrawiam Dominika
grzybica paznokci. witam
Lakier LOCERYL - ok. 130 zł ale nie wiem czy jest bez recepty. Mi pomogł do pewnego momentu a potem koniec - więc wziołem tabletki LAMISIL - na recepte,
Dzięki :) Pozdrawiam Dominika
grzybica paznokci u nóg. Ja nie mialam ani paznokci zoltych, ani pogrubionych, tylko z jednej strony tak
jakby coraz wieksza przestrzen sie robila miedzy paznokciem a skora pod nim
(jakby powietrze tam sie dostawalo), wiec poszlam na badanie plytki pazn. pod
kątem grzybicy (manikurzystka mi polecila)i okazalo sie, ze to wlasnie
grzybica. Biore teraz od miesiaca Lamisil (o ktorym wspominala inna kolezanka),
ale jest tez Trebisil (ta sama subs.czynna) - tanszy, ale i tak za 28 tabl. 90
zl... Mam brac 3-5 miesiecy. Lek jest bezpieczny dla watroby. Lakier, spray
powierzchinowy podobno mogą byc tylko dodatkiem do lecz.tabletkami. Ale jak Wam
sie uda innymi cudami to zycze szczerze powodzenia! prosze o porade zdrowotną. Proponuję kupić w aptece maść LAMISILAT -cena ok.20 zl-bez recepty.Stosuje
się ją przez 7-14 dni i jezeli to jest grzybica ta na pewno pomoże, jeżeli
nie - to nie zaszkodzi. Depresja łapie.... Nie wiem o co chodzi z tą skrzynką, proszę o wyjaśnienie.
Lek nazywa się LAMISIL 250 mg/d, wada- cena ok. 100 zł na miesiąc.
Terapia 3-6 miesięcy.Przepisuje dermatolog lub rodzinny. Powodzenia.
U mojego męża nóżki jak nowe. grzybica?. Lamisilat troche ponad 30 zł,ale jest najskuteczniejszy. Można też Clotrimazol,
tańszy jest,ale kiepski. Skandal i paranoja.. Wiecie co? Dawno odpuściłam sobie państwową służbę zdrowia. Nie mam na tyle cierpliwości, nie mówiąc już o moim mężu.
2 historie z czasów, kiedy jeszcze z nich korzystałam:
Urodzilam synka, mąż stawił się w przychodni zapisać dziecko do pediatry. Wszystko OK. - po paru dniach przyszła położna, zerknęła na dziecko i szerokim łukiem objerzała się po domu :"no pięknie się teraz młodzi ludzie dorabiają". Wyznaczyła datę pierwszego szczepienia i tyle ją widziałam. Poszłam w wyznaczonym dniu z noworodkiem do przychodni i tu: niespodzianka! Pani położna pomyliła godziny. Moja pediatra (wyjątkowo mądry człowiek)przyjmuje dopiero po południu. Zmęczona i zła wróciłam do domu, po to tylko, żeby za godzinę znowu szykowac małego do wyjścia
Po pierwszym dniu w pracy, po powrocie z macierzyńskiego, wróciłam do domu. Godzina 18:30 - dziecko czerwone jak burak i całe rozpalone. Łapię za telefon, czy dr XXX przyjmuje? Nie, ale jest w zastępstwie dr ZZZ. Łapiemy dziecko, pod przychodnią jestem o 18:50 (dziesięć minut do zamknięcia). Wpadam, mówię pani w rejestracji, że przed chwilą dzowniłam i chcę się dostać do pediatry. Ale pani doktor właśnie wyszła. Jak to wyszła, chyba pracuje do 19:00 do cholery!!! Biegnę za panią doktor a ta stara zdzira, ta k..., ten konował mi mówi, że w domu czeka na nią dziecko, musi zwolnić nianię i (to był szczyt!) zaprasza na wizytę domową. Szczęka mi opadła, wpadłam z porwotem do przychodni, żeby opieprzyć kierownika. Pan doktor zgodził się (mój Boże jaki On łaskawy, prawda?) przyjąc mojego synka. Po konsultacji telefonicznej z żoną (dermatologiem) wypisał mojemu synkowi Lamisil (na grzybicę). Synek miał trzydniówkę...
Nazajutrz pożaliłam się siostrze a ona mi powiedziała, że Pani ZZZ i pan kierownik to klika od kieliszka... No comments...
Aha, jeszcze jednia historia. Zaproponowano mi szczepienie MMR - wszystko gotowe, na miejscu, tylko zapłacić.
Zrywam się z roboty o godz. 15:00. O 16:00 jestem w przychodni, płacę 75 zł ale pani nie ma wydać, bo księgowa poszła już do domu. Rozmieniłam, zapłaciłam. Okazało się, że nie ma też pani która szczepi dzieci (też poszła do domu). Idziemy do punktu szczepień z pierwszą lepszą pielęgniarką. Lodówka zamknięta na klucz, klucza nie ma i szukała go pół godziny. Jest klucz, jest szczepionka, dziecko zaszczepione. Ja w skrajnym wyczerpaniu nerwowym, zdobyłam się jeszcze na syknięcie :dziękuję:.
I tyle mnie tam widzieli.
Chrzanię ten interes. Mam szczęscie, że pracuję w firmie która pokrywa koszty opieki medycznej i pracownika u rodziny (u wszystkich specjalistów). Wystarczy przejechac 40km i czujesz sie jak człowiek.
Dzięki Bogu, że po kilku latach płacenia składek, dane mi było urodzić za darmo.
Pozdrawiam wszystkich i życzę dużo zdrowia i silnyc nerwów
Brenda
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plshirli.pev.pl
|
|
|