kaniagostyn *UKS Kania Gostyń
Geocaching na konferencji naukowej :). Ale Bas, to nie jest streszczenie konferencji, tylko jednego referatu. Nie ulega wątpliwości, że jeśli geocaching ma być promocją regionu, to promocja globalna jest lepsza od lokalnej, a tą pierwszą zapewnia właśnie GC.
I proszę, skończmy z tym licytowaniem ile skrzynek jest gdzie, bo to nie jest żaden wyznacznik czegokolwiek. Połowę z tych skrzynek OC założyło 10 ludzi, a znaczna część (nie znam statystyki) jest do tej pory nie znaleziona. Mówiąc krótko "podaż" jest niewspółmierna do "popytu". Przypomina mi to, jak byłem mały i przeglądałem encyklopedię PWN, gdzie były różne wykresy kołowe w jakim państwie jest czego najwięcej. No i pani nauczycielka pytała na lekcji, w jakim kraju chcielibyśmy mieszkać. Kiedy przyszła kolej na mnie, to powieziałem, że w ZSRR. Zdziwiona pani pyta czemu, a ja no to: - bo tam jest najwięcej lasów...
Bo ja zawsze lubiłem las Gra strategiczna prośba o rade. " />Za Słownikiem języka polskiego PWN: taktyka 1. ĂŤsposób postępowania mający doprowadzić do osiągnięcia celuĂĹĄ 2. ĂŤdziedzina sztuki wojennej obejmująca teorię i praktykę prowadzenia walki przez jednostki różnych rodzajów wojskĂĹĄ Tak więc zdaniem językoznawców odnoszenie taktyki nie tylko do działań wojennych nie jest błędem.
Kiedyś przeczytałem, że taktyka to jak ja ominę drzewo, a strategia to jak my przejdziemy przez las - i to wydaje mi się mocno trafne (cytacik z pamięci, więc pewnie coś pokręciłem..) Tłumaczenie. Sprawdziłam tylko kilka rzeczy - na przykład tę nieszczęsną Muszelkę. Ale po tym, co zobaczyłam, odechciało mi się czytać tłumaczenia. Wolę oryginał. Co do Forest of Dean - wydaje mi się, że to dobrze, że Polkowski nie przetłumaczył tego jako 'las dziekana'. Ta nazwa może wcale nie pochodzić od słowa 'dziekan' i skoro jest nazwą własną, to lepiej, że tłumacz się do tego nie zabrał, bo jeszcze znowu by zwalił sprawę. Reżym - z tego co znalazłam w słowniku internetowym PWN, ta forma nie jest nieprawidłowa. Literówki - to świadczy tylko o tym, że edytorzy się nie postarali, choć, oczywiście, każdemu może się to zdarzyć. Kiermasz. Jest mn??stwo bajek dla dzieci-ju?? od 1 zeta.
Encyklopedie PWN z biologi i historii za 14.80
S??owniki szkolne-17 zeta
Tablice matematyczne , fizyczne-6.00
Wiele pozycji Hitchcocka-3.80
Ksić???ki z serii " Tego nie ma w podrć?czniku"-np."Czasy napoleo??skie", "Rzeki Polski", "Tajniki naszych las??w "itp.-7.50;
Sć? r??wnie?? z serii " Wrota wyobra??ni"-7.50-8.20 i "Ksić???ki super"- 6.30
I wog??le wiele r????no??ci, tak??e m??odzie?? i nie tylko do biblioteki! Linia Manencheima. Nowa encyklopedia powszechna PWN © Wydawnictwo Naukowe PWN SA MANNERHEIMA LINIA, system fiń. fortyfikacji zbud. 1932–39 na Przesmyku Karelskim wzdłuż granicy z ZSRR, nazwany imieniem marsz. C.G.E. Mannerheima; tworzyły go 3 linie obrony: pas przesłaniania (zapory i wysunięte punkty oporu), gł. pas między Zat. Fińską a Ładogą 25–80 km od granicy radz. (2 szeregi węzłów obrony, składających się z żelbetowych i drewn.-ziemnych obiektów ogniowych, wykorzystujący przeszkody naturalne: jeziora, rzeki, bagna) oraz pas tyłowy osłaniający Wyborg Trudno mi wypowiadać się o źródłach, na jakich PWN SA oparło swój opis hasła "Linia Mannerheima". Co nasuwa się jako pierwsze, to fakt, że nazwa "Linia Mannerheima" została wymyślona podczas walk przez zagranicznych dziennikarzy; dopiero później przyjęto ją oficjalnie. Co do trzech linii obrony to oczywiście żadne odkrycie, bo każda linia fortyfikacyjna się z nich składa. Nie wiem na jakiej podstawie oceniono jej głębokość, bo przecież obiektów fortyfikacyjnych (z których przytłaczającą większość stanowiły lekkie schrony drewniano-ziemne, wybudowane przez żołnierzy tuż przed wybuchem wojny) nie było dość, aby faktycznie taką głębokość obstawić. Fortyfikacje drewniano-ziemne nie stanowiły zresztą problemu dla bogatych w artylerie oddziałów rosyjskich. Zaprojektowano je tak, aby chroniły przed ogniem broni ręcznej i odłamkami lekkich pocisków. Trafienie bezpośrednie było ostatnim.
Lasy ograniczyły ruchy bogato wyposażonych w sprzęt zmechanizowany Rosjan do dróg (11 dróg przecinało Linię Mannerheima). Jednak te lasy nie były aż takim problemem, bo na przesmyku karelskim nie są one jeszcze tak gęste jak na północy. Bagna i tundra nie pokrywaja jakichś apokaliptycznych powierzchni ...drzewa strefy morenowej rosną wśród bezwładnie nagromadzonych odłamków skalnych, których wysokość osiąga, a nawet przekracza wzrost człowieka. Podczas wstępnego rozpoznania próbowałem nieraz zboczyć z drogi i przebić się przez las, ale udawało się to wyjątkowo rzadko. Najczęściej można było to zrobić tylko na czworaka. Poruszanie wśród skał jest bardzo wyczerpujące. Bardzo rzadko można je obejść. O ruchu pojazdów nawet po wyrąbaniu drzew nie ma mowy. Przemieszczanie się i prowadzenie działań bojowych jak w normalnych warunkach terenowych jest tu wykluczone. Obszar bagiennych lasów jest tu gęsto zadrzewiony. Poruszać się tam jest jeszcze trudniej niż po terenie skalisto-leśnym.. gen. por Lothar Rendulic- „Dowodzenie wojskiem” Tłumaczenie. Przeczytałam i oryginał i oba tłumaczenia (AŚ i pana Polkowskiego). Czytając "insygnia" skupiałam się bardziej właśnie na jakości przekładu niż na samej fabule, zwłaszcza, że tę znałam od lipca.
Przekład rzecz jasna, nie jest idealny, ma sporo (MSZ) błędów, ale jest i tak lepiej niż było w "Księciu". Zgadzam się, że lepiej byłoby odrzucić te nieszczęsne Insygnia na rzecz Darów (bo to rozwiązanie najprostsze i najlepsze względem fabuły). Starsza Różdżka wbrew tłumaczeniom oficjalnego tłumacza wcale mi nie zgrzyta, a przekazuje przynajmniej jedno z oryginalnych znaczeń. Nie można było w słowniczku wyjaśnić, że chodzi też o czarny bez?
Jeśli chodzi o nietłumaczenie "Forest of Dean" to bardzo się z tego cieszę. Nie wiem, jakie tłumaczenie czytałaś, madz, ale Las Dziekana brzmi po prostu śmiesznie.
Muszelkę tłumaczyłam na własny użytek przy czytaniu oryginału tak jak zrobiła to AŚ i Polkowski, więc nic mi nie zgrzyta w tej kwestii. Do "Luki w planie" też się nie przyczepię, brzmi po polsku, choć "Nieudany plan" jest na pewno lepszym rozwiązaniem.
A z Komisji Rejestracji Mugolaków się bardzo ucieszyłam. Sama bym to tak przełożyła (z racji, że mugolak ma wydźwięk pejoratywny, a czarodziej pochodzenia mugolskiego to zbyt pozytywne określenie. Mugolak brzmi pogardliwie i jest stosowny do sposobu traktowania podczas rejestracji chociażby pani Cattermole.)
Żeby nie było, że występuję tu jako adwokat oficjalnego tłumaczenia nie podoba mi się określenie "szmalcownicy". Ja rozumiem, że idea nietolerancji rasowej jest wzięta z autentycznej historii, ale to była już przesada. Napotykając na "szmalcowników" czułam się, jakbym nagle czytała jakąś pozycję z literatury obozowej. A chyba nie o to chodziło...
Literówki zauważyłam. Wina redakcji, która w poprzednich tomach też nie zwracała uwagi na błędy.
Ariana, jeśli chodzi o "skrupianie się", to takie słowo istnieje w języku polskim.
Ze Słownika Języka Polskiego PWN:
skrupić siędk VIa, ~pi się, ~pił się â skrupiać się ndk I, ~pia się, ~ają się, ~ał się ĂŤspaść na kogoś, skupić się na kimś, obciążyć kogoś (zwykle o niesłusznej karze, o złych skutkach czegoś)ĂĹĄ Ktoś zawinił, a skrupiło się na mnie. Cała jego złość skrupiła się na koledze. Czy można dostać mieszkanie. " /> ">Dlaczego blok? Proponuję komunalne domki jednorodzinne! Jak szaleć to szaleć! Tam jest kawał niezagospodarowanego terenu.Nie jestem przeciwnikiem komunalki ale takie "pomysły"podnoszą mi ciśnienie.Znów się powtórzę:spalić,zaorać,posadzić las,będzie więcej pożytku.A pod tablicą BŁONIE dopisać:ciemnogród. Dokładnie tak - twoje drobnomieszczańskie rozumowanie to ciemnogród.Myślenie kategoriami miejskiej wiochy.
">Blok na Bieniewicach funkcjonuje, i jakoś schroniskiem dla bezdomnych nie jest. Jest podobnym blokowiskiem slumsowym jak hotelowiec po Merze, biurowiec po Merze, czy baraki na Harcerskiej.. Kto powiedział że nowy budynek komunalny musi wyglądać jak slums ,czy w takim zamieszkaliby poszukujący mieszkań urzędnicy i nauczyciele etc.o których wczesniej pisałeś.A budynek ze względu na głód mieszkań jest potrzebny tu w mieście a nie gdzieś na peryferiach.
">Działka na Engelmana jest wysokowartościowym terenem budowlanym w bardzo dobrej lokalizacji. Jej wartość w obecnym stanie jest większa, niż wartość działki gdzieś na uboczu. Warto poszukać developera, który ją kupi, bądź jeszcze lepiej - wybuduje w zamian na działce wskazanej przez gminę ów budynek socjalny.
Budynek powinien byc budowany w mieście bo takie jest w tej chwili zapotrzebowanie. A co do lokalizacji to uważam,że powinien stanąć w miejscu gdzie jest gotowa infrastruktura i skoncentrowana zabudowa(ciągłość urbanistyczna).Takim miejscem może być zaniedbany teren InżBudu.Może tańszym rozwiązaniem byłoby pozbycie się stamtąd tego szpeciela (teren m/dzy pocztą a targowiskiem) niż inwestowanie w nieprzygotowane i niespójne architektonicznie działki przy Engelmana.
Budowa poza Błoniem jest sprzeczna z ideą rozwoju miasta- no bo jak przyciągać potencjalnych nowych mieszkańców nie oferując im mieszkań(to ma być promocja Błonia?).Taka polityka może prowadzić do dalszej jego degradacji.Czy chcecie przekształcić miasto w osiedle domków jednorodzinnych ?
Zanim zaczniecie dalsze rozprawy zapoznajcie się z definicją miasta :
http://encyklopedia.pwn.pl/lista.php?co=miasto
http://encyklopedia.pwn.pl/lista.php?co=miasto
Budowanie z udziałem dewelopera czy innego pośrednika jest zamachem na budżet gminy i kieszenie przyszłych lokatorów(wzrost kosztów budowy i wykupu mieszkań oraz kosztów pośrednich). Likwidacja Cukrowni Lublin. PWN też? Co prawda, krótkie wytłumaczenie ale myślę, że logiczne. Luksusowe i ul. Krochmalna ( z całym szacunkiem dla tej dzielnicy) to nie idzie w parze.
Wbiłeś sobie w głowę, że Krochmalna ma być slumsem na wieki wieków amen? To absurd.
Skoro nie możesz tego zrozumieć to już Twój problem. Przyjmij może do wiadomości, że w Lublinie nie ma tego typu obiektów. Może się kiedyś pojawią ale na dzień dzisiejszy po prostu nie ma.
OK jeżeli nie podoba ci się nazwa "apartamentowce" to niech będą "bloki o wysokim standardzie".
Dla Ciebie może być. Może tam być nawet zalew, basen ze zjeżdżalnią jeśli chcesz, tylko pytanie o sens takiego rozwiązania.
Większy sens mają tam bloki i galerie niż cukrownia.
Co do pracowników. Należy się nimi interesować choćby z racji aktywizacji zawodowej w naszym mieście.
Mnie nikt nie aktywizował jak straciłem pracę to i oni sobie poradzą.
Ile masz tych zakładów, które wchloną pracowników z cukrowni (o określonych kwalifikacjach).
Co mnie to obchodzi? Jak mnie zwolnili z pracy to żadnego cukrownika nie obchodziło czy ja sobie znajdę pracę o określonych kwalifikacjach czy też innych. Niech sobie szukają.
MPK? Zdaje się, że nie przepadasz za tą firmą i uważasz ją za zbędną. To w końcu jak? Ma się powiększać i zatrudniać nowych pracowników czy jak? Mógłbyś się w końcu określić.
Jak na razie MPK Lublin szuka nowych pracowników, ale fakt, że życzę tej firmie żeby upadła.
co do wspomnianej reklamy to nie skomentuję. Padła liczba oferowanych stanowisk? Bo tak to możemy żonglować liczbami ofert ze wszystkich portali oferujących pracę w Lublinie i wyjdzie na to, że bezrobocia nie ma.
Co mnie to obchodzi ile jest stanowisk? Jak ja straciłem pracę to nikogo z pracowników cukrowni nie obchodziło czy sobie ją znajdę czy nie. Niech szukają sobie pracy sami i to szybko bo Donaldu będzie zabierał bezrobotnym ubezpieczenie zdrowotne.
Pomijając aspekt kapitału ludzkiego to nie zapominaj o:
- dostawcach
- odbiorcach
i innych podmiotach kooperujących z Cukrownią.
Rolnicy zamiast buraków mogą posiać np. pszenicę albo zasadzić las.
Albo jesteś na tyle zapatrzony w siebie, że nie dostrzegasz szerszego spektrum sprawy albo chcesz tutaj zaistnieć lansując poglądy, które w moim odczuciu mogą najwyżej budzić politowanie.
Nie. To właśnie cukrownicy są zapatrzeni w siebie, bo jak ja straciłem pracę to żadnego cukrownika to nie obchodziło, a teraz jak cukrownicy tracą pracę to wielkie halo na pół Polski.
Wielkie mi coś, że panowie cukrownicy tracą pracę. W tym kraju codziennie traci pracę kilka tysięcy ludzi i nikogo to nie obchodzi, a nagle ojojojoj wielki płacz jacy to cukrownicy pokrzywdzeni, tym bardziej że dostają 70 000 zł odprawy.
Panowie cukrownicy - popatrzcie dalej niż na koniec własnego nosa. Nie jesteście najważniejszymi ludźmi w tym mieście. Inni też tracą pracę i nie dostają żadnych odpraw.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plshirli.pev.pl
|
|
|