Latarnia Morska Arctowski
|
kaniagostyn *UKS Kania Gostyń
Antarktyda czym i za ile ??. Cześć,
Niekomercyjnie- co nie znaczy tanio - to tylko z chilijskim MarWojem. Musisz jechać do Punta Arenas gdzieś pod koniec listopada. Tam zgłoś się do kapitanatu portu lub do Jefatura de la tercera zona naval na ulicy Lauraro Navarro i spytaj o możliwość wyjazdu. Możesz albo lecieć (jest lotnisko na jednej z wysp w bazie Teniente Marsh) lub płynąć statkiem. Statków są 2 rodzaje: tzw. remolcador czyli holownik - np. YELCHO (taka nazwa), gdzie mieszkasz z załogą i statek wykonuje ciekawe rzeczy - np. wymienia lampy w latarni morskiej - cena (rok 1998) USD 80,- dzień - czas trwania ok.20-30 dni, dokładnie nieokreślony, bo zależnie od rozkazów. Również do końca nie wiesz gdzie popłyniesz. Druga możliwość - to trasnportowiec AQUILLES, który wymienia zalogi w bazach antarktycznych i płynie raz na rok ok. listopad -grudzień. Czasami zamiast niego pływa lodołamacz. To jest frajda - na pokładzie są dwa helikoptery i jak się dogadasz z pilotami to Cię wezma na Horn lub do bazy Arctowskiego (byłem). Z reguly na tym statku jest trochę oficieli wojskowych, więc wszystko jest bardziej luksusowo niż na YELCHO. Schodzi się na brzeg w różnych bazach (po drabince do pontonyu ZODIAC i potem do brzegu), a najciekawsza była Isla de Decepcion, gdzie można było pobuszować po resztkach bazy wielorybniczej zniszczonej przez trzesienie ziemi w latach 50 - frajda to znalezienie gazet z 1953 roku i konserw (nie jadłem). A po drodze jak się płynie przez Kanał Beagle na Horn - super lodowce wpadające do morza.
Niestety, cena -120 USD/ dzień - czas podróży ok.30 dni (teraz, ja byłem w 1991 roku za 900 USD/ 3 tygodnie). Możesz próbować gadać z kapitanami innych statków- głównie ruskich jakie tam płyną, ale nie wiem czy coś wskórasz.
Albo jechać z Ushuaia w Argentynie wycieczkowcem - 14 dni/ 2500 USD- 3000 USD.
Wybór należy do Ciebie.
ablaszkiewicz@o2.pl
[/img] mt Vinson grudzien 2009 kto?. Sadze ze nasza gwiazda Martyna Wojciechowska zna najwiecej szcszegolow (z ironia,ale chyba prawda). Na ile ja wiem, to dojazd na Antarktyde kosztuje majatek. Ja w ktoryms z poprzednich postow napisalem jak dojechalem na Antarktyde - ale to tylko na wyspy Szetlandy Poludniowe - opis kopiuje ponizej:
[i]Niekomercyjnie- co nie znaczy tanio - to tylko z chilijskim MarWojem. Musisz jechać do Punta Arenas gdzieś pod koniec listopada. Tam zgłoś się do kapitanatu portu lub do Jefatura de la tercera zona naval na ulicy Lauraro Navarro i spytaj o możliwość wyjazdu. Możesz albo lecieć (jest lotnisko na jednej z wysp w bazie Teniente Marsh) lub płynąć statkiem. Statków są 2 rodzaje: tzw. remolcador czyli holownik - np. YELCHO (taka nazwa), gdzie mieszkasz z załogą i statek wykonuje ciekawe rzeczy - np. wymienia lampy w latarni morskiej - cena (rok 1998) USD 80,- dzień - czas trwania ok.20-30 dni, dokładnie nieokreślony, bo zależnie od rozkazów. Również do końca nie wiesz gdzie popłyniesz. Druga możliwość - to trasnportowiec AQUILLES, który wymienia zalogi w bazach antarktycznych i płynie raz na rok ok. listopad -grudzień. Czasami zamiast niego pływa lodołamacz. To jest frajda - na pokładzie są dwa helikoptery i jak się dogadasz z pilotami to Cię wezma na Horn lub do bazy Arctowskiego (byłem). Z reguly na tym statku jest trochę oficieli wojskowych, więc wszystko jest bardziej luksusowo niż na YELCHO. Schodzi się na brzeg w różnych bazach (po drabince do pontonyu ZODIAC i potem do brzegu), a najciekawsza była Isla de Decepcion, gdzie można było pobuszować po resztkach bazy wielorybniczej zniszczonej przez trzesienie ziemi w latach 50 - frajda to znalezienie gazet z 1953 roku i konserw (nie jadłem). A po drodze jak się płynie przez Kanał Beagle na Horn - super lodowce wpadające do morza. Niestety, cena -120 USD/ dzień - czas podróży ok.30 dni (teraz, ja byłem w 1991 roku za 900 USD/ 3 tygodnie). Możesz próbować gadać z kapitanami innych statków- głównie ruskich jakie tam płyną, ale nie wiem czy coś wskórasz. Albo jechać z Ushuaia w Argentynie wycieczkowcem - 14 dni/ 2500 USD- 3000 USD. Wybór należy do Ciebie.
W tej samej zakladce Jurand pisze,ze byl na Antarktydzie za 1800 USD (10 dni). Problem jest jednak taki, ze do miejsca gdzie chcesz jechac moze byc konieczny dojazd lodolamaczem, a tym statki wycieczkowce nie dysponuja.
Poza tym pozostaje sprawa powrotu - tu juz nie wiem jak mozna cos zalatwic.
Slyszalem, ze z Australii sa loty na Antarktyde - ale o ile ja wiem to jedyne komercyjne lotnisko jest na wyspie King George Isladn ( w chilijskiej bazie Marsh) i dalej to juz musisz sam zalatwiac jakies lodzie czy sanie. Licz w kazdym razie nie mniej niz 10 000 USD na transport tam i z powrotem ( o ile jest to w ogole mozliwe). Jak zalatwisz to daj znac bo mnie by to moze tez interesowalo
interlingua-ab@gazeta.pl
pozdrawiam i zycze powodzenia
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plshirli.pev.pl
|
|
|