kaniagostyn *UKS Kania Gostyń
Wzięło mnie na kota .... " />Pani od której bede miała kotka napisała mi inf o tym jak żywi koty: " Royal canin 36 kitten- przy royalu podajemy mokre jedzonko+witaminy albo Biomill kitten- jedyny i podstawowy wówczas posiłek". Jeśli chodzi o zwirek to Pani chwali sobie benek, używa naturalny i lawendowy na zmiane.
No i w sumie wygodniej byłoby uzywać bomill bo tu miałby wszystko, no ale jak używacie royala to co jeszcze przy tym kotu dajecie?
powiedzcie na co chorują koty niewychodzące? Chora lawenda. " />bardzo zależy mi na posiadaniu lawendy w ogrodzie. Niestety już trzeci raz próbuję, bez zadowalającego rezulatatu. zawsze zbrązowieje, wyschnie i zamiera, tak jakby była chora.
Teraz zamówiłam sadzonki u ogrodnika, ale sadzonki dotarły z częściowo skręconymi listkami, które również wyglądają jak porażone. Poradźcie co robić ? jasmina Róże gagawi. " />Oliwko, Bardzo mi miło, że mnie odwiedziłaś Jak dobrze pamiętam, Twój eden był bardziej zaróżowiony, ale to pewnie z emocji, że trafił do tak pięknego rosarium
Nela - wypchałam moich na zakupy i szybko wykorzystuję czas , a Ty się nie przypatruj, tylko segreguj fotki i prędziutko w nasze ślady
Grzesiu - należą Ci się podziękowania za oświecenie koleżanki
Herkulesa mam od wiosny, krzaczek silnie rośnie, pędy są sztywne, nie pokładają się, kwiaty duże i pachnące. Jednak na lawendowy kolor trzeba będzie poczekać, pierwsze kwitnienie w niczym nie przypominało koloru róży z etykiety, dopiero za trzecim podejściem pokazał swoją urodę.
U mnie nie chorował, jedynie mszyce go dopadły. Ogródek Edyty. " />Witam Was serdecznie,
w rzeczywistości kolory są jeszcze bardziej żywe. Główna część ogrodu to teren bardzo nasłoneczniony, więc jeśli robię zdjęcia przy słoneczku kolory są troszkę jakby wyblakłe. Gdy robię zdjęcia przy zachmurzonym niebie barwy wychodzą bardziej stonowane. Połączenie kocimiętki (długie niebieskie kwiatostany + stalowa barwa liści) z tawułą japońską Goldflame jest boskie - zwłaszcza, gdy zakwitnie również tawuła. W innym miejscu - dla odmiany - zestawiłam tę samą tawułę z lawendą.
Te dwie róże, które widzicie na zdjęciach to oczywiście odmiany pnące. Niestety zima zrobiła mi psikusa i zmarzła róża osłonięta bardzo dokładnie, dlatego teraz jest taka niska, bo odbijała od korzenia (to ta żółta). Te okopcowane tylko przetrwały całe, choć były pełne sopli lodu. Jest jeszcze jedna róża pnąca, ale jeszcze nie zakwitła oraz dwie mniejsze tworzące niby kule. Zima byłą też łaskawa - róże są zdrowsze, mniej chorują.. tfu tfu tfu...
Rośliny, o których teraz marzę to: hortensje, rododendron z ozdobnymi liśćmi (zielone z żółtym paseczkiem), dyptam, azalie, żółte żurawki, dzwonek karpacki. Ostatnio widziałam w sklepie goździki o kwiatach w kolorze jasnej zieleni i bladojaskrawym pomarańczowym.
Pozdrawiam bloto i bajoro zamiast trawnika?. Kilka spostrzeżeń z mojego ogródka: Na obrzeżach działki wzdłuż płotu oraz po środku ogródka usypane zostały niewielkie wzniesienia z ziemi z wykopów z okresu budowy. Na tych wzniesieniach rosną byliny, krzewy, trawy bez żadnego problemu. Wiosną posypane były raz florovitem. Natomiast od strony wejścia na działkę nawieziona była żyzna ziemia, ale równo z poziomem podjazdu pod garaż i chodnika., m.in. pod lawendę. Niestety w tych miejscach lawenda choruje, jest zupełnie sczerniała i zastanawiam się jakimi roślinkami lubiącymi słońce i wodę ją zastąpić. No i oczywiście to dodatkowe koszty. A na wzniesieniach lawenda pięknie rośnie. Roślinki, które rosną na wzniesieniach są o wiele ładniejsze niz te same na nie zmienianym poziomie działki. Trawnik ma się bardzo dobrze, trawa rośnie jak szalona, ale nigdy nie stoi w wodzie. Rozmawiałam ze znajomymi, którzy mieli podobne problemy tzn. Stojąca na działce woda,i problem rozwiązało ułożenie melioracji. To oczywiscie dodatkowy koszt, ale przynajmniej co roku nie trzeba odnawiać ogórdka., to też kosztuje i no i od nowa tyle pracy. Pozdrawiam, Teresa jak wyglądały wasze zaręczyny?. u mnie to hmm troche zabawnie bylo zaczne od tego ze Moj kochany chcial mnie podczas wakacji nad morzem zaciagnac do restauracji i tak lazilismy uliczkami bo nie wiedzial gdzie sa i troche cos podejrzewalam ale i dziwilo mnie ze tak sie uparl na restauracje taki nachalny byl a wtedy byl taki okres ze nie mielismy kasy i ja bylam przeciwna restauracji bo wiem jakie sa ceny i ciagle mowilam ze jest chory ze nie zamierzam isc do restauracji bo tam sa cenu z kosmosu.. (he he) i 19 Sierpnia ('08) tak sie wyglupialismy w pokoju a zaczelo sie chyba od wojny na poduszki (normalnie jak dzieci) i tak sie wyglupialismy caly dzien no i Sebek powiedzial ze gdyby mial pierscionek to by mi sie oswiadczyl i chyba pojdzie po pierscionek z automatu taki za zlocisza fakt ze mnie to nie do konca zaskoczylo bo raz mi juz kupil pierscionek za 5zl na odpuscie i w aucie przy mlodszej ciotecznej siostrze sie wyglupial czy bede jego zona ale wracajac do tematu jak poszedl to zaginal hehe wiec ja sie polozylam pozniej budzi mnie.. patrze a tu 6 swiec takich zapachowych lawenda (mmm) i taki polmrok panowal w pokoju i on ukleknal przedemna i zaczal mowic ze jaka jestem wazna w jego zyciu co zmienilam i daje mi pudeleczko czerwone w ksztalcie serca.. ja tak patrze mysle co jest grane? (zaspana bylam troche ) i tak patrze na te pudelko mysle kurcze takich nie bylo w tych automatach otworzyl pudelko i widze pierscionek a on sie pyta czy zostane jego zona a ja no pewnie tzn tak i tak patrze na ten pierscionek cos mi tu nie gra... biore go pod swiece hmm jakos nie wyglada na plastik.. biore tel przyswiecam.. mysle kurde prawdziwy mowie Sebwk zapal swiatlo.. zapalil.. hmm prawdziwy he he smielismy sie z tej sytuacji i powiedzial ze chcial mnie zaciagnac do restauracji i tam sie oswiadczyc a ze jestem oporna to nie poszlismy he he ale lepiej wyszlo sam tak stwierdzil no i poszlismy na miasto poszalec z okazji oswiadczyn zadzwonilam do domu powiedzialam ze Sebek tym razem na serio sie oswiadczyl i ze sie zgodzilam no i w przyszlym roku slub mamy ot moja krotka historia he he PILNIE POTRZEBUJE WASZEJ POMOCY!!!. " />dlaczego sie nie da przeczytac? jak dla mnie wszystko jasne. who em i to co opisujesz to ostry atak nerwicy. wiem, tez to przezywalam. tez myslalam ze mam schizofrenie i mimo ze kazdy mi mowil ze nie to i tak sie tego balam, ale to jest jeden z podstawowych objawow tej choroby. w ksiazce do psychiatrii pod nerwica jest w pierwszej linijce napisane ze chory boi sie ze zwariuje.wiem, to okropne, rozumiem cie. ja tez wtedy strasznie schudlam i wogole nic mi si e nie chcialo, nie moglam ogladac filmow, zrelaksowac sie, ciagly lek i co chwila ataki. mialam do tego derealizacje, zycie mi jakos zszarzalo, nie czulam sie juz tu obecna, to takie straszne dziwne uczucie. trwalo u mnie kilka miesiecy, potem mijalo powoli teraz juz tego nie mam mozna powiedziec, a na pewno nie pod taka postacia jak kiedys. nie bedziesz na pewno mial schizofrenii bo ona sie inaczej zaczyna i wogole inaczej wyglada. uwierz mi wiem co pisze bo sama przezywalam to co ty teraz. trzeba natomiast wziac sie ostro za leczen ie nerwicy. nerwica powstaje z konfliktow wewnetrznych. jedna psycholog kiedys powiedziala ze nie nalezy obwiniac swiata i tego co sie dzieje wokol nas bo nerwica jest w nas. ok, to co wokol nas mialo na nia wplyw ale kazdy ma w zyciu problemy i radzi sobie z nimi, nie kazdy ma nerwice. nerwica to jest nerwicowy charakter, zycie nie w zgodzie z soba, nie akceptowanie siebie itd. to wszystko jest w nas.mi w tych najgorszych chwilach pomagal internet, moj chlopak, olejek z lawendy (chyba z lawendy juz nie pamietam, cos antylękowego), na pewno nie mozesz sie zamykac w domu, musisz zyc jak dawniej i wiedziec ze ten stan minie. chodzilam do psychologa i pozmienialam wiele rzeczy w moim zyciu. jezeli czujesz ze juz nie wytrzymujesz mozesz sie wpomoc jakimis lekami uspokajajacymi (przepisuje psychiatra) ale podobno lepiej ich nie brac. pisz jak sie bedziesz czul. glowa do gory!! teraz prawie kazdy juz "to" ma. a jak znasz angielski to polecam filmik o schizofrenii, upewnisz sie ze jej nie masz. http://www.mtv.com/overdrive/?id=1586145&vid=234632 Co macie na balkonie?. " />McDzia bardzo podoba mi sie ten Twoj mini ogrodek! Ja wlasnie choruje na lawende ale jak do tej pory nie udalo mi sie zakupic Panuj nad nerwami. Silne kłucie serca, niepokój, dławienie w gardle a badania nie wykazują nic niepokojącego. To znak, że dopadła nas nerwica serca.
Nerwica serca to dolegliwość psychiczna, którą jednak często mylimy z problemem kardiologicznym. Trudno jednak dziwić się ludziom, którzy na nią cierpią. Często chodzą od lekarza do lekarza zaniepokojeni swoim stanem, podejrzewając ciężkie schorzenie układu krążenia, zawał, astmę... Tymczasem lekarze niczego nie stwierdzają, a pacjent denerwuje się coraz bardziej.
Krótko mówiąc nerwica serca, czy raczej zespół Da Costy to raczej psychonerwica. Nazwa wzięła się od nazwiska amerykańskiego lekarza, który w czasie wojny secesyjnej opisał dolegliwości występujące u żołnierzy uczestniczących w walce - nazwał je zespołem drażliwego serca. Wyróżnił jej trzy główne objawy: duszność, kołatanie serca i ból w klatce piersiowej nasilający się zwłaszcza podczas wysiłku. Do tego dochodziły zawroty głowy, bezsenność. Jednak, gdy żołnierzy zbadano, nie wykryto żadnych chorób. Nie da się zaprzeczyć, że ta grupa była narażona na bardzo silny stres. Z czasem badania wykazały, że zespół objawów występuje nie tylko u żołnierzy.
Obecnie nerwicę serca określa się raczej jako chorobę ludzi wrażliwych i zestresowanych i wiąże się ją niekiedy z depresją, której towarzyszą napady panicznego lęku. Może mieć swój początek w szczególnie traumatycznym przeżyciu, czasem jest nim błędna diagnoza lekarska sugerująca realną chorobę serca. Niekiedy występuje okresowo, np., gdy nadchodzi czas egzaminów, ważne wydarzenia w pracy, wyzwanie, którego się obawiamy.
Jej objawy przypominają atak serca, chociaż wszystko i tak rozgrywa się w naszej psychice. Serce jest zdrowe, ale czujemy się tak, jakbyśmy mieli za chwilę umrzeć na zawał. Nerwica serca jest, więc niczym innym jak tylko zespołem objawów subiektywnych, za którymi nie kryje się żadne groźne dla życia zjawisko.
Choroba bez choroby
Gdy przy silnym stresie często doświadczamy kłucia w sercu, zawrotów głowy, kołatania, nierównego bicia serca, często myślimy, że jesteśmy ciężko chorzy. Tymczasem niekoniecznie musi tak być. Możemy cierpieć na coraz częściej występującą chorobę cywilizacyjną, jaką jest nerwica serca. Dotyka ona głównie ludzi młodych, między 20 a 30 rokiem życia. Chora jest psychika, a jednak objawy odczuwa ciało. Najbardziej charakterystycznym objawem jest przeszywające kłucie w sercu, często umiejscowione jakby na jego koniuszku. Serce bije mocniej niż zwykle, a czasem wręcz przeciwnie - sprawia wrażenie, jakby w ogóle bić przestało.
Coś nas ściska w gardle, ręce i nogi drętwieją, niektórzy odczuwają zimno. Mamy wrażenie, jakbyśmy nie mogli normalnie oddychać, nabrać powietrza, coś ściska w płucach. Do tego dochodzi pocenie się, zawroty głowy, dreszcze, a czasem omdlenie. Chorzy mają kłopoty ze snem, szybko się męczą. Po niewielkim wysiłku mają uczucie, jakby właśnie ukończyli maraton.
Istnieje pewien charakterystyczny objaw, który pozwala odróżnić nerwicę od np. nadciśnienia. W przypadku tego ostatniego ból w klatce piersiowej nasila się po wysiłku, w przypadku dolegliwości nerwicowych - nie tylko nie nasila się, ale potrafi zaniknąć, bo chory... przestaje się na nim koncentrować.
Jak sobie radzić?
Zanim zacznie się leczyć nerwicę serca, trzeba wykluczyć realne dolegliwości kardiologiczne. Trzeba zrobić badanie EKG oraz badania krwi i moczu, czasem tzw. badanie holterowskie. Ważne jest, by porozmawiać z lekarzem, który będzie interpretował nasze wyniki. Wywiad powinien rozwiać nasze obawy. Niektórzy boją się, że jednak są chorzy na serce i padli ofiarą niewłaściwej diagnozy. Jeśli się tego obawiamy, powinniśmy odwiedzić kilku lekarzy. Niepokój tylko pogłębi dolegliwości i to jego trzeba się go pozbyć. Gdy choroba o charakterze kardiologicznym zostanie już wykluczona, trzeba spróbować prostych sposobów - delikatnych, ziołowych środków na uspokojenie, np. naparów. Trzeba ograniczyć używki, które mogą przyspieszać tętno i wywołać w ten sposób napad paniki, co podwaja uczucie kołatania.
Melisa i gazetka
A jeżeli dolegliwości nie ustępują i nie potrafimy sobie sami z nimi poradzić, trzeba poszukać dobrego psychoterapeuty, bo to na szczęście on, a nie kardiolog powinien się zająć osobą z nerwicą serca. Zaparz ziółka na uspokojenie W łagodzeniu objawów nerwicy serca mogą pomóc zioła zmniejszające pobudliwość serca, np. herbata z melisy. Przydatne są też: rumianek, waleriana, kwiatostan głogu, korzeń arcydzięgla, kwiat lawendy.
Trzeba wsypać łyżeczkę ziół (najlepiej mieszanki różnych gatunków) do szklanki wrzątku, zaparzać pod przykryciem 30 minut i przecedzić. Szklankę takiego naparu trzeba pić na gorąco 2 razy dziennie. W aptekach są też dostępne bez recepty łagodne leki uspokajające na bazie ziół. Co piąty Polak (ok. 8 mln osób) cierpi na zaburzenia lękowe. Większość przypadków nie zostaje właściwie zdiagnozowana.
nie pasuję do tego świata. Witam!
Nana - wyluzuj na chwilkę, dajmy się wypowiedzieć Adziuni (może proponuję założenie własnego tematu, będzie łatwiej pisać o swoich przeżyciach, tak jak np. ja, czy inni)
Tymczasem wracamy do moich zwierzeń.
Ciężko jakoś się odnaleźć. Sobota rozpoczęła się raczej miło, miło się toczyła i kona w mniej więcej pozytywnym nastroju. Wzięliśmy Babcię z hospicjum na obiad i kąpiel. To bezcenne chwile, chciałoby się, żeby nie miały końca. Była bardzo szczęśliwa, radosna, dobrze Jej było. Aż sama radość płynęła. Nawet potrafiła jeszcze coś tam powiedzieć. Niestety po 3 godzinach Jej uwaga i koncentracja skończyła się i zaczęła droga przez mękę, niecierpliwość, brak kontaktu ze światem...w tym momencie trzeba niestety ubrać Babcię i odwieźć...no i się zaczęło, nie chciała wejść do samochodu (nie rozumie po co), zapierała się na siłę, ale po 10 minutach przekonywania i tłumaczenia usiadła na fotelu, droga minęła spokojnie, ale przy wysiadaniu identyczna sytuacja, tzn. kierunek ten sam, lecz zwrot przeciwny. Ostatecznie udało się doprowadzić do hospicjum, rozebrać, chwilę porozmawiać i pożegnać...To jest wielkie nieszczęście, bo moja Babcia przypominam choruje na Alzheimera (zanik komórek mózgowych, po kolei wysiadają funkcje myślowe, życiowe, świadomość ). Jak na ironię kilka lat temu (kiedy nikt jeszcze nie przypuszczał co się może zdarzyć), zanim to się zaczęło mówiła mi "Nie chciałabym nigdy być niesprawna, zniedołężniała, nieświadoma. W takim wypadku lepiej umrzeć od razu".
Czy faktycznie? To już zostawiam opinii innych, bo ja już nie mam siły o tym myśleć.
Spokojny i odprężony korzystam z weekendu. Jestem zimny i nie czuły, bo z Babcią faktycznie pożegnałem się mniej więcej dwa lata temu, gdy Jej normalne funkcjonowanie odeszło w przeszłość.
No to czas na odrobinę muzy...Dziś La Crimosa "Halt mich"
To bardzo ważny kawałek w moim życiu...niezwykle ważny...
http://www.youtube.c...rom=PL&index=23
"Aus schlaflos gelebtem Tagtraum erwacht
So bin ich der Sehnsucht Opfer
Aus kindgelebtem Vertrauen erwacht
So klaffen heute meine Wunden
Das Leben brennt mir von der Seele
Die Sehnsucht erfĂźllt mir tapfer ihre Pflicht
Halt mich - mein Leben - halt mich!
Solange sich die Zeit noch regt
Die Zeiger sich noch drehen
Solange drehe auch ich noch meine Runden
Doch des Lebens sßße Lust hat mich verlassen
Das Leben brennt mir von der Seele
Die Sehnsucht erfĂźllt mir tapfer ihre Pflicht
Halt mich - mein Leben - halt mich fest! "
"Przebudzony z bezsennych marzeń
Jestem ofiarą tęsknoty
Przebudzony z dziecięcej ufności
Czuję jak otwierają się me rany.
Życie wypala się w mej duszy
Tęsknota dzielnie czyni swa powinność
Zatrzymaj mnie - me życie - zatrzymaj mnie!
Tak długo jak czas trwa
Jak wskazówki zegara się obracają
Tak długo będę trwał
ale słodkie pragnienie życia mnie opuściło.
Życie wypala się w mej duszy
Tęsknota dzielnie czyni swa powinność
Zatrzymaj mnie - me życie - zatrzymaj mnie!"
Ku czczi Tomasza Beksińskiego, Wielkiego Gościa, którego chyba nikomu przedstawiać nie muszę. Jemu udało się to, co jest marzeniem każdego z Nas...
"Zatem nie pozostaje nic innego jak odwrócić się plecami do roku 2000 i niczym Panurg odejść, pierdnąwszy z wielkim wzburzeniem. Spójrzmy więc wstecz i wspomnijmy to, dla czego warto było żyć. Kruk Edgara Allana Poe. Zamek Karmazynowego Króla. 17 minuta Ech Pink Floyd. James Bond. Nights In White Satin The Moody Blues. Adagio Albinioniego. Kobieta Wąż (The Reptile) w kwietniu 1970 roku - seans w sanockim kinie San, kiedy po raz pierwszy i ostatni bałem się na horrorze. Atom Heart Mother. Andante z Tria Es-dur Schuberta. Tom and Jerry. Coca-cola i ketchup. Rzygający grubas w Sensie życia wg Monthy Pythona. Czas apokalipsy. Drugi koncert Marillion w Gdańsku, gdy Fish śpiewał Lawendy "tylko" dla mnie i Anki. Clint Eastwood i scena z rondlem w westernie Joe Kidd. O fortuna - pierwsza pieśń z Carmina Burana Carla Orffa. Twin Peaks. Wizyta w Domu Kobiety Węża (Oakley Court pod Londynem). Wzruszenie, gdy przyszło mi zapowiedzieć koncert Petera Hammilla w Filharmonii Pomorskiej w Bydgoszczy 14.10.1995. Miłość w czasach zarazy Marqueza. Lost Highway. Noc i poranek 31 maja 1998...
Wszystkie te chwile przepadną w czasie, jak łzy w deszczu. Pora umierać."
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plshirli.pev.pl
|
|
|