kaniagostyn *UKS Kania Gostyń
ciekawostki ze swiata medycyny ;). Gruźlica, żółtaczka i HIV płyną kanałami
Szpitale nie badają regularnie zawartości swoich ścieków - nie mają na to
pieniędzy. A szkoda, bo wyniki tych badań mogłyby zjeżyć włosy na głowach
inspektorów sanitarnych. Placówki służby zdrowia są dostarczycielami hektolitrów
wody skażonej bakteriami, wirusami oraz cytostatykami, środkami do
chemioterapii, antybiotykami, a nawet substancjami radioaktywnymi.
W czterech szpitalach na Pomorzu dezynfekuje się ścieki z oddziałów zakaźnych, a
tylko sześć placówek dysponuje urządzeniami do podczyszczania (czyli wstępnego
procesu oczyszczania) ścieków. Jeszcze do niedawna ścieki wstępnie oczyszczano w
Szpitalu Wojewódzkim w Słupsku. Jednak po likwidacji oddziału zakaźnego
zaprzestano dezynfekcji. Teoretycznie wszyscy "zakaźni" pacjenci trafiają bowiem
do oddalonego o prawie 100 kilometrów Gdańska.
W samym Gdańsku największy szpital - Akademickie Centrum Kliniczne (ponad 63
tysiące hospitalizacji rocznie!) - oddaje wszystkie swoje ścieki do miejskiej
kanalizacji. Podobnie jest ze Szpitalem Wojewódzkim w Gdańsku i Szpitalem
Specjalistycznym św. Wojciecha na Gdańskiej Zaspie. I praktycznie z większością
szpitali w Polsce.
W Pomorskim Centrum Gruźlicy i Chorób Zakaźnych w Gdańsku wytwarza się ok. 7
metrów sześciennych ścieków dziennie. W ich składzie są dziesiątki
niebezpiecznych wirusów i bakterii.
- Także takie, które mogą wywołać zagrażającą życiu posocznicę - zaznacza z
powagą dr Bogdan Lamparski, dyrektor szpitala. - Część oczywiście ginie bardzo
szybko, jednak są też takie, które mogą przetrwać dłużej. Prątki gruźlicy w
sprzyjających warunkach żyją nawet tydzień, chociaż ze ścieków raczej trudno się
nimi zarazić, bo roznoszą się drogą kropelkową.
Gorzej jest z żółtaczkami. Wiadomo też, że niektóre bakterie bardzo "lubią"
wilgoć i chłód, czyli środowisko, jakie znajdą w sieci kanalizacyjnej.
Przez ostatnie lata ścieki z gdańskiego szpitala zakaźnego trafiały do
cuchnącego z dala odstojnika.
- Traktowaliśmy je podchlorynem sodu B - mówi Jarosław Głowacki, wicedyrektor
szpitala. - Środek ten nie niszczył wszystkich zarazków, w dodatku kosztował
bardzo dużo. Przed trzema laty podjęliśmy starania o zbudowanie stacji
oczyszczającej z prawdziwego zdarzenia. Nie mieliśmy już czasu - ustawa sprzed
siedmiu lat zobowiązuje nas do skutecznej dezynfekcji ścieków.
Pieniądze - łącznie ponad milion złotych - zdecydował się wyłożyć Wojewódzki
Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej oraz Pomorski Urząd Marszałkowski.
- To jest nasz obowiązek - twierdzi Danuta Kozak, prezes WFOŚIGW. - Szpitale nie
mają środków własnych na takie cele. Co najważniejsze, skutek może być odczuwany
nie tylko przez szpitale, ale także przez miasto.
Dyrekcja szpitala zakaźnego przy ul. Smoluchowskiego najpierw jednak dwa razy
bezskutecznie ogłaszała przetargi. Trudno było znaleźć chętnych do podjęcia się
walki z bakteriami i wirusami w ściekach.
- Dopiero za trzecim razem udało się znaleźć wykonawcę, który zaproponował nam
bardzo skuteczną metodę niestosowaną wcześniej w Polsce, a może i w Europie -
wspomina dyr. Jarosław Głowacki.
Wcześniej przeprowadzono badania pilotażowe. Wojewódzki Fundusz Ochrony
Środowiska zapłacił za analizę zawartości szpitalnych ścieków. Okazało się, że
stacja dezynfekcji UV nie dość, że jest o wiele tańsza, to jeszcze niszczy
praktycznie wszystkie mikroorganizmy.
- Surowe ścieki są, po odpowiednim przygotowaniu, wprowadzane do komory
naświetlania UV - wyjaśnia Robert Zamajski z firmy UV-Eko, instalującej
urządzenie. - Lampy ultrafioletowe są powszechnie stosowane do dezynfekcji wody
i ścieków oczyszczonych. Nie używano ich do tej pory do oczyszczania ścieków
surowych i ścieków szpitalnych.
"Moc przerobowa" stacji pozwala na dezynfekcję nawet 14 m sześc. ścieków
dziennie - to na wypadek (odpukać) epidemii. I tak w Gdańsku będzie trochę
bezpieczniej. Niestety, tylko trochę. I tylko w Gdańsku.
Rozmowa z epidemiologiem, dr Andrzejem Jagodzińskim
Czy warto chwalić się oczyszczalnią ścieków z gdańskiego szpitala zakaźnego?
Warto. Jest to w końcu pierwsze tego typu rozwiązanie technologiczne w Polsce.
Na dodatek jego skuteczność sięga prawie 100 procent.
W wielu szpitalach ratuje się pacjentów z sepsą, rzadkością nie jest gronkowiec
złocisty, a z wyizolowanych od chorych bakterii można ułożyć długą listę. Nie za
mało tych oczyszczalni?
Formalnie obowiązek oczyszczania ścieków spoczywa jedynie na szpitalach i
oddziałach zakaźnych, stacjach krwiodawstwa i niektórych laboratoriach. Nie ma
sensu oczyszczać np. ścieków z kardiologii. Nie wykluczam, że w innych
placówkach są leczeni pacjenci cierpiący na choroby zakaźne, jednak do tej pory
nikogo za rękę nie złapaliśmy.
Razem ze ściekami płyną też np. antybiotyki...
Z tym problemem, niestety, sobie jeszcze nie poradziliśmy.
Żyją minuty, dni, miesiące, lata
W ściekach płynących ze szpitalnej sieci kanalizacyjnej znajdują się m.in.
- wirusy HBV (żółtaczka typu B) - kilka miesięcy, a nawet lat mogą prze-trwać
poza organizmem człowieka - wirusy HCV (żółtaczka typu C) - nie giną podczas
zwykłej sterylizacji, zabija je temperatura 130 st. C - gronkowiec złocisty -
jest bardzo odporny na wysoką temperaturę, ginie dopiero po półgodzinnym
gotowaniu- wirus HIV - ginie szybko poza organizmem.("Polska Dziennik Bałtycki")
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plshirli.pev.pl
|
|
|